W tym temacie nie do końca się z wami zgadzam. Sama mam o 2 lata starszego brata i o 4 lata starsza siostre, wiec jak latwo wyliczyć " przybywalismy" co 2 lata. Moja starsza siostra, a tym bardziej brat absolutnie nie wspominaja dzieciństwa jako "umniejszonego", ponieważ mama musiała się opiekować młodszym rodzeństwem. Tytaj decydujacą rolę odgrywany MY, czyli mamy, jeżeli z góry zakładamy ,że będziemy mniej czasu poswięcac starszemu dziecku , to moze faktycznie lepiej sie nie decydowac na wiecej.Moja przyjaciólka ma 2 dzieci z różnicą niecalych 3 lat i właściwie to uważa, że różnica mogłaby być mniejsza,szczególnie teraz kiedy starsza ma prawie 7 lat. Wieczorem musi każdemu czytać osobne książki, bo każdy ma inne zainteresowania. Oczywiście kłócą się czsaami strasznie, ale kiedy przyjdzie co do czego, a szczególnie na placu zabaw, jak ktoś coś zrobi, albo zabierze bratu, to siostra od razu go broni i bije sie nawet w jego obronie.Myślę, że nie powinno sie traktować dziecka tak jakby cały świat sie wokół niego krecił, kochać to niekoniecznie znaczy poświęcac sie całkowicie. Wiem ,że jak się młodsze rodzeństwo "waranżuje" w codzienne życie z nowym czlonkiem rodziny to wytworzy sie w nim poczucie ,że jest bardzo potrzebny mamie, bratu, siostrze. Chetnie pomaga w codziennych zajeciach, czuje sie wlaśnie jak STARSZY BRAT, STARSZA SIOSTRA, dumnie pokazuje maleństwo kolegom.
A nasza rola jest taka, żeby poprzez dobrze zorganizowany dzień nie dać poczucia ,że jest mniej kochany. Zresztą nie sądze, żeby takie cos mogło mieć miejsce, jeżeli same my nie nawalimy w tej kwestii. A wychowywać się w wiekszej rodzinie to według mnie najlepsze przygotowanie do dorosłego życia.Chaotycznie to napisałam, ale mam nadzieje, ze wiecie o co mi chodzi.
Ale z czym sie zgadzam to z tym ,ze same musimy czuć że chcemy więcej dzieci i odpowiedzialnie podchodzić do ich wychowania. Pozdrawiam.