dobrze powiedziałaś sajgon jest i to na maksa
pewnie ze reagujemy,tłumaczę jej cały czas ,w koncie stoi nic nie pomaga.
dzis przyszłam z pracy wzięłam ja na spacer i zachaczyliśmy o aptekę bo moejmu tacie miałam lekarstwo kupić to normalnie az mi wstyd było za nią,biegała po aptece,stukała,to otwierała dzrwiami to zamykała.normalnie szok.
mówie Wam serio ostatnio to wstydze się z własnym dzieckiem wyjśc do ludzi na dwór
dziewczyny mogę kupić w aptece cos na apetyt bo Oliwka nie chce mi nic jesć.z dnia na dzień jest coraz gorzej
nie wiem co sie dzieje juz nie wiem co mam gotowac aby zjadła,na nic nie ma ochoty,przy kazdym posłku płacz że nie moze jeść.
normalnie jeszce troche a zwariuję
pd 4 dni w ogóle nie je obiadu
zupe którą uwielbiała,jadła zawsze wielka miche teraz nie chce tknąć.
dziś zjadła na sniadanie kanapkę,na drugie śniadanie monte.obiadu nie zjadła
zjadła niecałe jabłko i dopiero ok 18.00 zjadła pól banana.
kolacji nie chciała znowu był ryk juz nie wiedziałam co wymyslec to zrobiłam jej ruskie z cebulka bo uwielbiała to tez nie chciał to już mimo że tego nie popieram to ją zabawiłam ,dałam jej komórkęs woją i słuchając sobie nagrań zjadła zledwością jednego pieroga a jadła go chyba z 40min
normalnie nie wyrabiam.
burczy jej w brzuchu a ona płacze ze jeść nie będzie,mniej pije też niż kiedyś.te ostatnie dni sa okropne.
wiem ze pewnie powiedzie że pzresadzam,że dziecko nie da się zagłodzić.
ale ja jej nie zmuszam,ostatnio sie wkurzyłam to prawie cały dzień nic nie zjadła od śnaidania i az wmusiłam na nią kolacje bo tez nie chciał jeść.na nią to nie działa ze będzie musiała czekać na kolejne danie bo i tak nie chce jeść.
nie wiem co mam z nią robić.
wczoraj rozmawialiśmy powaznie z M,musimy jednakowo postępować ,ale czuję ze długa droga przed nami.
naprwde dzieczyny że jej zachowanie wyprowadza mnie z równowagi.
jak usypiał to też musiał podnieśc mi cisnienie,wychodziła z łożka chyba z 50razy ale na spokjnie zaprowadzałam ją xa każdym razem do łożka bez nerwów a ona z za każdym razem z usmiechem na twarzy staje i mówi mam świetny pomysł,smieje się i wyskakuje z łożka i staje koło mnie.
a z w końcu dała sobie spokój.ale ile nerwów mnie to kosztowało to sobie nawet nie wyobrazacie.
nie wiem moze poszukac jakiejś porady psychologa no nie wiem aby poradził jak z nia postępować,już nawet o tym zaczynam myśleć bo ja się przy niej wykończę.