Mój mąż też mnie często wyprowadza z równowagi, ale u nas się to zwykle odbywa metodą mówienia sobie niemiłych rzeczy "normalnym" tonem. Choć z czasem (z upływem lat) ton staje się coraz bardziej podniesiony.
Ale kurczę obiecałam sobie, że NIE BĘDĘ krzyczała na Maksia. Histerię będę ignorować. Nawet piątą danego dnia. Nawet wtedy, gdy w mieście przez półtorej godziny nie da się wpiąć do fotelika samochodowego. Albo gdy goluteńki przez godzinę nie da sobie założyć pieluchy ani piżamy (dziś tak było) i cały czas się drze, wygina i ma spazmy. Nie wiem czy inne dzieci tak mają czy tylko mój taki histeryk.
Niania się chwali, że przy niej ani jednej łezki nie uroni. Tylko że ona robi wszystko tak jak on chce i ma cały czas na zabawę z nim. A ja poza zabawą i poświęcaniem mu uwagi muszę np. zrobić obiad. Albo pojechać z nim do lekarza nawet jeżeli on nie ma na to nastroju. No a Maks po tym jak spędza połowę dnia z nianią, którą może dowolnie rozporządzać, oczekuje tego samego ode mnie....
Ale kurczę obiecałam sobie, że NIE BĘDĘ krzyczała na Maksia. Histerię będę ignorować. Nawet piątą danego dnia. Nawet wtedy, gdy w mieście przez półtorej godziny nie da się wpiąć do fotelika samochodowego. Albo gdy goluteńki przez godzinę nie da sobie założyć pieluchy ani piżamy (dziś tak było) i cały czas się drze, wygina i ma spazmy. Nie wiem czy inne dzieci tak mają czy tylko mój taki histeryk.
Niania się chwali, że przy niej ani jednej łezki nie uroni. Tylko że ona robi wszystko tak jak on chce i ma cały czas na zabawę z nim. A ja poza zabawą i poświęcaniem mu uwagi muszę np. zrobić obiad. Albo pojechać z nim do lekarza nawet jeżeli on nie ma na to nastroju. No a Maks po tym jak spędza połowę dnia z nianią, którą może dowolnie rozporządzać, oczekuje tego samego ode mnie....