witam kobitki zaraz będę czytać co napisałyście ale zainteresowało mnie to co napisała nieistotna o uderzaniu głową w podłogę i troszkę poczytałam no i poprostu trzeba pomóc dziecku... może się uda
Nieistotna ja znalazłam to ....może pomoże wiem że pewne rzeczy wiesz ale warto przeczytać.... i te ostatnie też bo troszkę inaczej rodzice zareagowali.... jest tam coś takiego że jak się bawić z dzieckem to z pełnym zaangażowaniem może być to tylko 20 min ale być tylko dla niego tak właśnie u mnie jest, bo inaczej płacze nawet jak siedzę na kanapie to karze mi usiąść na podłodze bawię się jakiś czas a potem mówię teraz muszę iść zrobić "coś tam" nie podoba jej się to ale po chwili sama się zabawi.
cyt:
Nie martw sie ,ze to jakas powazna choroba to nie autyzm,nie straszcie mamy.Podam pani pewien przyklad ,moze pomoze.Mojej kolezanki dziecko tak robilo.Lekarz rowniez stwierdzil ze nie ma podstaw zeby az tak sie zamartwiac.W momencie kiedy dziecko zaczyna walic gowka w stol lub sciane nie zwracac uwagi nie zrobi sobie krzywdy bo czuje kiedy sa granice bolu.Po chwili zawolac dziecko o cos poprosic czy czyms zajac.Dziecko takie potrzebuje troszke wiecej uwagi i zabaw.Mow mu ciagle ze go kochasz.Nie przywoluj do jego wspomnien tego zdarzenia.
art Pani psycholog
Dziecko uderza głową o ścianę
Natalia Milczarek
- Mój 1,5-roczny synek od pewnego czasu uderza głową w ścianę. Robi to przed snem najczęściej, ale zdarza się i w ciągu dnia. Uderza także w główkę ręką. Raz jest to na wesoło, śmieje się i patrzy na moja reakcję. Z reguły mówię, żeby przestał, chwytam go za rączkę albo odsuwam od ściany. Zdarza się, że uderza się w głowę ze złości, bije się jak zasypia albo coś mu nie pasuje. Czy może to być początek jakieś choroby? Jak z tym walczyć żeby się oduczył samobicia? Jak mogę mu pomóc z obawy, że to wejdzie w jakieś przyzwyczajenie. Troska
Zatroskana Mamo,
Dzieci w tym wieku zaczynają testować nasze reakcje i ich głównym celem jest zaspokojenie swojej potrzeby obecności najbliższych osób. Dziecko chce zwrócić Pani uwagę lub uzyskać coś dla siebie – np. zmianę Pani zdania, upragnionego lizaka, zabawkę czy koniec obiadu.
Często dzieci prowokują rodziców bijąc się „na niby” lub faktycznie uderzając w coś rączką lub główką. Pani dotychczasowe zachowania mogły nauczyć synka, że jest to doskonały sposób zwrócenia na siebie uwagi, której w danym momencie bardzo potrzebuje. Aby uniknąć nasilenia się takiego zachowania, należy sięgnąć po nieco trudną, ale skuteczną technikę aktywnego ignorowania. Polega ona na odwróceniu uwagi rodzica od dziecka w momencie, gdy bije siebie, w reakcji na wydane polecenie, w złości lub z przekory. Z czasem dziecko, jeśli zaobserwuje, że jego zachowanie nie przynosi żadnego efektu przestanie je stosować.
Przebywając z bardzo malutkim dzieckiem musimy przyjąć, że każdy z nas jest inny i inaczej może odbierać otaczający go świat. Być może Pani synek jest przepełniony napięciem emocjonalnym, którego trudno mu się pozbyć w inny, niż autoagresywny, sposób. Z czasem proszę starać się wskazać mu bardziej adaptacyjne metody okazywania emocji. Kiedy już podrośnie, rozmawiając z nim, można uczyć mówienia o uczuciach, wysłu****ąc i okazując akceptację dla jego odrębności w ich przeżywaniu. Teraz przed Panią są dni podążania za rozwojem dziecka. Proszę uwierzyć w jego wrodzoną kreatywność, umiejętność odnajdywania się w nowych sytuacjach, których w życiu będzie miał coraz więcej.
Pozdrawiam serdecznie,
Natalia Milczarek
a to bardzo ciekawe troszkę inne podejście do sprawy
Re: uderzanie główką w złości i nie tylkoIP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl
Gość: gość 08.04.08, 22:47
Odpowiedz
Witam,
byłam w podobnej sytuacji, tzn ja i moja rodzina- wtedy około 2-
letni syn (teraz ma siedem), mój mąż i nowo narodzony brat.
