Hej laski,
pisałam wczoraj ale chyba nie kliknęłam wyślij. Pozdrawiam Was tym razem ze szpitala.. chyba jednak przecholowałam
Od wczoraj rano miałam silne skurcze (no dość
) i w końcu spakowałam torbę do szpitala na fest (w sensie to co miałam w domu - bo ofc nie kupiłam nic). Pojechaliśmy o 14 i zostałam niestety przyjęta, tzn tak o tym myślałam wczoraj, bo jak sama siebie usłyszałam, 32tc, bliźnięta, regularne skurcze - no musieli zostawić na obserwacji. Dzisiaj jestem wdzięczna losowi, bo w domu schizowałabym totalnie… na KTG skurcze zapisywały się od 60 do 80 ale w regularnych odstępach, do tego silne bóle podbrzusza jak na @ i parcie na 2 - wiecie, naprawdę się przeraziłam. Ryczałam i w ogóle, ze strachu, bólu (Bo to już bolało, serio), poczucia niesprawiedliwości
Dostałam natychmiast relanium w zastrzyku i sterydy na rozwój płuc. Dzisiaj druga dawka. Ogólnie to dzisiaj już lepiej, skurcze się powoli wyciszają, szyjka na szczęście długa i zamknięta (43mm). I jutro jak nic się nie zmieni pójdę do domu.
Mam fajne babki na sali, to fajnie jest
Tylko nie wiem, czy od leków, czy ogólnego pobudzenia nie spałam w nocy - niespełna 2h łącznie, z przerwami.. i teraz też nie mam ochoty spać. Może na noc poproszę coś, jakby mnie nie zmorzyło, na uspokojenie czy sen bo jak po drugiej nocy nieprzespanej wrócę do domu to chyba totalnie padnę na …
Także tyle u mnie.. modlę się, by skurcze nie wróciły i żebym jak najwięcej leżała jak wrócę do domu.. a to może być ciężko
Ogólnie taki alarm był bardzo potrzebny, bo ja naprawdę ostatnio przeginałam, potrafiłam wyjść o 8 i wrócić o 20.. wszyscy się przestraszyli, zaangażowali i mam nadzieję ogarną za mnie końcówkę remontu i przeprowadzki..
Domi - szczerze mówiąc jak to czytam to mną trzęsie. Może nie powinnam tego pisać, ale powiem ci - w dobrej wierze, zrób z tym co uważasz. Dokładnie to jest wypisz wymaluj historia mojej siostry i jej męża. Zamiast alkoholu była marihuana, ale cała reszta to samo. Byli razem 13 lat, a okazało się, że zdradzał ją wiele lat przed ślubem i nawet po. Na ślubie, rzekomo by wytrzymać tance z gośćmi zażywał kokainę, bo dostał w prezencie od kolegi (oczywiście dowiedziała się o zielsku i kokainie już jak jej klapki spadły z oczu, po wielu latach). Miał takie same loty jak twój - szarpał, wyzywał, nie doceniał, mówił, że gruba, leniwa, a jednocześnie za chwilę do rany przyłóż, prezenty, nosił na rękach. I co, rozwodzą się teraz, moja siostra jest kłębkiem nerwów, bo wyobraź sobie chciała już ugodowo się rozwieść, a on nagle - złośliwie, idąc na udry totalnie, to ją chce obarczyć wyłączną winą i pieprzy w sądzie - że o niego nie dbała, że on wracał z pracy i nie było obiadu (kończył o 16 - a ona nieraz po 18), że nie czuł do niej pociągu, bo się roztyła po ciąży, że zajmowała się tylko dzieckiem, itp itd. SZOK. na świadków wzywa kolegów z podwórka, z którymi pali, więc kłamią w żywe oczy, ma dwie sprawy na prokuraturze które ona mu założyła o przemoc psychiczną i fizyczną (jak zaczęła nagrywać), oraz sprawę za kradzieże, a mimo to pie..doli głupoty i ciąga ją po sądach!!! I gra dzieckiem - że on teraz tata najlepszy, wszystko mu kupi, twierdzi, że ona nie ma dla dziecka czasu (wraca o 17 z pracy), a on o 15 i może on będzie się dzieckiem zajmował. Jakkolwiek byłoby to nawet dla sądu irracjonalne to, co moja siostra przeżywa teraz już ponad pół roku możecie sobie chyba wyobrazić.
ale on wychowany tylko przez mamę i babcię, wychuchany, wydmuchany, znalazł sobie pierwszą naiwną (moją siostrę) i latami robił jej wodę z mózgu, przykleił ją do siebie psychicznie, długo chodziła na terapię, by się w ogóle zdecydować na rozwód - tak ją zgnoił. A wszystko dlatego, że za dobra była, on musiał chodzić tylko do pracy i kąpać dziecko, a od czasu do czasu wyjść w trójkę gdzieś. Nie chciał się wyprowadzić od swojej matki, chciał, by mieszkali z nią (bo wygodnie i taniej), więc go próbowała przejednać, że ona wszystko ogarnie, on nie będzie musiał nic robić. Za dobra była, tłumaczyła go, kryła pzed nami (mój tata by go chyba rozszarpał, ajkby wiedział, jak ją wyzywa, szarpie i gnoi psychicznie)… a zaczęło się od wielkiej miłości
podsumowując - nie możesz dać sobą pomiatać, bo mu to wejdzie w nawyk… bardzo mocno trzymam kciuki, by ci się udało go postawić do pionu, a to tylko wymaganiami, rozmowami, konsekwencją.
To tak ku przestrodze - u was jeszcze nie jest tak źle. Ale musisz wziąć go brzydko mówiąc za mordę i nie być zbyt pobłażliwa i dobra, a wymagająca. Bo na początku wszystko fajnie pięknie, ale jak zaczyna używać siły i nadużwyać alkoholu to równia pochyła jak dla mnie
traktorzystka - brak słów ;/ ale myślę, że to jest trochę dziwaczenie na starość :/ kurczę, przykro to czytać