Dawno się nie odzywałam, ale czytam. I co chce napisać, coś odwraca moja uwagę i potem już nowe tematy sie zaczynają, wiec ciężko wbić się w wasz rytm;-)
Dzag82 po moim poście o mojej wadzie anatomicznej ciężko było ci uwierzyć, że nikt tego nie zauważył. Oj wierz mi ze i ja nie dowierzam. Jednak lekarze mieli w sumie wszystko czarno na białym w końcu otwarta byłam... nie mogę się doczekać wizyty u mojej pani doktor po 6 tyg od porodu. Na pewno zadam jej setki pytań...tym bardziej ze jedna cesarke juz miałam i jak to możliwe ze nikt nic nie powiedział, nie widział? A ona wtedy w tym szpitalu pracowała.
Ja produkcję dzieci też już zamknelam zawsze chcielismy mieć dwójkę, a tym bardziej teraz, kiedy wiem, że nie do końca wszystko ze mną ok, więcej dzieci nie chce.
Śliwka co do kp vs mm - ostatnio na jednym forum wypowiedzialam swoje zdanie na ten temat, to dostałam hasłem "plujesz jadem!! Cyc i tylko cyc". Jest to niesamowicie wkur**ajace, kiedy ktoś pisze / mówi, że nie daje rady bo ból niesamowity, krew leci, na brodawkach pęcherze z płynem a dziecko do tego płacze bo głodne, a pomoc jest taka, ze przystaiwac i koniec. Tez tak miałam z Olafem, ale przez ten czas po prostu sciagalam swoje mleko i dawałam je flaszka, aby się cycki wykurowaly. Mojej laktacji absolutnie nic się przez to nie stało, jak cycki się zagoily, znów zaczęłam przystawiac. No i na takie zalenie sie, szukanie pomocy, maniaczki kp pisza "przystawiaj jak najwięcej!! Broń boże mm bo to zło!!". No extra, każde przystawienie to płacz zarówno matki jak i dziecka, ale "musisz spełnić swój obowiązek jako matki". Z moja położna przy drugiej wizycie wdałam się w dyskusję, bo Olaf dostaje moje mleko równiez z flaszki jak np wychodzę, albo w nocy kiedy mój mąż wstaje, albo po prostu jak gotuje obiad czy bawię się z Lenka. A położna do mnie "z czego wynika pani potrzeba dokarmiania pani Joasiu". Se myślę "what?!". I mówię "ale ja nie dokarmiam mm" - "ale syn dostaje butelkę czyli pani dokarmia. Zaburza pani wieź dziecka z piersia". Jak mi takim haslem wyjechała, to jej mowie, że więź to jest pomiędzy dzieckiem a MATKA, a nie jej cyckiem. Tym bardziej, że podaje swoje mleko. Co, gdyby mm z cycka leciało to by było dobrze?".
Przy Lence miałam straszne dołki, bo mleko było, ale Lenia nie potrafiła ich łapać. Sciagalam ile się dało i podawałam co miałam, karmiąc jednocześnie mm. Kuzwa, każdy się rzucał ze gdybym przystawiala to by jadła tylko z cyca. A ja przystawialam, ale nikt nie rozumiał ze ona zwyczajnie raz ze się nie najada tylko moim mlekiem (od urodzenia miala do mojego mleka dodawana odżywkę dla dzieci z niską waga urodzeniowa i jak odstawilismy odzywke, to moje mleko było jak piciu a nie jak pozywienie). Co ja za dołki łapałam, że jestem zła matka... I po jakims czasie sobie uświadomiłam, że zajebista ze mnie matka. Przecież karmienie to nie wyznacznik. A niestety sporo matek karmiacych piersią tak właśnie do tematu podchodzą. A szkoda, bo kobieta kobietę zrozumieć powinna.
