Ewa, skoro i tak musicie płacić, to może faktycznie lepiej żłobek, moje dwie koleżanki, które posyłały dzieci do żłobków, bardzo chwaliły
Poczytałam co piszecie o przedszkolach i faktycznie... Chyba do publicznego jest szansa się dostać z pełnej rodziny tylko pod warunkiem, że oboje rodzice mają etaty. Mój mąż i ja mamy działalności gospodarcze, więc pewnie nic z tego nie będzie... Zwłaszcza że w mojej dzielnicy jest JEDNO przedszkole publiczne. No ale to jeszcze mnóstwo czasu. Może sama założę przedszkole
Ja dzisiaj muszę iść do lekarza zaraz, trochę bez sensu, ale inny robi usg, a inny mi da skierowania na badanie, więc niestety teraz po te skierowania trzeba się wybrać... a mam pełno roboty do nadgonienia na komputerze, ale trudno. Jak wrócę, to będę nadganiać, a potem znów do tej szkoły rodzenia Dziś jeszcze raczej nudy, dopiero te spotkania z konsultantką laktacyjną w przyszłym tygodniu jakoś mnie ciekawią. Chociaż ja tyle czytam, że z teorii jestem już świetnie obkuta.
Mi się nawet nie chce spać, tylko robi mi się co chwila smutno i źle, ale myślę, że duży związek z tym ma fakt, że przytyłam w sumie już te 10 kg, a obiecywałam sobie pilnować, żeby przytyć w całej ciąży maks 9 ze względu na nadwagę wyjściową. I co, styczeń i leżenie z szyjką mnie załatwiły, plus oczywiście depresyjne obżarstwo w tym czasie. Teraz wróciłam do ruchu i diety, ale już się waga nie cofnie, mały rośnie jak na drożdżach i chcąc nie chcąc te 200-300 g tygodniowo i tak tyję. Nienawidzę czuć się jak taki wieloryb :/
Zauważyłam, że od początku kłopotów z szyjką (drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia) przestałam tyle mówić/ śpiewać do brzucha, i zaczęłam traktować Krzysia w kategorii rozwiązywania problemów - a to z szyjką, a to brzuch ciągnie, a to trzeba leżeć, a to tymi oczami się martwię. Hm, chyba muszę spróbować jakoś wrócić do atmosfery pozytywnego wyczekiwania na dziecko, bo inaczej się nerwusek straszny urodzi...
Poczytałam co piszecie o przedszkolach i faktycznie... Chyba do publicznego jest szansa się dostać z pełnej rodziny tylko pod warunkiem, że oboje rodzice mają etaty. Mój mąż i ja mamy działalności gospodarcze, więc pewnie nic z tego nie będzie... Zwłaszcza że w mojej dzielnicy jest JEDNO przedszkole publiczne. No ale to jeszcze mnóstwo czasu. Może sama założę przedszkole
Ja dzisiaj muszę iść do lekarza zaraz, trochę bez sensu, ale inny robi usg, a inny mi da skierowania na badanie, więc niestety teraz po te skierowania trzeba się wybrać... a mam pełno roboty do nadgonienia na komputerze, ale trudno. Jak wrócę, to będę nadganiać, a potem znów do tej szkoły rodzenia Dziś jeszcze raczej nudy, dopiero te spotkania z konsultantką laktacyjną w przyszłym tygodniu jakoś mnie ciekawią. Chociaż ja tyle czytam, że z teorii jestem już świetnie obkuta.
Mi się nawet nie chce spać, tylko robi mi się co chwila smutno i źle, ale myślę, że duży związek z tym ma fakt, że przytyłam w sumie już te 10 kg, a obiecywałam sobie pilnować, żeby przytyć w całej ciąży maks 9 ze względu na nadwagę wyjściową. I co, styczeń i leżenie z szyjką mnie załatwiły, plus oczywiście depresyjne obżarstwo w tym czasie. Teraz wróciłam do ruchu i diety, ale już się waga nie cofnie, mały rośnie jak na drożdżach i chcąc nie chcąc te 200-300 g tygodniowo i tak tyję. Nienawidzę czuć się jak taki wieloryb :/
Zauważyłam, że od początku kłopotów z szyjką (drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia) przestałam tyle mówić/ śpiewać do brzucha, i zaczęłam traktować Krzysia w kategorii rozwiązywania problemów - a to z szyjką, a to brzuch ciągnie, a to trzeba leżeć, a to tymi oczami się martwię. Hm, chyba muszę spróbować jakoś wrócić do atmosfery pozytywnego wyczekiwania na dziecko, bo inaczej się nerwusek straszny urodzi...