dziewczyny jestem padnieta.... !!!!!
normalnie szok
wyjechalismy z domu o 15:30 a bylismy dopiero o 18
jaka jazda...
poszlismy do lekarza wiec tak:
- Sewi ma zapalenie pluc... kwalifikuje sie do szpitala bo niec sie nie poprawilo a nawet troche pogorszylo, przepisal mu zastrzyki - 2 x dziennie przez 6 dni, mucosolvan, klacid, sinecod i diphergan
- Niki jej przeszlo na oskrzela - tzn ma tylko podraznione wiec przepisal jej Pulneo, sinecod, sanosvid i biostymine
i obowiazkowo obydwoje maja kontrole po zakonczeniu kuracji!!!
lekarz powiedzial ze mamy jechac po zastrzyk zeby jeszcze dzis mu zrobic...
pojechalismy do Centrum i m mowi ze wysadzi mnie kolo apteki a sam pojedzie dalej bo szla starz miejska a tam byl zakaz postoju - tylko dla inwalidow, wiec wyszlam i usiadlam w aptece i patzre a moj m wychodzi bo Ci go zaczepili i cos mu tak gadali i m widze ze idzie w moim kierunki czyli do apteki wiec wyszlam z apteki i pytam sie ich o co chodzi a moj m mowi do mnie daj mi moj portfel (bo tam byl dowod rejestracyjny, prawko, dowod osobisty) a ja wogole go z domu nie wzielam... (nie pomyslalam o tym jak jechalam od lekarza bo myslalam il kasy zas wydamy na leki - jeszcze jechalismy do mamy pozyczyc...) i ten sie go pyta to jak moj m bez prawka jezdzi i do mnie sie pyta czy amm prawko ale ja mowie ze nie mam.... no byla gadka... mowi trzeba zadzwonic na patrol auto scholowac i wyjasnic to na policji...
no to se mysle ty skur...czybyku zostawil by nas zebysmy sobie pojechali z dziecmi busem bo jego to nie interesowalo...
za chwile patrzymy jedzie policja... ja zestresowana jakby nie bylo... ale m go tam przegaduje ze kasy teraz nie ma itp. i on sie nas pyta i co am teraz zrobic bo ma ich (policje) na miejscu... az wkoncu powiedzial do mojego m niech mi pan juz stad jedzie (z wielkim fochem) a ja se mysle - "masz szczescie":-)
no i wkoncu dojechalismy do domu.....
padam na pysk
glodna jestem ide zrobic jesc, kapac dzieci i spac....
sorki ze nie odp. :-(