Pisałyscie tez kiedyś o pomocy poporodowej. Mój mąż tak sobie poogarnial, że do lutego jest w domku:-) przy Lence podobnie było, w sumie to krócej. Bo 6 dni urlopu za 2015, opieka na mnie 2 tyg, tacierzynski 2 tyg i urlop z 2016 10 dni :-) no i może coś tam jeszcze się wykombinuje bo do lutego kilka dni zabraknie, a wiecie...dzieci chorują i przy lenie i teraz nikt inny swojej pomocy nie zaoferował -teściowa ogranicza się do tego ze dzwoni codziennie zapytać "i jak tam?" A mój stary odpowiada "tak samo jak wczoraj" a moja mama porusza sie o kuli, do tego ma taki charakter ze albo ja bym kota z nią dostała, albo mój mąż by ją na kopach wywalił, bo bardzo czepialski z niej czlowiek głupio zabrzmi, ale zarowno moja mama jak i moja teściowa to te takie typowe z kawałów ;-)
A Olaf rośnie jak na drożdżach :-) śmieje się ze apetyt to ma typowo po moim mężu, lepiej ubierać niż karmić bo Lena to od samego początku czysta mamusia - papki tylko wybiorczo, a potem "nie lubie" - "dlaczego, przecież to dobre" - "nie lubie" w poniedziałek 5 tyg skończy i waży 3900g, przy czym jak że szpitala wychodzilismy było 2380 ;-) zaprogramowany na jedzenie dokładnie co 3h - serio, jakby jakiś zegar miał w glowie. Co śmieszne, moje cycki co 3h bola na zasadzie "produkcja czas start" :-) organizm to jednak mądry jest
Smoczka podałam juz w szpitalu, kiedy mały ciągle płakał, ale cycka nie chciał (nawet pociumkac), podczas przytulania tez płakał... noszenie tez nic nie dało. Przypomniało mi się, że mam smoka w torbie i dałam. I się uspokoił :-) a ja zdziwiona bo Lenka nigdy smoczka nie chciała - kolejna różnica i zasada, że każde dziecko jest inne :-) po kilku min smoka wyplul. Ale sposob jakis byl:-) ach, no i przyszła położna w nocy dać przeciwbolowe i z gębą na mnie, że w pierwszym tygodniu życia dziecka się smoczka nie podaje. Z resztą ta sama położna, która kazała mi wylac swoje mleko, kiedy brodawki mi krwawily i ściągnęłam dla małego. To jej powiedziałam "moje mleko, moje dziecko, moja sprawa". Przy pierwszym dziecku słuchałam tych położnych bo one mają wiedzę a ja nic nie wiem. No ale teraz sama mądrzejsza jestem i mam swoje zdanie na pewne tematy ;-)
Ja nie wybudzam, bo tak jak pisalam, mały ssak co 3h żąda jedzenia ;-) raz mu się zdarzyło pospać 5h w ciągu i aż ciężko było uwierzyć :-) dopóki dziecko dobrze przybiera, nie ma co budzić, samo da bankowo znać, że głodne :-)
Dzag82 nam jak wieczorem zaśnie na kanapie na kocyku, to mąż łapie za 2 rogi kocyka z z jednej str, ja z drugiej i wkładamy go tak do lozeczka
Ach i pierwszy raz pisze jak forum się zmienilo i bardzo się cieszę, bo pisze tego posta od 10, a w tym czasie nie dość ze sporo porobilam, to jeszcze 3 razy aplikacja internet uległa awarii i post ciągle jest zapisany w roboczych
Dzag82 po moim poście o mojej wadzie anatomicznej ciężko było ci uwierzyć, że nikt tego nie zauważył. Oj wierz mi ze i ja nie dowierzam. Jednak lekarze mieli w sumie wszystko czarno na białym w końcu otwarta byłam... nie mogę się doczekać wizyty u mojej pani doktor po 6 tyg od porodu. Na pewno zadam jej setki pytań...tym bardziej ze jedna cesarke juz miałam i jak to możliwe ze nikt nic nie powiedział, nie widział? A ona wtedy w tym szpitalu pracowała.
Ja produkcję dzieci też już zamknelam zawsze chcielismy mieć dwójkę, a tym bardziej teraz, kiedy wiem, że nie do końca wszystko ze mną ok, więcej dzieci nie chce.
Śliwka co do kp vs mm - ostatnio na jednym forum wypowiedzialam swoje zdanie na ten temat, to dostałam hasłem "plujesz jadem!! Cyc i tylko cyc". Jest to niesamowicie wkur**ajace, kiedy ktoś pisze / mówi, że nie daje rady bo ból niesamowity, krew leci, na brodawkach pęcherze z płynem a dziecko do tego płacze bo głodne, a pomoc jest taka, ze przystaiwac i koniec. Tez tak miałam z Olafem, ale przez ten czas po prostu sciagalam swoje mleko i dawałam je flaszka, aby się cycki wykurowaly. Mojej laktacji absolutnie nic się przez to nie stało, jak cycki się zagoily, znów zaczęłam przystawiac. No i na takie zalenie sie, szukanie pomocy, maniaczki kp pisza "przystawiaj jak najwięcej!! Broń boże mm bo to zło!!". No extra, każde przystawienie to płacz zarówno matki jak i dziecka, ale "musisz spełnić swój obowiązek jako matki". Z moja położna przy drugiej wizycie wdałam się w dyskusję, bo Olaf dostaje moje mleko równiez z flaszki jak np wychodzę, albo w nocy kiedy mój mąż wstaje, albo po prostu jak gotuje obiad czy bawię się z Lenka. A położna do mnie "z czego wynika pani potrzeba dokarmiania pani Joasiu". Se myślę "what?!". I mówię "ale ja nie dokarmiam mm" - "ale syn dostaje butelkę czyli pani dokarmia. Zaburza pani wieź dziecka z piersia". Jak mi takim haslem wyjechała, to jej mowie, że więź to jest pomiędzy dzieckiem a MATKA, a nie jej cyckiem. Tym bardziej, że podaje swoje mleko. Co, gdyby mm z cycka leciało to by było dobrze?".
