reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamusie ze Stanów

Widze ze wszystkie mialysmy nie ciekawe noce :tak: Ja troche przeziebiona jestem wiec na wieczor wypilam syrop i najadlam sie czosnku i taka zgage mialam ze nie mogla spac. A maly o 1:30 sie obudzil i krzyczy "mama mniam mniam", juz od dawna nie je w nocy ale wczoraj nie zjadl kolacji i biedak glodny sie obudzil wiec musialam mu dac. A puzniej nie moglam spowrotem zasnac. :no: Ale dzisiaj sobie odbije i zaraz lece do lozka :-)
 
reklama
dziewczyny ciezarowki postanowilam ze wam cos wkleje do poczytania na otuche przed ciezkim wyczynem jaki was niebawem czeka :-)

relacja pewnej kobiety z porodu

Ja już po :) I postanowiłam napisać jak było, bo życie spłatało nam
numer nie z tej ziemi...
Ponieważ poprzednia dwójka urodziła się w 38 tc, kilka tygodni przez
terminem siedziałam już na tykającej bombie - a tu nic! Im bliżej
końca, tym bardziej traciłam cierpliwość - wiadomo, sprzątanie,
seks, olej rycynowy... dalej nic. W końcu w dniu terminu wg OM (a
według mnie 4-5 dni po terminie) postanowiłam powtórzyć olej
rycynowy. Machnęłam po południu porcję i po kilku godzinach
straciłam nadzieję :( Po 23 wieczorem, w czasie oglądania z mężem
wiadomości, zaczął mnie boleć brzuch - ostro i rozdzierająco, ale z
przerwami. Hm, myślę, czyżby to to? Eee, nie, w końcu mam 2 porody
za sobą, wiem jak czuje się skurcze, więc to zapewne olej.
Przetrwałam jeden taki atak, drugi - i postanowiłam wziąć kąpiel,
żeby trochę się rozluźnić. Mąż nalał mi wody, wlazłam, on wrócił do
wiadomości, a ja siedzę w wannie i boli mnie okrutnie! Zaczęłam na
każdym wydechu jęczeć głośno, to zwabiło go z powrotem. Nadal nie
wierzyłam, że to może być poród (inaczej powinno boleć ;)), ale
stwierdziłam, że cokolwiek to jest, mam dość i wolę jechać do
szpitala, bo nie wytrzymam. Ustaliliśmy, że wzywamy babcię do dzieci
i taksówkę dla nas. Z trudem wylazłam z wanny, ubrałam się w 10
sekund - i poczułam popieranie :O Niewiele myśląc (albo i wcale),
padłam na podłogę w pozycji kolankowo - łokciowej i tylko rzuciłam
sobie ręcznik pod kolana, bo mi się rozjeżdżały na płytkach ;).
Widząc, co się dzieje, mój mąż - panikarz i w ogóle mimoza, wrzasnął
tylko przytomnie "zdejmuj majtki!" :) W tym czasie jednocześnie
doleciała teściowa i dojechała taksówka, którą oczywiście nie
mogłabym już nigdzie pojechać, bo żadna siła nie ruszyłaby mnie z
podłogi - więc wrzasnęłam, że teraz to już tylko pogotowie. Teściowa
zadzwoniła i wycofała się strategicznie na moje życzenie w głąb
mieszkania, a mąż na mój okrzyk, że czuję główkę, kucnął za mną i
instruował mnie spokojnym (!) głosem, co mam robić. Próbował jeszcze
przekonać mnie do zmiany pomieszczenia, ale nie będąc w stanie się
ruszyć, kategorycznie odmówiłam i biedak tkwił wciśnięty między
wannę a moją wypiętą pupę ;) Po chyba drugim skurczu partym
poczułam, że nie dam rady - i mąż też to zauważył, bo zakrzyknął
nagle "nóóóż!" Oczywiście domyśliłam się, o co chodzi - dwukrotnie
wcześniej nie udało mi się urodzić małych dzieci bez nacięcia, więc
i teraz wydało mi się ono niezbędne, mimo że mąż próbował rękami
rozciągać mi krocze. Odwrzasnęłam więc - nożyczki w szufladzie! - i
poleciał po nie, zakazując mi przeć :) Złapane nożyczki oczywiście
nie były ani zdezynfekowane, ani przeznaczone do takich rzeczy -
raczej tępe i do tego z gatunku biurowych ;) Nie dał rady naciąć mi
krocza pod kątem (małe pole manewru chyba miał...), więc niewiele
myśląc, zgodziliśmy się, ze trzeba ciachnąć kawałek w stronę odbytu.
I on to zrobił! Facet, który mdleje przy pobieraniu krwi! Na
następnym skurczu wyśliznęła się cała nasza córka :D Mąż tylko
oznajmił mi, że jest zdrowa, cała, różowa i śliczna - żebym się nie
stresowała (mała zapłakała krótko, żeby to potwierdzić), zawinął w
swoją koszulkę i na to przyjechało pogotowie - trzech facetów
stanęło oniemiałych w progu łazienki :) Interwencja lekarska
ograniczyła się do przecięcia pępowiny. Kurtyna :)