Cała sytuacja zaczęła się o wiele wcześniej-jak miał mniej więcej
1,5roku, najpierw lekkim uderzaniem głową o dywan, a potem, podczas
spacerów ulubionym zajęciem mojego dziecka stało się sprawdzanie
wytrzymałości asfaltu czy rogów krawężników. Byliśmy przerażeni całą
sytuacją (pomijając fakt widowiskowości tych zajść i komentarzy
mam/pań z "piaskownicy"), bo również w domu wyglądało to groźnie,
kiedy mierzył w kant stołu albo róg ścian.A działo się tak bez
przyczyny, jak nam się wydawało,potem zdaliśmy sobie sprawę, że może
to był słynny bunt dwulatka, tylko z "lekkim" wyprzedzeniem
.
Stosowaliśmy wszystkie opisane tutaj metody, zaczęliśmy od
przytulania, potem była udawana obojętność, w końcu ustaliliśmy z
mężem, że absolutnie nie zgadzamy się z takim zachowaniem i oboje
spokojnie, ale konsekwentnie w chwili uderzania głową o cokolwiek
stawialiśmy go na nogi i mówiliśmy krotko:"nie rób tak, nie wolno".
W tym samym czasie ja, zdesperowana postanowiłam poszukać pomocy u
specjalisty. Wystarczyło parę spotkań, podczas których tylko my,
czyli ja i mąż (nasz syn nie brał w tym udziału), omawialiśmy nasz
stosunek do synka. W czasie tych spotkań dowiedzieliśmy się dużo
przede wszystkim o nas-rodzicach i naszym podejściu do syna.
Zauważyliśmy, że jeśli się z nim bawimy to musimy to robić w 100%, w
pełni się angażując, choćby miało to trwać tylko 20 minut. Poza tym
ograniczyliśmy nasze "NIE" tylko do zachowań zagrażających jego
zdrowiu i bezpieczeństwu. Także zdarzyło się,że nasz syn w środku
lata (a było to upalne lato)na spacer wyszedł w zimowej kurtce i
kaloszach
.Wymagało to od nas cierpliwości i konsekwencji, ale
opłaciło się, bo w tej chwili wie, że może decydować w swoich
sprawach, może z nami dyskutować, ale także,że konsekwencje są
nieuniknionym wynkiem jego działań.Ważne było również chwalenie go
za każdą najdrobniejszą rzecz, którą robił,a po "atakach" kiedy się
uspokił przechodziliśmy nad tym do porządku, żadnego tłumaczenia,
dlaczego nie wolno, itp. Pani psycholog uświadowmiła nam także,że
dwulatek jest w stanie skupić swoją uwagę na około pól minuty i
musieliśmy nasze przekazy zawrzeć w tym czasie.starczało to
zazwyczaj na "nie, nie rób tak, nie wolno". I powiem Ci powoli
zaczęło to działać.
Stosując tę metodę nie przeżyliśmy nawet, jakiejś strasznej
zazdrości o brata, poczucia,że jest osamotniony lub odrzucony. On z
kolei wie, że jesteśmy przy nim, szanujemy go i akceptujemy.
Życzę Ci wytrwałości
I polecam książkę Tracy Hogg "Język dwulatka"- ciekawa lektura do
poduszki
Re: uderzanie główką w złości i nie tylko
prezentacje-maturalne 09.04.08, 04:25
Odpowiedz
Zgadzam się z wczesniejsza "wypowiedzią". Warto odwiedzić
psychologa - to raz. Dwa - tak przeważnie zachowują się dzieci,
które czują, że czas im oferowany jest w ich odczuciu niepelny, za
krótki, albo nieciekawy. Natlok, nadmiar slów również nieco stresuje
dziecko. Nie dośc, że polowy wywodów nie rozumie, to jeszcze ten
monolog jest taki dlugi, i dodoatkowo ma poczucie, że ktoś coś od
niego chce, a on chcialby być w porzadku i coś zrobić. Tyle, że nie
zawsze wychodzi malemu czlowieczkowi tak jak my chcielibysmy. Z
doswiadczenia mojego i koleżanek wiem, że nie wolno podnosic glosu,
dawac przyslowiowych klapsów czy mocniejszych kar. Ciągla
obserwacja dziecka, pokazanie, że jest wazny, że liczymy sie z jego
zdaniem, że w rodzinie ma swoje miejsce - pomaga odkurzać, niby
gotować (coś np. miesza, itd), pozwala mu czuć się pelnoprawnym
czlonkiem rodziny. A na koniec nagroda. I to nie tylko cukierek, ale
np. ulubiona zabawa, albo budowanie wieży z klocków, czy toru
wyścigowego. Musi być malo momentów, kiedy dziecko pozostawione jest
samo sobie (ale wiadomo pod kontrola rodzica).