Ech... dużo czasu poszło na nietrafione metody, brak zaangażowania lekarzy, rutyna. Nie trzeba wiele, żeby wiedzieć, jakie medyczne postępowanie przynosi efekty, wystarczy choćby to forum...
Kilka dni temu znajomym urodziła się córeczka. Starali się 8 lat (po jej stronie problemy, podobne do Waszych, choć dziewczyna młodsza o kilka lat). Dziecko urodzone wcześniej, waży 2300 ale jest, zdrowa, malutka, jest. Ciążą też trudna, wysokiego ryzyka, zakończona wcześniej ze względu na zatrucie ciążowe.
Przez te 8 lat mogli się poddać wiele razy. A teraz mają swój cud. Gdyby się poddali, to by nie mieli.
Lekarz jest ważny jak widać, ważne jest też podejście, właśnie ta nadzieja. I próbowanie. Reguralne, cykliczne, uparte, niezmienne. Konsekwentne.
Trzeba też dużo wiedzieć, żeby jasno określić oczekiwania i umieć szybko ocenić lekarza. Żeby nie marnować czasu na kogoś, kto ma niezgodne z naszymi przekonania. Kto nie ma wspólnego z nami celu.
Jeśli cokolwiek robi się bez wiary, że się uda, to się nie uda.
Różnica między Wami a tą parą o której napisałam wyżej jest tylko jedna, są nieznacznie młodsi. Ale to nie ich młodość stała się miarą sukcesu, tylko upartość w dążeniu do celu. Fizycznie niepłodność postawiła ich na równi. Ona bardzo pragnęła dziecka. Bardzo.
Nie wiem czy ja miałabym dość siły i aż tak wielkie pragnienie posiadania dziecka, gdybym musiała walczyć z niepłodnością. Chyba nie. Ale Wy tu jesteście, jesteście na forum, podejmujecie konkretne kroki. Pragnienie jest, choć nie idzie w parze z wiarą i nadzieją. Inezka jeszcze lśni jak gwiazdeczka, choć momentami nieco przygasa
Czasem mam wrażenie, że ja w Was bardziej wierzę, niż Wy same w siebie.
Lekarze lubią szybkie sukcesy ale nawet najlepszy bez Waszego zaangażowania nie da z siebie dużo. Ot dam na pocieszenie jakaś tabletkę, nie udało się, no to pa.
Jeśli to ma być jeszcze tylko pół roku starań, niech to będzie pół roku na maxa.