Przy Lence miałam straszne dołki, bo mleko było, ale Lenia nie potrafiła ich łapać. Sciagalam ile się dało i podawałam co miałam, karmiąc jednocześnie mm. Kuzwa, każdy się rzucał ze gdybym przystawiala to by jadła tylko z cyca. A ja przystawialam, ale nikt nie rozumiał ze ona zwyczajnie raz ze się nie najada tylko moim mlekiem (od urodzenia miala do mojego mleka dodawana odżywkę dla dzieci z niską waga urodzeniowa i jak odstawilismy odzywke, to moje mleko było jak piciu a nie jak pozywienie). Co ja za dołki łapałam, że jestem zła matka... I po jakims czasie sobie uświadomiłam, że zajebista ze mnie matka. Przecież karmienie to nie wyznacznik. A niestety sporo matek karmiacych piersią tak właśnie do tematu podchodzą. A szkoda, bo kobieta kobietę zrozumieć powinna.
Pisałyscie tez kiedyś o pomocy poporodowej. Mój mąż tak sobie poogarnial, że do lutego jest w domku:-) przy Lence podobnie było, w sumie to krócej. Bo 6 dni urlopu za 2015, opieka na mnie 2 tyg, tacierzynski 2 tyg i urlop z 2016 10 dni :-) no i może coś tam jeszcze się wykombinuje bo do lutego kilka dni zabraknie, a wiecie...dzieci chorują i przy lenie i teraz nikt inny swojej pomocy nie zaoferował -teściowa ogranicza się do tego ze dzwoni codziennie zapytać "i jak tam?" A mój stary odpowiada "tak samo jak wczoraj" a moja mama porusza sie o kuli, do tego ma taki charakter ze albo ja bym kota z nią dostała, albo mój mąż by ją na kopach wywalił, bo bardzo czepialski z niej czlowiek głupio zabrzmi, ale zarowno moja mama jak i moja teściowa to te takie typowe z kawałów ;-)
A Olaf rośnie jak na drożdżach :-) śmieje się ze apetyt to ma typowo po moim mężu, lepiej ubierać niż karmić bo Lena to od samego początku czysta mamusia - papki tylko wybiorczo, a potem "nie lubie" - "dlaczego, przecież to dobre" - "nie lubie" w poniedziałek 5 tyg skończy i waży 3900g, przy czym jak że szpitala wychodzilismy było 2380 ;-) zaprogramowany na jedzenie dokładnie co 3h - serio, jakby jakiś zegar miał w glowie. Co śmieszne, moje cycki co 3h bola na zasadzie "produkcja czas start" :-) organizm to jednak mądry jest
Smoczka podałam juz w szpitalu, kiedy mały ciągle płakał, ale cycka nie chciał (nawet pociumkac), podczas przytulania tez płakał... noszenie tez nic nie dało. Przypomniało mi się, że mam smoka w torbie i dałam. I się uspokoił :-) a ja zdziwiona bo Lenka nigdy smoczka nie chciała - kolejna różnica i zasada, że każde dziecko jest inne :-) po kilku min smoka wyplul. Ale sposob jakis byl:-) ach, no i przyszła położna w nocy dać przeciwbolowe i z gębą na mnie, że w pierwszym tygodniu życia dziecka się smoczka nie podaje. Z resztą ta sama położna, która kazała mi wylac swoje mleko, kiedy brodawki mi krwawily i ściągnęłam dla małego. To jej powiedziałam "moje mleko, moje dziecko, moja sprawa". Przy pierwszym dziecku słuchałam tych położnych bo one mają wiedzę a ja nic nie wiem. No ale teraz sama mądrzejsza jestem i mam swoje zdanie na pewne tematy ;-)
Ja nie wybudzam, bo tak jak pisalam, mały ssak co 3h żąda jedzenia ;-) raz mu się zdarzyło pospać 5h w ciągu i aż ciężko było uwierzyć :-) dopóki dziecko dobrze przybiera, nie ma co budzić, samo da bankowo znać, że głodne :-)
Dzag82 nam jak wieczorem zaśnie na kanapie na kocyku, to mąż łapie za 2 rogi kocyka z z jednej str, ja z drugiej i wkładamy go tak do lozeczka
Ach i pierwszy raz pisze jak forum się zmienilo i bardzo się cieszę, bo pisze tego posta od 10, a w tym czasie nie dość ze sporo porobilam, to jeszcze 3 razy aplikacja internet uległa awarii i post ciągle jest zapisany w roboczych
Ostatnia edycja: