Nie jestem ekspertem, ale to z mlekiem - pożywką dla bakterii wydaje mi się lekko przesadzone. Tzn pewnie jakieś bakcyle mogą się rozwijać, ale kobiety korzystały z takiej metody przez całe wieki i jakoś gatunek przetrwał ;-) i teoretycznie dzieci były odporniejsze niż obecnie. A w praktyce wolę, żeby moje dziecko ssało mleko z bakteriami niż resztki jakieś maści.
Poprzdnim razem zdarzało mi się "korzystać" właśnie z mleka (szczegolnie dla uczucia ulgi), a jak było źle to używalam też bepanten. Mam nadzieję, że tym razem te wszystkie wątpliwe przyjemności tym razem mnie ominą. Wydaje mi się, że w porównaniu do karmienia 1,5rocznego zębacza noworodek to będzie "pikuś" ;-)