reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamuśki ze Śląska,odezwijcie się!!!

czy darzymy lekarzy zaufaniem????


  • Wszystkich głosujących
    285
reklama
Karlam - a urodziłaś naturalnie czy miałaś cc:confused::confused::confused: A co stało sie z Michałkiem :confused: Ja miałam cc i dobrze, ze byłam w szpitalu wywoływali mi poród i skonczyło się cc Dobrze ze nie byłam w domu tylko poszłam do szpitala i wolałam byc pod kontrolą bo kamilek się nie spieszył na świat i niewiadomo co mogłoby byc jakbym była w domu i czekała....

Baska wklejam moj opis porodu z forum styczniowek, mysle ze on wszystko wyjasni :-)

no to chyba czas na moja opowiasc... MIka oj nie jestes sama.... w sobote 13 stycznia poszlam do fryzjera aby polepszyc sobie samopoczucie, fryzjerki smialy sie ze zaraz im urodze w salonie, ja zapewnialam je jeszcze mamy czas, a tu o 3 w nocy pierwsze skorcze, bol krzyza niesamowity, jakby mnie ktos polamal, zaczelam liczyc czestotliwosc skorczy, o 5 rano gdy skorcze bylo co 2 minuty obudzilam Pawla i razem liczylismy, o 5.30 szybko wstalam, ubralam sie, obudzilam rodzinke krzyczac z bolu, no i pojechalismy... o 6.15 bylam w szpitalu, na wejsciu sie zalamalam bo w zwiazku z tym ze znalam tam caly personel i to bardzo dobrze, przywitala mnie polozna ktorej nietrawilam i wiedzialam ze jest bardzo nieprzyjemna, w zwiazku z bolami krzuyzowymi umieralam z bolu a ona pyta sie mnie co mi jest, przeciez to dopiero poczatek.. tak umiala ta jedza pocieszyc, na szczescie o 7 rano skonczyla dyzur i do konca porodu prowadzila mnie polozna ktora bardzo polubilam w czasie gdy lezalam w szpitalu na te leukocyty....

.... kazali mi chodzic po korytarzu... chodzilam chyba ze 3 godziny, skorcze chyba co minute byly, wzieli mnie do zbadania, rozwarcie 4 cm!!!!! myslalam ze umre....MAZ BYL CALY CZAS ZE MNA... wsadzili mnie do wanny, nic nie pomoglo....


....podpieli mi kroplowke naskorczowa, no i od tej pory to byl jeden wielki bol..., krzyze, cale plecy, brzuch myslalam ze mi eksplodują, nic tylko krzyczalam i krzyczalam, Pawel byl przerazony ale dzielnie to znosil....

..... polozyli mnie na lozku i przy najwiekszym skorczu (ja juz nie rozroznialam kiedy on byl) przebili mi pechesz plodowy.... jezuuuuu nie sadzilam ze to jest taki bol, wody sie wylaly (samo wylanie wod tez cholernie boli) i wszyscy zdebieli pzrerazeni....

..... wody zielone i geste.... a ja nadal krzyczace z bolu, nagle uslyszalam ze mam nei krzyczec tylko oddychac bo niedotleniam siebie i dziecka i teteno malego spada.... poczatkowo to do mnie nie docieralo ale jak uslyszalam ze jego teteno wynosi zaledwie 70, poczulam jakby mi ktos kijem w leb przywalil....

zaczelam przez lzy oddychac, przylecieli lekarze...

jeden mi pobieral krew, polozna zakladala cewnik, anastezjolog podsuwal papierki do podpisania, kazali mi z tym wszystkim wstac i usiasc na wozku, tym wozkiem przewiezli mnie na sale operacyjna....

w czasie skorczy ktore juz byly niepzrerwane musialam usiasc grzecznie na lozku operacyjnym i oddychac oddychac i jeszcze raz oddychac... poczulam uklucie ktore przy tym calym bilu bylo niczym... poszedl prad po nogach i znieczulenie zaczelo dzialac.... polozyli mnie na lozku i zaczelo sie sprawdzanie czucia, potem rozciecie i porod....

.... ciagle slyszalam ze mam oddychac dla dobra dziecka....

