E
EKOMAMA
Gość
Dobry!
U mnie dzień zaczął się o 6:15,w sumie to od jakichś trzech dni tak.No,ale chociaż w nocy nie wstajemy.
Bodzinka,piękna Zajcowa,naprawdę!
As,bardzo podoba mi się ta chusta i czapeczka sowa...(bodajże),w ogóle w oko wpadły mi te robótki ręczne i postanowiłam,że od następnej jesieni moje dzieci będą miały czapy i szaliki właśnie takie ręcznie robione.
Jeśli chodzi krzyczenie na dzieci to A. też krzyczy na synka i w ogóle ma mało czasu dla niego,o cierpliwości nie wspomnę.Parę razy zwróciłam mu uwagę,parę razy nic się nie odezwałam,ale teraz przed jego wyjazdem pokłóciliśmy się,bo tak "skoczył" na niego,że sama się wystraszyłam,a gdy usłyszałam,że wyzwał go od gówniarzy tak nie wytrzymałam i "skoczyłam" na A.Myślałam,że mu oczy wydrapię tak mnie to ruszyło.Tym bardziej,że mały tak na prawdę nic takiego nie zrobił.Ogólnie jest bardzo spokojnym i grzecznym dzieckiem,nigdy nie rzucał się na podłogę zrozpaczony,nigdy nie tupał nogami,nie wrzeszczał czy piszczał(no,chyba że w zabawie).Ale jest straaaaaasznie uparty.Ale to nie jest powód by nim szarpać czy wyzywać go od gówniarzy.Dla mnie to absolutny brak szacunku.
Tak więc pożegnaliśmy się z fochem i po raz pierwszy nie szkoda mi było,że wyjeżdżał,poczułam wręcz ulgę.
Nie mówię,bo ja tez czasami krzyknę na synka,bo inaczej nie dotrze,ale nie trawię gdy robi to A. mimo,że jest w końcu jego ojcem.
Po jego wyjeździe rozmawiałam z moją siostrą i ona opowiedziała mi,że jej mąż robi tak samo jak A. Też ma wiecznie mało czasu dla ich syna,mało cierpliwości i wrzeszczy na niego.Ta rozmowa pomogła mi zrozumieć,że faceci chyba już tacy są.I tyle.Tylko,że ja nie mogę pozwolić by A. "ustawiał" młodego gdy przyjeżdża,bo w końcu przez 6tyg.go nie ma.A ja jestem przy nim zawsze.
Też był okres gdy synek uciekał mi gdy byliśmy na spacerze.A od jakiegoś czasu zdaje sobie sprawę,że może się zgubić i trzyma się blisko.
Amaliee,tego lenia o ja bym po prostu olała.Nie ruszyła nic po nim.Jak inni chcą koło niego latać to proszę bardzo.Nie wiem po co matki wychowują dzieci na takich lewusów,w życiu sobie rady nie dadzą,w brudzie zginą.Moje dziecko ma 4 lata i zaściela łóżko po sobie,jak zrobi tak zrobi,ale się uczy chociaż.
Wiecie co,kiedyś tu siedziałam sobie i czytała różne wątki,aż wpadłam na taki gdzie jedna mama opisywała pobyt swojego dziecka w szpitalu,byłam pewna,że wszystko dobrze się skończy,a tu wiadomość,że.....jednak nie dało rady dzieciątko....matko jedyna,jak ja się rozryczałam i ryczałam i ryczałam.Tak przez cały wieczór.....już nigdy nie będę takich historii czytać.Strasznie mnie zdołowała :-(
U mnie dzień zaczął się o 6:15,w sumie to od jakichś trzech dni tak.No,ale chociaż w nocy nie wstajemy.
Bodzinka,piękna Zajcowa,naprawdę!
As,bardzo podoba mi się ta chusta i czapeczka sowa...(bodajże),w ogóle w oko wpadły mi te robótki ręczne i postanowiłam,że od następnej jesieni moje dzieci będą miały czapy i szaliki właśnie takie ręcznie robione.
Jeśli chodzi krzyczenie na dzieci to A. też krzyczy na synka i w ogóle ma mało czasu dla niego,o cierpliwości nie wspomnę.Parę razy zwróciłam mu uwagę,parę razy nic się nie odezwałam,ale teraz przed jego wyjazdem pokłóciliśmy się,bo tak "skoczył" na niego,że sama się wystraszyłam,a gdy usłyszałam,że wyzwał go od gówniarzy tak nie wytrzymałam i "skoczyłam" na A.Myślałam,że mu oczy wydrapię tak mnie to ruszyło.Tym bardziej,że mały tak na prawdę nic takiego nie zrobił.Ogólnie jest bardzo spokojnym i grzecznym dzieckiem,nigdy nie rzucał się na podłogę zrozpaczony,nigdy nie tupał nogami,nie wrzeszczał czy piszczał(no,chyba że w zabawie).Ale jest straaaaaasznie uparty.Ale to nie jest powód by nim szarpać czy wyzywać go od gówniarzy.Dla mnie to absolutny brak szacunku.
Tak więc pożegnaliśmy się z fochem i po raz pierwszy nie szkoda mi było,że wyjeżdżał,poczułam wręcz ulgę.
Nie mówię,bo ja tez czasami krzyknę na synka,bo inaczej nie dotrze,ale nie trawię gdy robi to A. mimo,że jest w końcu jego ojcem.
Po jego wyjeździe rozmawiałam z moją siostrą i ona opowiedziała mi,że jej mąż robi tak samo jak A. Też ma wiecznie mało czasu dla ich syna,mało cierpliwości i wrzeszczy na niego.Ta rozmowa pomogła mi zrozumieć,że faceci chyba już tacy są.I tyle.Tylko,że ja nie mogę pozwolić by A. "ustawiał" młodego gdy przyjeżdża,bo w końcu przez 6tyg.go nie ma.A ja jestem przy nim zawsze.
Też był okres gdy synek uciekał mi gdy byliśmy na spacerze.A od jakiegoś czasu zdaje sobie sprawę,że może się zgubić i trzyma się blisko.
Amaliee,tego lenia o ja bym po prostu olała.Nie ruszyła nic po nim.Jak inni chcą koło niego latać to proszę bardzo.Nie wiem po co matki wychowują dzieci na takich lewusów,w życiu sobie rady nie dadzą,w brudzie zginą.Moje dziecko ma 4 lata i zaściela łóżko po sobie,jak zrobi tak zrobi,ale się uczy chociaż.
Wiecie co,kiedyś tu siedziałam sobie i czytała różne wątki,aż wpadłam na taki gdzie jedna mama opisywała pobyt swojego dziecka w szpitalu,byłam pewna,że wszystko dobrze się skończy,a tu wiadomość,że.....jednak nie dało rady dzieciątko....matko jedyna,jak ja się rozryczałam i ryczałam i ryczałam.Tak przez cały wieczór.....już nigdy nie będę takich historii czytać.Strasznie mnie zdołowała :-(