Kobietka bac sie bedziesz nawet dluzej niz kilka tygodni. Ja zrobilam sobie kalendarz i doslownie skreslalam dni do konca kolejnych tygodni i wizyt u lekarza. Duzo lez wylalam, bo mialam skurcze, wiec od razu zakladalam najgorsze. Bardzo mi pomogla medytacja. I leki. Niewatpliwie dobra opieka lekarska pomaga uspokoic nerwy. Ale po przejsciach mysle, ze kazda kobieta nerwowo przechodzi ciaze. Ja uspokoilam sie w 37mym tygodniu. O dziecko przynajmniej. Chcialabym miec drugie przed 30tka, ale nie wiadomo jeszcze jak to bedzie. Lekarz na dwoje wrozy.
E. rozmowa okazala sie nie taka na jaka liczylam. Dyrektor chcial mnie poznac, bo slyszal o mnie duzo dobrego i po prostu chce mi pomoc znalezc dobra robote. Na pewno jego rekomendacja bedzie znaczyc bardzo duzo, takze zobaczymy.
Mam do was bardzo delikatne pytanie - czy ktorakolwiek z was miala problem ze zle gojacym sie kroczem? Mialam pekniecie drugiego stopnia i szwy, ale szwy rozpuscily mi sie zbyt szybko i wszystko sie otworzylo. Kiedy pokazalam to poloznej, powiedziala, zeby sie nie przejmowac i zostawic. Powiedziala, ze dluzej to potrwa, ale sie zagoi. Po 6ciu tygodniach mialam kontrole poporodowa u lekarza i powiedzialam jej o tym, ze nic sie nie zmienia. Powiedziala mi wtedy, zeby wrocic za tydzien, ale akurat wtedy wyjezdzalam. W Polsce, glupia, nie poszlam do lekarza. Pekniecie chyba zagojone, ale nigdy sie nie zeszlo. Takze moje krocze jest krotsze o 1-1,5 cm i boli, kiedy np nosze malego dlugi czas. Ktoregos razu zauwazylam, ze nie jest to tylko warstwa skorna, jak to powiedziaka polozna, ale tez peknicie w scianie na jakies 2cm dlugosci. Nie musze chyba mowic, ze po prostu czuje sie z tym fatalnie jako kobieta. Plakac mi sie chce jak o tym mysle. A po porodzie wszystko wygladalo jak nowka sztuka, kiedy szwy jeszcze byly. Przedwczoraj w koncu zebralam sie w sobie i poprzytulalismy sie troche z mezem i to, ze krocze jest niezagojone sprawilo, ze cos peklo bardziej i zaczelo krwawic :/