PS. Mała okazała się być idealnie zdrowa i w dobrej formie, ważyła
3260 g, najwięcej z naszych dzieci, okazało się, że do wyjścia
wybrała położenie potylicowe tylne, stąd pewnie moje trudności w
wyparciem, nacięcie zostało ocenione jako fachowe ;), niestety
dodatkowo pękłam do przodu i trzeba było szyć rozerwaną wargę
sromową i okolice, oprócz mężowskiego nacięcia. Ale to naprawdę
niewielka cena za to wszystko, co się udało, poszło dobrze, było
piękne i wzruszające :) I tak zapamiętam ten poród - jako wspaniałe
przeżycie, szok męża, że się tak dobrze odnalazł w trudnej sytuacji,
a nawet poważył na krwawy zabieg ;)
Minęło 10 dni, a mi stoi w oczach jego ogłupiała ze szczęścia mina w
drodze do szpitala i zawiniątko w ręczniku na rękach... Cieszę się,
że był pierwszą osobą, która powitała nasze dziecko i je przytuliła.
Jestem z niego dumna. Będę zawsze wspominać te pół godziny (a
zwłaszcza ostatnie 10 minut) - bo tyle trwał cały poród - jako
magiczne chwile. I życzę oczekującym Mamom doświadczenia takich
wielkich, pozytywnych emocji podczas cudu narodzin :)

aaaa i kobietki przypominam ze mamy watek odnosnie spotkanka...prosze zagladac i podrzucac wasze zdanie i opinie :-)
 
Ostatnia edycja:
Wama - wiem ze nie moze, to byl taki glupi zart, a kawe przeciez nawet bezkofeinowa proponowalam. Juz wiem co sie stalo, po pierwsze to dostala czy przeczytala pozno moja wiadomosc a po drugie miala wizyte u gina po swoim szpitalnym pobycie wiec i tak nie za bardzo jej pasowalo sie spotkac. Rozumiem ze wolala by byc w lepszej formie na wypady kawkowe. Szkoda ze tak daleko mieszka bo bym jej dzieciaki chetnie do siebie wziela na sobote na przyklad zeby sobie dziewczyna mogla troche odpoczac a one by mialy kolegow do zabawy no i troche odmiany. Do pomocy jej sie nikt zbytnio nie garnie niestety a dwoje dzieci, ciaza i ciezka praca to troche za duzo na jedna kobietke. Ja wczoraj zasnelam na kanapie rozmawiajac z Domiska na gg ;-) Najwyrazniej mialam juz dosc wczorajszego dnia haha...

Pawim jestes kochana,niestety mieszkasz daleko no i jak sama widzisz ciezko nam sie spotkac.Ale nastepnym razem czekam na telefon bo rzeczywiscie poczte rzadko sprawdzam.
A co do wizyty moich dzieci u ciebie to corcia moze i tak,ale Kubus z daleka omija domy z psami.I to nie zart.Pierwsze o co pyta gdy idziemy do kogos nowego to czy ma psa.
No i fajny ten porod,moj G tez ma podobne podejscie do krwi ciekawe czy by sie sprawdzil.Moze dam mu ta szanse.
Narazie gdy bylismy w szpitalu a obok rodzila kobieta to nie zeslabl przy jej jekach.Musze go stopniowo oswajac,bo przy wczesniejszych nie mogl byc bo miala cesarki,teraz licze na SN.
 
