Szkrabek pisze:
dzag - a te fale gorąca zdarzają się to np. po jedzeniu? Ja tak miałam przy cukrzycy ciążowej - jak za dużą dawkę cukru przyjęłam to od razu gorąco mnie uderzało, wypieki i przyspieszony oddech. Może nastraszyć. A jak nie to może warto ciśnienie zmierzyć?
Wczoraj miałam te fale gorąca niezależnie od jedzenia. Dzisiaj jest lepiej, nic takiego mi się nie dzieje. A ciśnienie sobie mierzę i cały czas mam podejrzanie niskie. Zaczynam myśleć, że mam ciśnieniomierz zepsuty
. Wezmę go ze sobą w piątek do gin i porównam wynik z mojego i poradniowego.
Temat szczepienia to dramat
.Ja szczepię, choć przyznaję, że zawsze mam stresa. Na sierpniówkach była dziewczyna, która wszędzie widziała spisek koncernów farmaceutycznych i każde niedomaganie czy niewytłumaczone śmierć dziecka spowodowane były szczepionkami. Straszyła nas, wciskała w głowy swoją ideologię, swojego dziecka oczywiście nie szczepiła. Naprawdę, jak się wgłębicie w temat to będziecie wiedziały jednocześnie więcej i mniej niż teraz. Z jednak strony specjaliści krzyczący, że szczepionki są całym złem świata że jest w nich rtęć i inne dziwne dodatki, a z drugiej specjaliści,którzy twierdzą, że nie są niczemu winne jeśli są podane odpowiednio (np. całkowicie zdrowym dzieciom). Dla mnie niezaszczepienie to większe ryzyko niż szczepienie. Jeśli dziecko nie ma ewidentnych przeciwwskazań oczywiście - bo takie się zdarzają, choćby alergia na białko czy bardziej złożone choroby. Dzieci nieszczepione póki co wożą się na tych szczepionych. Ale nieszczepionych jest co raz więcej i prędzej czy później problemy z teoretycznie opanowanymi chorobami się zaczną. Ja oprócz obowiązkowych szczepień "zafundowałam" Tymkowi dodatkowo szczepienie przeciw ospie (za darmo, dzięki uczęszczaniu do żłobka) oraz wcześniej przeciw rotawirusowi i pneumokokom. Jak był mały niestety kilka razy lądowaliśmy w szpitalu. Nie życzę nikomu oglądać swojego dziecka, które ciężko przechodzi zakażenie rotawirusem, naprawdę. Nas całe szczęście omijały ciężkie objawy i jestem przekonana, że to dzięki szczepieniu. Bo w czasie kiedy ja i mąż ledwo żyliśmy i biegaliśmy do toalety, to Tymek zrobił kilka luźniejszych kupek i miał się doskonale :-). Wg mnie trzeba zachować rozsądek zarówno w ilości szczepień jak i częstotliwości. Ja na przykład szczepiłam w różnych odstępach czasowych (a na początku tych szczepień jest sporo). To mimo wszystko obciążenie dla układu immunologicznego, który dopiero zaczyna funkcjonować. Trzeba zobaczyć przy pierwszych szczepieniach jak organizm reaguje. Ze starszakiem miałam do tej pory to szczęście, że nie miał gorączki, nie było opychlizn, dosłownie nic się nie działo.
Marcysia pisze:
Mam znajomą na fb, która chyba nie szczepiła swojego drugiego dziecka (pierwsze jest w jakimś tam stpniu niepełnosprawne/autyzm... nie wiem dokładnie) i często wrzuca na fb jakieś doniesienia na temat szcepienia/ nie szczepienia. Muszę ja podpytać co ona myśli...
Oczywiście, że powie Ci, że dziecko jest autystyczne przez szczepionkę.
Domi pisze:
Mamusie, jestem u babci tak jak pisalam. I ona przyniosla mleko od krowy, to wiadomo że nie moge go pić bo niepasteryzowane. A mleko z niskiej pasteryzacji? Bo takie mi ze sklepu przyniosla, ale chyba pojde sama do sklepu i kupie łaciate albo cos w tym stylu, bo one są pasteryzowane w wys. temp.
Nie wiem jaka jest temperatura niskiej pasteryzacji
. Ale listerioza na pewno nie ma szans przeżycia w pasteryzowanych "zwyczajnie" produktach, czyli 70-100 stopni.
Traktorzystka pisze:
Domi_Polka ja bym piła. To też jest pasteryzacja, tylko dłużej, w niższej temperaturze. Nie jest gorsza od wysokiej.
No nie bardzo. Właśnie chodzi o temperaturę, w której bakterie potrafią przeżyć. Ja bym nie ryzykowała. Nic mi się nie stanie bez szklanki niepewnego mleka, a nie ma żadego nawet potencjalnego zagrożenia dla dziecka.