Betix, ja też mam taki nadgarstkowy ciśnieniomierz i też różnie różniście mierzy...
Piguła pisze:
Dziewczyny jak wstajecie z lozka macie zawsze twardy brzuch? Już szczerze mówiąc chciałabym grudzień
Ja z kolei mam inny problem, pytałam ostatnio gin i powiedziała, że może to być po cesarce. Bardzo ciągnie mnie nad spojeniem łonowym. W ogóle mam wrażenie że te okolice mam wtedy opuchnięte, wytrzymuję to ciągnięcie kilka sekund, ale odruchowo się za chwilę chwytam, bo mam wrażenie że mi coś wyciągnie kawał ciała na zewnątrz. No, to takie uroki cesarki
.
Piguła, byle do pierwszych dni grudnia
.
Betix, wcale się nie dziwię, że w kropce jesteś z tymi lekami na ciśnienie. Ja mam podobną niepewność co do tej mojej cukrzycy. A jeszcze w takiej sytuacji jak Twoja, kiedy gin od kopa przepisała lekarstwa bez upewnienia się.. no wcale Ci się nie dziwię. Spisujesz sobie teraz coziennie pomiary?Ja bym je skonsultowała osobno po prostu z lekarzem pierwszego kontaktu. Ja w poprzedniej ciąży też miałam taką sytuację, kiedy wpadłam spóźniona do poradni i od razu mi ciśnienie zmierzyła pieęgniarka (przed wizytą mam zawsze mierzone) i było kosmiczne. Gin zaprosiła do gabinetu i kazała zmierzyć po wizycie - i wyszło całkowicie normalne. Potem przez kolejne 3 tygodnie, do następnej wizyty, w domu kilka razy dziennie mierzyłam i zapisywałam, a gin sobie w zapiski zerknęła na kolejnej wizycie. Wszystko było ok, żadnych wahań dużych ani wysokich wartości. Ja bym na Twoim miejscu mierzyła ze 3-4 ray dziennie o stałych porach i skonsultowałabym z moim lekarzem, nie z gin.
Dreddka, twardzielka jesteś z tą pracą
. Ja nie pracuję od końcówki września i jednak nie żałuję, mimo że mi jakoś dziwnie było na początku.
Justa pisze:
Kiedys któraś napisała, że koszule do porodu się wyrzuca, nie chce myśleć co tam się dzieje skoro trzeba ją wyrzucić
Hahahaha
Rzeźnia
. Ale się uśmiałam
. Ja tam nie wiem, bo cesarkę miałam
.
Zozzolka pisze:
Wyszlam do wc mowie zebys nie jadla bo brzuszek bedzie bolal, zakrylam stolnice.
Może jakbyś nie podpowiedziała jej, że może się do tej stolnicy dostać i zjeść to by nie wpadła na to sama
.
Quchasia, ale syf :-( Glejak to ponoć straszne paskudztwo :-(. Trzymam kciuki, żeby udało się wyleczyć. Na zawsze. Nie na kolejne 3 lata.