reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

.::: Mamy grudniowe 2015 :::.

Dreedka a może jakieś kolorowe farby albo pisaki di kąpieli lub nowa zabawka...
Gosia, biedactwo ta Twoja Maja, dzieci to najbardziej żal w chorobie zdrówka dla niej życzę.
Auliya dobrze że dziecko taką wyobraźnie ma, nasza rola wspierać i chwalić. :-)
Ja od weekendu pierwszy raz małą do przedszkola puszczam, ka kaszel trochę minął i nie ma temperatury, a ja dziś muszę na sklepy pojechać a o 14 mam lekarza, ciekawe co mi powie. Kurcze wg terminu to miesiąc mi został 4 tygodnie,szok gdzie ten czas przeleciał, choć z drugiej tak za dwa mogłabym rodzić bo ile można chodzić z takim brzucholem. Lecę szykować małą. Miłego ranka.
 
reklama
Dreddka, o świetnie sobie córa wymyśliła :-D. I niczym skusić nie możesz? Kąpiel z pianką, z zabawką którą sobie wybierze? Mój Tymek miał kiedyś "problem" z myciem rąk, też mniej więcej jak miał 2,5 roku. Piszę w cudzysłowiu, bo nie było tak że uciekał w popłochu, tylko po prostu mu się nie chciało i nie miał czasu. I przypadkiem trafiliśmy na MiniMini na odcinek jego ulubionego na tamten czas George'a, w którym była mowa o bakteriach i zarazkach, które z rąk na ręce przeskakiwały i wszystkich przeziębieniem zarażały. Podchwyciłam, trochę o tym pogadaliśmy i sam wydedukował, że tak samo jest z jego rączkami i od tego czasu sam prosił o mycie rąk po przyjściu z podwórka, przed jedzeniem itp. I tak zostało. Jak ja zapomnę po przyjściu iść z nim od razu do łazienki to Tymek za chwilę leci "a łaaaapkiiii?" :-). Może uda się trafić na jakąś edukacyjną książeczkę albo bajkę w temacie i zwalczysz bunt ;-).
Kika, ja też się zastanawiam kiedy to przeleciało. A tak w ogóle to ja przecież jeszcze tyyyyle czasu mam na wszystko :-D. No fakt, ja mam dużo więcej niż Ty... Ale jednak dalej do mnie nie dociera :-p.
Ja rogala świętomarcińskiego kupiłam w Biedronie w tym roku :-p. Przedwczoraj zjadłam pół na wieczór, dzisiaj wieczorem drugą połówkę sobie zafunduję. Słodkie tylko wieczorem mogę jeśli już muszę zgrzeszyć :dry:. Zakładam, że skoro nazywa się oficjalnie "rogal świętomarciński" to musi być taki sam jak ten poznański. Bo to jest wyrób chroniony i tylko oryginał może się tak nazywać. Więc mam nadzieję, że Biedra kupuje od solidnego dostawcy. No smaczny był :tak:. Oryginalnie kupionego w poznańskiej cukierni nigdy nie jadłam, więc nie porównam.

W najbliższym czasie mamy w przedszkolu wielkie wydarzenia :-D: pasowanie na przedszkolaka 24-go i bal andrzejkowy dla całych rodzin 20-go. Już urobiłam Tymka, że będzie przebrany za pająka i dziękuję niebiosom, że się udało, bo nie muszę mu nowego przebrania robić ani kombinować, wykorzystamy zeszłoroczne żłobkowe mojej własnej roboty :-D. A ja do kompletu będę.. pajęczyną :rofl2:. Myślę, że będziemy oryginalni, bo handmade :-p. I ciekawa jestem tego pasowania na przedszkolaka. Strój przygotowany, ciekawe co będą robić i jak się Tymuś zachowa w takiej nowej dla niego sytuacji. Ahhh, te przedszkolne wrażenia :rofl2:.
Czas mi się zbierać. Do Castoramy po sznurek na pajęczynę :-p, i do galerii po jakiś prezent urodzinowy dla mojej mamy. Muszę to szybko załatwić, żeby się na następny posiłek w domu załapać. Wkurza mnie już ta cukrzyca. A po tej wizycie w poradni diabetologicznej dla kobiet w ciąży jakoś bardziej się przejęłam i postanowiłam, że będę się starała trzymać tej ilości i jakości posiłków bardziej niż do tej pory...
 
