reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

.::: Mamy grudniowe 2015 :::.

reklama
Dziewczyny, jak wasi mężczyzni i wy podchodzicie do tematu wspólnego porodu? Z mężem rozmawialiśmy o wspólnym porodzie,ja bym bardzo chciała żeby był przy mnie, on nie jest do końca przekonany no i trochę się boję, że nie da rady, bardzo delikatny jest.
 
moj maz byl przy mnie. lepije sie czulam wiedzac ze jest obok mnie. ale to musi byc decyzja twojego meza- jesli nie jest pzrekonany ze chce to nie zmuszaj go. jest jescze troche czasu i mzoe zmieni zdanie ale nic na sile.
 
tanczzemna - ja powiem tak - mój pierwszy mąż był ze mną przy porodzie - bardzo chciał i nawet nie dyskutowaliśmy o tym, bo było to oczywiste.
Teraz mój drugi mąż ma wątpliwości, bo to jednak są mocno naturalistyczne klimaty. Ja nie naciskam, to jego decyzja musi być, na pewno go nie zmuszę. Jak na razie uważam, że powinien być przy mnie jak najdłużej, ale jak już przyjdą bóle parte powinien wyjść, wtedy i tak świata oprócz położnej nie widziałam, a widok na pewno nie jest najfajnieszy... taki jest plan jednak osoba towarzysząca się przydaje, poda coś, pomasuje, poprowadzi do wc itd. Ale kulminacja może go ominąć jeżeli tego chce. Takie jest moje zdanie.
 
No właśnie tej kumulacji najbardziej się obawiam i on pewnie też. Mam na prawdę delikatnego męża, czasem mówię, że to ja jestem facetem u nas bo on taki kruchy. Jak mi się oświadczał to on się popłakał, jak przyjechał po mnie do domu przed ślubem to on płakał. Myślę,że może równie mocno zareagować podczas porodu, no i jeszcze widoki nie za miłe, żeby mi nie zemdlał.
 
Ja mam ten temat z glowy na szczescie bo moj mąż chce byc przy porodzie. Kiedys też miał praktyki w szpitalu i byl juz przy porodzie wiec wie co go tam za widoki czekaja. Ja z kolei chce go przekonac do szkoly rodzenia najpierw;-)
 
Cześć dziewczęta! Co u Was? Jak zdrówko? :-)
Dawno mnie tu nie było, ogarnęło mnie takie lenistwo, że nawet mi się nie chce otwierać laptopa :-)
Byłam dziś na wizycie - wszystko jest świetnie (nawet nóżkę widziałam na USG)! Będę teraz zmniejszać dawkę Duphastonu :-) Na początku czerwca mam zapisać się na badanie przezierności karkowej.

Co do wspólnego porodu - to ja bym chyba jednak wolała sama. Tzn., chciałabym, żeby przyszły tatuś gdzieś się "kręcił" w pobliżu, ale nie chciałabym, żeby widział cała tą... hmm.. fizjologię:zawstydzona/y:
 
M. byl ze mna przy porodzie poprzednim i dla nas to bylo po prostu naturalne, ze nie zostawia mnie samej.
Przecinal tez pepowine. Dla mnei to bylo bardzo wazne, ze nie jestem w tym moemcnie sama tylko z personelem szpitala.
Na pewno jednak bym go nie zmuszala, gdyby nie chcial uczestniczyc, ale byloby mi przykro.
 
Wspólny poród był dla nas z mężem oczywisty za pierwszym razem i teraz też tak jest. To ja miałam więcej wątpliwości, głównie co on sobie będzie o mnie potem myślał, że przestanę być dla niego atrakcyjna itp, ale przyszły tatuś spisał się świetnie. Postawiłam warunek, że jeśli nie będzie czuł się w stanie być przy końcówce to po prostu wyjdzie.
Nie wyobrażam sobie, że miałabym przez te wszystkie godziny sama być na sali. A tak to i plecki wymasował i do wc poprowadził i przytulił, a nawet o 1 w nocy uciął sobie drzemkę na moim worku sako :-D co ze śmiechem do dziś wspominam i jego tekst "byłaś taka cicha, że nawet po tobie widać nie było, że coś boli". Hahaha, a ja po ścianach chodziłam i nawet się odezwać nie dawałam rady.
A przy samym parciu był sobie obok mojej głowy, potrzymał za rączkę, przypominał o oddychaniu i nie zamykaniu oczu, w ogóle mi między nogi za przeproszeniem nie zaglądał. No nie wyobrażam sobie, że mogłoby go tam nie być.
Ale uważam, że to powinna być decyzja każdej pary, jeśli ktoś się na siłach nie czuje niech nie idzie bo po co później uczucie zawodu czy żalu?
Gdyby mój mąż nie chciał wzięłabym ze sobą przyjaciółkę, siostrę czy mamę i to właśnie na ten długi czas rozwierania się szyjki macicy.
 
reklama
Myślę, że nie będę go zmuszać i naciskać, powiem mu tylko przy następnej rozmowie, że bardzo bym chciała żeby był, że potrzebuję wsparcia. A wiem, że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji i przekona się jeszcze do porodu wspólnego. :)
 
Do góry