wiesz owrlene z tym psem to jest tak ze w sumie twoj synek moglby wcale go nie widziec, bo pies bylby u siebie albo u gory a dzieci w bawialni no i w jadalni na snack, czyli zero mozliwosci kontaktu :-) do mojego syna przychodza dzieci sasiadow to tez staram sie ograniczac ich kontakty bo to zawsze obce dzieci sa a pies jest z nami niedawno. To ze uwielbia i toleruje moje dzieci nie znaczy ze musi czuc milosc do reszty sasiedztwa, a poza tym ja nie wiem czy dzieci sa edukowane w sposobach jak postepowac z duzym psem wiec wole nie ryzykowac. Na szczescie wielkosc naszego domu pozwala mi na calkowite odgraniczenie psa od ewentualnych gosci ktorzy nie zycza sobie jego towarzystwa ;-) Myslalam tez ze moze w ktorys dzien czy wolny od szkoly czy w sobote zabiore ich do Brookfield Zoo? to niedalego od ciebie a ja do kazdego zoo musze dojechac kawalek wiec bez roznicy dla mnie ze to akurat w tamtym kierunku? Co myslisz o tym?
 
Ostatnia edycja:
Super.Rzeczywiscie to niedaleko.Bylam tam dwa razy z maluchami.Moje dzieci najbardziej jednak lubia tam delfinki.Mialam nawet tam karnet caloroczny,teraz niestety sie skonczyl,ale chetnie sie wybiore
 
Witajcie kochane
Wama co do pieska w przyszlosci to ja lubie takie pudelkowate, ale jak cos to na pewno bedzie bialy. U ludzi u ktorych pracuje maja Hasky tez mi sie podoba, wogle to wszytkie mi sie podobaja.
A co do tej relacji porodu to jestesm w szoku, podziwiam faceta, pewnie dzialal na pelnej adrenalinie, dopiero potem wszytsko do niego dotarlo.
jesli chodzi o ciaze i porod to na kanale TLC leci o kobietach, ktore praktycznie do dnia porodu nie wiedza, ze sa w ciazy:rofl2::rofl2::rofl2:. No ja sobie tego nie moge za zadne skarby wyobrazic.:szok::szok::szok:
 
Witam! I mnie chorubsko w koncu zlapalo a juz myslalam ze nas ominie. Mam nadzieje ze maly nie zlapie odemnie ale pewnie nie da sie tego ominac.

Kasiek- ogladam nieraz ten program i powiem ci ze ja moge sobie to wyobrazic. W pierwszej ciazy nie mialam zadnych objaw ciazy oprucz rosnacego brzucha i brak okresu. A te kobiety niekture nawet nie tyja i okres maja niekture przez pierwsze miesiace ciazy.
 
Kasiek - Ja tez sobie tego nie moge wyobrazic...:no:

Ogladalam ten program kilka razy i praktycznie kazda z tych kobiet miala jakies tam objawy ciazy, z kazda z nich dzialo sie "cos dziwnego" (co moglo byc objawem ciazy), ale one zwyczajnie to ignorowaly... :szok: i wmawialy sobie, ze to nie moze byc ciaza... :szok: A po 9 m-cach niespodzianka... jednak to byla ciaza... :laugh2::shocked2:
 
Ostatnia edycja:
Szczerze ja tez sobie tego nie wyobrazam.Moze to tylko pod publike,bo nie chce mi sie wierzyc ze kobiety w 21wieku nie rozpoznaja ze sa w ciazy.Jeszcze takie nastoletnie panienki to ok.Ale chyba kazda kobieta ktora bierze sie za sex i nie ma pozniej okresu liczy sie z ciaza.Nie ogladalam tego programu,ale slyszalam wczesniej juz o nim i moge uwierzyc ze kilka miesiecy ktos nie wie ale do porodu to niemozliwe.
 
reklama
Kasiek - Ja tez sobie tego nie moge wyobrazic...:no:

Ogladalam ten program kilka razy i praktycznie kazda z tych kobiet miala jakies tam objawy ciazy, z kazda z nich dzialo sie "cos dziwnego" (co moglo byc objawem ciazy), ale one zwyczajnie to ignorowaly... :szok: i wmawialy sobie, ze to nie moze byc ciaza... :szok: A po 9 m-cach niespodzianka... jednak to byla ciaza... :laugh2::shocked2:

Niekture odcinki co ja ogladalam to kobiety robily test ciazowy i wychodzil negatywny :-) Nie mysle ze wszystkie ignorowaly.
 
Do góry