Ostatnia edycja:
Zozzolka straszna tragedia Cię spotkała. Bardzo Ci współczuję, ale nie możesz sie tak przejmować, bo to źle wpływa na maleństwo. Ja już leżę 12 dni w szpitalu i jeszcze tu poleżę bo lekarze stwierdzili, że jak się wyniki nie pogorsza to jak najdłużej będą się starali ciążę utrzymać bo moje dziecko jest za małe. Pani z trojaczkami obok leży tu już 3 tygodnie i zostanie do rozwiązania czyli do połowy stycznia, a ma trójkę dzieci w domu. Szpital jest dla Waszego dobra. Będziecie pod stałą opieką i kontrolą wszystko będzie dobrze trzymam za Was kciuki.
Co do chrztu to nie zamierzam wyprawiać żadnej imprezy może ewentualnie kawa i ciasto nic więcej. Dla mnie najważniejszy jest sakrament a nie świętowanie. Ksiądz naprawdę w porządku a jest to wiejska parafia, nie robi problemów nie żąda nie wiadomo jakich pieniędzy i jest naprawdę do dogadania.

Dzag a co diabetolog powiedzial?
 
Śliwka, sama pani doktor to nie wiem po co była. Chyba tylko do wypisania recepty na paski do glukometru i do badania moczu. Ale później było króciutkie szkolenie z panią diabetolog i pielęgniarką z poradni dla grupki dziewczyn. Nic mi nie nagadały.W sumie tylko uświadomiły :-p. Za niecały miesiąc mam kontrolę z wynikami wszystkimi. Jak będę przekraczała choćby o 2 jednostki, to dowalą mi insulinę. A ja sobie ostatnio świadomie pozwalałam na zbyt dużo i po takiej zupie-krem z dyni wyniki w kosmos szły. Pielęgniarka nas zaszokowała jak powiedziała, że zdecydowana większość dziewczyn kończy na insulinie przy cukrzycy ciążowej. Dziewczyny, które dociągają na samej diecie do porodu to raczej wyjątki. Więc ja nie mam zamiaru jeszcze się o insulinie uczyć :-p. I grzecznie staram się trzymać tabeli z rozkładem z dziennymi racjami pokarmowymi i zamiennikami. Wczoraj do teściowej na obiad brałam swoją surówkę z kiszonej kapusty, bo pierogi serwowała :-D.No to ja kapucha kiszona i 5 pierogów zjadłam z kopy, którą mi nałożyła. Oczy wszystkim na wierzch wyszły, jak swój pojemnik z jedzeniem wyciągnęłam :-D. Potem podsuwała mi pachnące bułeczki drożdżowe z marmoladą, ciasto, krokiety z mięsem - wszystko na bieżąco robiła, bo dzień na gotowanie miała. Nie rozumie kobieta, że nie mogę.

Jak ja leżałam na patologii w pierwszej ciąży to salowe opowiadały nam o dziewczynach w ostatniej sali. Jak jakaś tajemnicza jaskinia mi się jawiła ta sala. Bo tam były lokowane dziewczyny na długie pobyty. Leżały miesiącami dosłownie! Szok dla mnie. Leżeć4 miesiące bez podnoszenia tyłka dalej nić do wc 2 metry dalej.
 
Zozolka przepraszam, ze temat wywlokłam:( mam nadzieję, ze żadnej z nas nic się okropnego nie przydazy i już niedługo wszytskie będziemy szczęśliwymi mamuśkami!