.....wiedzialam ze mi juz dzidize wyjeli (godz. 11.20) ale nie slyszalam nic.... anastezjolog (cudowny czlowiek) probowal mnie uspokoic, i rozbawic, mowila ze zaraz go wyjma, a ja slyszlama szepty obok.... nagle PLACZ, myslalam ze umre z radosci, przystawili mi malego na 5 sekund do policzka, zdarzylam tylko poczuc jego zapach..... i zabrali go szybkodo inkubatora...

z tego wszystkiego nagle zaczelam sie dusic, szybko podlaczyli mi tlen i juz zaczelam sie uspokajac....

..... pozszywali mnie, umyli i wywiezli z sali...

na korytarzu piersza osoba jaka zobaczylam byl moj maz.....

dzidzie dostalam do karmienia dopiero wieczorem....

dopiero potem dowiedzialam sie ze lekarze mieli tylko kilka minut aby uratowac Michalka, kocham ich za to ze tak szybko podjeli niezbedne dzialania i ze URATOWALI MU ZYCIE....


(no i sie poplakalam)


ufff w koncu udalo mi sie wam cioteczki opisac wydarzenia z 14 stycznia :-) ciezko bylo ale dobrze sie skonczylo....

o tak jak napisala Mika , w zyciu bym nie pomyslala ze beda takie klopoty, calkiem inaczej to sobie wyobrazalam...:-)


ps. a gdy karmilam to plakalam z bolu i klnelam na caly szpital...dziwie sie ze mi dziecko nie ogluchlo:-)

SLOWA UZNANIA DLA TYCH KTORZY PRZEBRNELI PRZEZ TEN OPIS :-)
 
hej anian teraz sobie odpoczniesz;-)
karlam ja też wiem co to bóle krzyżowe , :no: najwarzniejsze że wszystko dobrze sie skończyło :tak:
 
Karlam - aż łzy mi popłynęły. U mnie tez potem było szybko tylko, że długo nie cierpiałam z bólami jakąs 1h a bóle miałam ciągle ani na minutę nie ustawały a tez szybko u mnie podjęli decyzję cc jak mi krew zaczęła leciec to się wystraszyli bo tetno dziecka zaczęło tez spadac i co sie potem okazało łożysko mi sie odkleiło a Kamilek ciągnał pępowinę i ja skręcał. Cieszę się, ze byłam cały czas w szpitalu i wszystko dobrze sie skończyło.
 
Baska no to widze ze tez niewesolo bylo :-( ale udalo sie i teraz nasze dzieciaki po trudach wielkich sa silne i szybko sie rozwijaja :-) moze to taka rekompensata ;-) a co do szpitala to perdonel pierwsza klasa!!!!! :-) kocham ich za to ze Michas hest teraz ze mna ;-)
 
Witam,

Znow mam prośbe o kciuki, ostatnio pomogly, wiec prosze ponownie.
Tym razem podam oze godziny byście za długo nie musialy trzymac
Egzamin mam od 10 i ma trwac ok 1,5 godzinki - to pisemny.

Pozdrawiam,
 
Witam!!!!

ZŁOTO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Karlam - to prawda najważniejsze, że nasze dzieci są zdrowe i silne. Choć Michaś był bardziej zagrożony od Kamilka bo miałaś wody już zielone i leżał w inkubatorze. Mój malutki od razu był ze mną nic mu nie było ale jakbym nie była w szpitalu i szybko nie zrobili mi cc to niewiadomo co by było. Jestem wdzieczna mojemu ginekologowi Pabianowi, że skierował mnie do szpitala 27 wrzesnia byłam u niego w termin porodu a 28 wrzesnia poszłam do szpitala leżałam 5 dni zanim urodziłam. Teraz patrzę na mojego skarba i nie umiem bez niego zyc TAK BARDZO GO KOCHAM :-D:-);-):tak:JEST SLICZNY :-D:-)

anian - ale tobie dobrze 2 mce wakacji:-) ale uwazam ze to nie sprawiedliwe ze nauczyciele maja tyle wolnego:happy2::-p:happy2:

sandros - trzymam kciuki ;-)napewno zdasz na 5.
 
reklama
kARLAM - ZAGŁOSOWAŁAM NA PISKORKI :-);-):tak::-DByliście już na wczasach nad morzem:confused::confused::confused:A gdzie dokładnie??? My jedziemy na początku sierpnia do Ustki na 10dni troszkę się boje jak tą podróż zniesie Kamilek
 
Do góry