.szkrabek
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Luty 2015
- Postów
- 2 844
dzięki dziewczyny za miłe słowa!
Odwołałam teraz tą wizytę jednak - przerzuciłam na jutro w razie czego i tak jadę krew pobrać.
Po tej 8:00 leżałam chyba z 1,5h i po pewnym czasie maluch się zaczął nieźle kręcić i dawać znaki W końcu poznałam, że to mój syn, a nie jakaś mimoza, która nie ma siły ;-) Także uspokoiłam się.
I tak jak mówisz, porannakawa, też własnie pomyślałam, że brunatna krew to nie żywa, więc raczej nic się strasznego nie dzieje - mały panic mode mi się włączył. Może aplikatorem się naruszyłam wieczorem jak zapodawałam sobie lek... teraz siebie i młodego bacznie obserwuję i odpoczywam. Muszę myśli zająć czymś innym i nie świrować.
kulkaPrzytulka - super, że masz kogoś takiego -koleżankę, która możaesz z dzieciakami odwiedzić... ja niby też mam, ale wszystki edaleko - po drugiej stronie Warszawy - bo stamtąd jestem, a teraz mieszkam od południa... Także zostają tylko nowe znajomości, głównie z klasy syna, ale tęskni się za tymi "starszymi"...
Z dobrych wieści, moja sąsiadka bliska 15 września urodziła chłopczyka, więc mój nowy synek będzie miał rówieśnika zaraz obok :-) Obyśmy się wszyscy dobrze dogadywali
porannakawa - właśnie wczoraj o tym samym rozmawiałam z mężem, że na Święta praktycznie nic nie zjem Tylko mi ryba zostanie... ale to smażona, więc też nie mardzo... makówek nie zjem, bo po maku podobno opiaty w organizmie się utrzymują... pierogów z kapustą nie - uszek z grzybami nie - wszytsko ciężkostrawne lub wzdymające ciężkie te Święta będą pod tym względem...
Ja na szczęście nic robić nie muszę, bo mam mamę i teściową pod ręką i zawsze do nich jeździmy i zawsze na gotowe... to jest rewelacja i babcia zawsze na miejscu w razie czego. Cieszę się, że nie musiałam się wyprowadzać daleko od rodziców pod tym względem - jest to nieoceniona pomoc.
Jezu - płukanie zatok, nie brzmi jak spa... ale wierzę, że ulga jest niesamowita. Współczuję Ci, okropnie się załatwiłaś. Niestety te nasze ciąże są nieprzewidywalne - ja ciągle z infekcją nie wiem skąd (czuję się już jak dziewica orelańska) Ciebie jakieś paskudztwa się imają... ale już ok 2 miesiące i będziemy regenerować te swoje nadwyrężone organizmy
Domi - ale mi smaka na ciepłe pieczywo zrobiłaś Ech kobieto, gdzie ja teraz takie znajdę... dopiero na "duzych" zakupach w Auchan, a niedawno byliśmy... piec sama nie będę, bo nie mam siły na wyrabianie ciasta... niestety...
I nie daj się temu przeziębieniu - dobrze, że od razu reagujesz - zjedz jeszcze kanapkę z czosnkiem do tej herbatki - z pewnością wtedy się nic nie przyczepi
Co do torby to mam taką na kółkach - wielkości bagaża podręcznego - nie za duża, nie za mała - chyba w nią się spakuję... największy to mój szlafrok w sumie... jak się okaże, że się nie mieszczę będę kombinować z kolejną.
Melduję również, że ciuszki już wszystkie mam poprane i poprasowane (roz. 56 i 62) - ułożone w komodzie i czekają :-) Teraz musze tylko wybrać te, które wezmę do szpitala i na wyjście :-)
Odwołałam teraz tą wizytę jednak - przerzuciłam na jutro w razie czego i tak jadę krew pobrać.
Po tej 8:00 leżałam chyba z 1,5h i po pewnym czasie maluch się zaczął nieźle kręcić i dawać znaki W końcu poznałam, że to mój syn, a nie jakaś mimoza, która nie ma siły ;-) Także uspokoiłam się.
I tak jak mówisz, porannakawa, też własnie pomyślałam, że brunatna krew to nie żywa, więc raczej nic się strasznego nie dzieje - mały panic mode mi się włączył. Może aplikatorem się naruszyłam wieczorem jak zapodawałam sobie lek... teraz siebie i młodego bacznie obserwuję i odpoczywam. Muszę myśli zająć czymś innym i nie świrować.
kulkaPrzytulka - super, że masz kogoś takiego -koleżankę, która możaesz z dzieciakami odwiedzić... ja niby też mam, ale wszystki edaleko - po drugiej stronie Warszawy - bo stamtąd jestem, a teraz mieszkam od południa... Także zostają tylko nowe znajomości, głównie z klasy syna, ale tęskni się za tymi "starszymi"...
Z dobrych wieści, moja sąsiadka bliska 15 września urodziła chłopczyka, więc mój nowy synek będzie miał rówieśnika zaraz obok :-) Obyśmy się wszyscy dobrze dogadywali
porannakawa - właśnie wczoraj o tym samym rozmawiałam z mężem, że na Święta praktycznie nic nie zjem Tylko mi ryba zostanie... ale to smażona, więc też nie mardzo... makówek nie zjem, bo po maku podobno opiaty w organizmie się utrzymują... pierogów z kapustą nie - uszek z grzybami nie - wszytsko ciężkostrawne lub wzdymające ciężkie te Święta będą pod tym względem...
Ja na szczęście nic robić nie muszę, bo mam mamę i teściową pod ręką i zawsze do nich jeździmy i zawsze na gotowe... to jest rewelacja i babcia zawsze na miejscu w razie czego. Cieszę się, że nie musiałam się wyprowadzać daleko od rodziców pod tym względem - jest to nieoceniona pomoc.
Jezu - płukanie zatok, nie brzmi jak spa... ale wierzę, że ulga jest niesamowita. Współczuję Ci, okropnie się załatwiłaś. Niestety te nasze ciąże są nieprzewidywalne - ja ciągle z infekcją nie wiem skąd (czuję się już jak dziewica orelańska) Ciebie jakieś paskudztwa się imają... ale już ok 2 miesiące i będziemy regenerować te swoje nadwyrężone organizmy
Domi - ale mi smaka na ciepłe pieczywo zrobiłaś Ech kobieto, gdzie ja teraz takie znajdę... dopiero na "duzych" zakupach w Auchan, a niedawno byliśmy... piec sama nie będę, bo nie mam siły na wyrabianie ciasta... niestety...
I nie daj się temu przeziębieniu - dobrze, że od razu reagujesz - zjedz jeszcze kanapkę z czosnkiem do tej herbatki - z pewnością wtedy się nic nie przyczepi
Co do torby to mam taką na kółkach - wielkości bagaża podręcznego - nie za duża, nie za mała - chyba w nią się spakuję... największy to mój szlafrok w sumie... jak się okaże, że się nie mieszczę będę kombinować z kolejną.
Melduję również, że ciuszki już wszystkie mam poprane i poprasowane (roz. 56 i 62) - ułożone w komodzie i czekają :-) Teraz musze tylko wybrać te, które wezmę do szpitala i na wyjście :-)