Dzag Ty nie strasz, bo teraz jak ktoś znika z forum to chyba każda myśli, ze już na porodówce jest;p

ja dziś kiepska noc, bo maż zamknął kota wieczorem w szafie i pół nocy drpała w drzwi a jak jej szukałam to jej nie widziałam bo się chowała w kącie i tak wstawałam do niej.. a rano, jak już mi się super zasnęło, również szanowny małżonek zamknął drzwi do sypiali i ten mały małpiszon wyła pod drzwiami, zeby ją wpuścic... a z ciążowych dolegliwości to standard, budze się przy każdym przekręcaniu z boku na bok.

jutro wizyta, umówiłam się też na gbs, będę pisać na wątku badaniowym:)
 
dzięki dziewczyny, uspokoiłam się - bo tak jak dzag nie pamiętam takich wibracji z pierwszej ciąży i bylam w lekkim szoku, no i niepokoiło mnie to strasznie. Ale skoro większość z nas ma nie może byc to coś anormalnego :tak:

dzag - ja też chciałam dziewczynę majową :-D ale wszyło jak wyszlo, najwazniejsze by maluch był zdrowy :tak: super pomysł z tą pajęczyną! :-)

Dreddka - a może zaproponowac kąpiel z mamą lub z tatą - jak już sie nie nadajesz do wanny (jak ja teraz :oo2:). No chyba, że bąbelki lub nowa zabawka zdadzą egzamin, bo potem może się okazać, że za każdym razem musicie wchodzić z nią do kąpieli :eek:

Gosia - zdrówka dla córci!

Kika - do mnie dziś dotarło, że mi zostaly dokładnie 3 tygodnie do terminu z ivf - mam na 5 grudnia - czyli piątek za 3 TYGODNIE!!!! :szok:
Daj znać po lekarzu co i jak.
 
Dzień dobry:)
U mnie odpoczynku i leniuchowania dzień drugi:) Wojtkowi katar się uspokoił, więc wczoraj rano mąż zawiózł go do dziadków. Ale już wczoraj mi się tesknilo:(ech, a tu trzeba się przyzwyczaić, bo ja niestety też najprawdopodobniej będę musiała leżeć w szpitalu już 2 tyg przed porodem:( i to też okres świąteczny, więc raczej żadna babcia nie będzie mogła przyjechać i trzeba będzie go wywieźć:((( Ale będę beczec...
Poza tym ok, brzuchol wielki, ale na szczęście nic mi specjalnie nie dokucza, spać mogę i tylko męczę się szybko... Dziś i jutro mam trochę zakupów do zrobienia, jutro laboratorium i do pracy w odwiedziny się wybieram, a w sobotę dwie wizyty - ginekolog i diabetolog.
Dzag - oj powiem Ci, że ja w tej cukrzycy mam co chwilę jakieś momenty zwątpienia:( tak mi się chce zjeść coś zwykłego, normalnego, nawet nie słodycze, i nie zastanawiać się jako cukier po tym? No masakra, ciężko mi:( No i czasem zjem coś co nie powinnam, a później wyrzuty sumienia... No i póki co ja bez insuliny, w poprzedniej kulam się na noc. Zobaczymy jak dalej będzie...
Miłego dnia!
 
Hey mamuski :happy:
DZieki za mile slowa co do corci:tak: Majka poszla do szkoly naszczescie goraczkki nie ma ale ma takie czerwone gardlo ze szok i ciezko jej sie kaszle:baffled: i boli ale u nas nie moge zostawic dziecka w domu bo kare trzeba placic a do lekarza nie mam co isc jak nie ma temp bo dadza paracetamon jjak zawsze na wszystko:eek: ale wroci do domku zrobie jej inhalacje i dalam jej rano oscilococinum w granulkach wiec mam nadzie ze cos pomoze jak nie to do lekarza jutro. Wazne ze w nocy dobrze spala za to ja co godzine sie budzilam i sprawdzalam czy temp. nie mam.
Teraz upieklam buleczke sniadanko trzeba zjesc i ide z kolezanka na shopping musze kupic rogala do karmienia wkoncu i kocyk jeszcze jeden i oliatum dla dzidzi i meza no i pare innych drobiazgow mam nadzieje ze kasy mi starczy:-p

Dzag no faktycznie sobie polatalas wczoraj :-)a z tym kostiumem super pomysl:-D Gratuluje kreatywnosci:happy::happy:

Milego dzionka mamuski:happy:
 
reklama
Cześć Dziewczynki! Witam się po długiej nieobecności.

Domi wywołała mnie do tablicy, dziękuję bardzo za pamięć. :-) Podczytuję Was regularnie, ale macie takie tempo, że po prostu nie nadążam....
Z resztą w ogóle chyba jestem za Wami daleko w tyle, nie mam spakowanej torby do szpitala, nie mam łóżeczka złożonego ani materacyka nawet kupionego, dopiero pod koniec listopada zostanie zrealizowane zamówienie na fotel do karmienia, który sobie wymyśliłam.
Reszta wyprawki w sumie jest, nawet mam pranie i prasowanie zrobione. Ostatnio się też zmobilizowałam i wyprałam tapicerkę od wózka (przedwczoraj) bo kupiliśmy używany i mimo, że w stanie idealnym to musiałam go po prostu odświeżyć.

Na szczęście po akcji z 25 tygodnia ciąży jest spokojnie, szyjka się nie skraca, za 2 tygodnie będę mogła nareszcie odstawić luteinę i może zmniejszyć dawkę magnezu. Zaczynam czuć, że poród coraz bliżej, Mała od miesiąca ułożona główką w dół i mam nadzieję, że jej się nie odwidzi, ciśnie mnie okrutnie na pęcherz i w ogóle na krocze. :baffled:
Podobnie jak Wy nie śpię dobrze w nocy, dziś obudziłam się o 3:26 na standardowe "trzecie nocne sikanie" i już nie zasnęłam z powrotem do 6:00, a jak zasnęłam to o 6:40 budzik zadzwonił, bo małego do szkoły musiałam wyprawić. Boli mnie głowa i czuję się jak zombie....
Przytyłam już 12kg i zaczynam się bać czy do terminu nie dogonię swojej wagi z pierwszej ciąży (wtedy przytyłam 17kg), generalnie jest mi już ciężko i niewygodnie.

Co do drgań w macicy to też takie odczuwam, nawet się nimi martwiłam bo nie pamiętam żeby przy starszym dziecku tak było, ale gdzieś tam znalazłam, że to normalne. Mała strasznie boleśnie kopie i wciska mi różne części ciała w miejsca, o których nie wiedziałam, że mam i że mogą boleć ;-) ma też codziennie czkawki, a noc to ulubiona pora na harce, zresztą nie tylko noc, bardzo ruchliwa panienka mi w brzuchu rośnie. No i siara mi cieknie na potęgę co mi się średnio podoba.
Oficjalny termin porodu mi się przybliżył na Wigilię. Wy tu o skurczach, odchodzeniu wód i planowanych cesarkach, a mnie się wydaje, że mam jeszcze mnóstwo czasu. Żebym się tylko nie przeliczyła :-D

O chrzcinach było..... 4tysiące złotych to jakieś totalne nieporozumienie :szok:
Mam inne doświadczenia na szczęście i z "oficjalnym cennikiem" spotkałam się tylko raz i szybciutko zmieniłam parafię, zresztą wszelkie sprawy kościelne załatwia mój mąż i tak pozostanie :-p

Dreddka
ja miałam i mam jeszcze książeczkę obrazkową o zdrowiu i higienie i od maleńkiego pokazywałam synkowi i tłumaczyłam, ale fazę nie myjemy głowy tylko ryczymy, też mieliśmy. Myłam mimo ryku, spokojnie, konsekwentnie i stanowczo, bardzo uważając żeby woda czy piana po buzi nie pociekła. Oczywiście po takiej przyjemności byłam cała mokra. Minęło samo, teraz syn nadal nie lubi mycia głowy, ale sam sobie myje i raczej jest to stękanie typu : "a muszę? nie chce mi się", paznokcie mu jeszcze ja obcinam i też zawsze protestuje, podobnie jak przy strzyżeniu przez tatę, a ma ponad 10 lat. Chyba każde dziecko ma jakieś swoje fanaberie, myślę, że trzeba cierpliwie przeczekać.

Uff....no to mi post gigant wyszedł.
 
Do góry