aesthete no facet chory w domu to jest koszmar wstrzymajcie ziemię facet ma gorączkę taki kabaret był nawet super pasuje
Katarzyna Piasecka stand-up comedy - "Trzydziestka" fr. o chorobie i skarpetach - YouTube od 1:50 zaczyna się o chorobie warto
hahaha
boskie
akurat przy M oglądałam więc chyba zrozumiał o co chodzi i mam nadzieję, że kolejne chorowanie nie będzie takie umierające
Aesthete masakra z tym chorymi chłopaki, ale na szczęscie po kilku dniach stanie na nogi i wtedy już nie będzie taryfy ulgowej- więc cierpliwości :-)
na szczęście został mu tylko katar
dzisiaj mnie od dźwigania brzuch boli, więc to M robi mi kolację itp
aesthete wspolczuje chorego chlopa. Ja przy moim nie skacze jak jest chory, bo przy mnie nikt nie skacze, jak jestem chora. Lituje sie tylko niezbedne mininum.
to jak ja byłam chora to mój skakał przy mnie bardziej niż mama za dziecka
pamiętam jak miałam anginę ostatnio, nigdy tak źle nie przechodziłam. ponad 40 stopni gorączki non stop, nic nie potrafiło jej zbić, spałam po 24 godziny, a M mnie budził na zażywanie leków, na kąpiel, na jedzonko...
zmieniał mi pościel i piżamę, bo w tej gorączce to pociłam się jak nie wiem. no więc dbamy o siebie nawzajem
tylko że ja wtedy serio byłam niezdolna do czegokolwiek, a on był tylko przeziębiony teraz
gdzie ja w takim stanie jak on to sprzątam, gotuję itp
Jak ja Cie rozumiem, u mnie było to samo. Ale cisza nocna trwa od 22 do 6 rano, wiec mieli sąsiedzi problem. Mój M kładł panele razem z kolega, a ze oni maja nietypowy system pracy to zdarzało im sie w niedziele od 7 rano włączać pile ale ja mam to gdzieś
no u nas jeszcze obowiązuje regulamin spółdzielni. a w nim jest zapisane:
"W godzinach od 22,00 do 6,00 oraz w niedziele i święta całą dobę, obowiązuje w domu i na osiedlu cisza, którą zabrania się w jakikolwiek sposób zakłócać. W tym czasie należy wyciszyć urządzenia odtwarzające i nagłaśniające do takiego stopnia, aby nie zakłócały spokoju innym użytkownikom mieszkań." i "Wprowadza się bezwzględny zakaz prowadzenia w budynku prac remontowych po godzinie 20,00."
ale sąsiedzi bezproblemowi oprócz jednej hetery, która mieszka akurat pod nami
ojj, ale się z nią kłócę
moja druga siostra co roku je u swoich tesciow a do mamy przyjdą na chwilke w drugi dzień swiat
w tym roku wlasnie jej powiedziałam ze dlaczego nigdy do mamy na kolacje wigilijna nie ida to powiedziała ze mama jej nigdy nie zaprasza a ja do niej ze mnie mama tez nie zaprasza po prostu mowie ze będziemy i jedzenie przywoze wiec i ona tak może zrobić
ja sobie nie wyobrażam przyjechać do kogoś tak po prostu. nie ważne czy to mama, czy koleżanka... bo nie wyobrażam sobie żeby nagle w wigilię mi się ktoś bez zapowiedzi zwalił na głowę. My chodzimy na zmianę, w jednym roku wigilia u moich rodziców, a pierwszy dzień świąt u mamy M, a na następny rok odwrotnie. Pomimo tej niepisanej umowy, dopóki nie dostanę "oficjalnego" zaproszenia to się nikomu do domu nie zwalam.
ciekawa jestem jakby się ludzie zachowali jakby faktycznie ktoś zapukał do drzwi w noc wigilijną np jakiś nie za czysty bezdomny puste nakrycie się zostawia ale jak by już to było w praktyce
ja bym przyjęła
no ale ja już taka jestem
M się wkurza, bo ja nawet pijanym żulom z ziemi pomagam się podnieść
Macie w ogole jakies plany na tegorocznego sylwestra?
my raczej do znajomych idziemy
będziemy my, oni i ich syn (z maja 2012
) i brat kumpla z dziewczyną
czyli jak sylwek 2 lata temu, tylko wtedy Kasia była w ciąży, a teraz ja
a tata w tym tygodniu dostanie medal i szablę i kto wie co jeszcze za 25-lecie pracy, niestety musi jeszcze odrobić ponad pół roku tych wolnych dni i chorobowego itp… i emeryturka
będzie bawił wnuka albo wnuczkę
to sobie wyobraź, że mojemu tacie wyszło ponad 2 lata do odpracowania
tylko że mój tata jest po przeszczepie i sporo czasu spędził w szpitalu. Poza tym policzyli mu do odpracowania też delegacje, ale sądził się z ZUSem i wygrał sprawę i idzie szybciej na emeryturę
wódka w wigilię? :O
a do tego to sprzątanie potem i w trakcie... no i ten hałas i tylko chęć żeby ktoś już poszedł, bo jestem padnięta, a wszyscy jeszcze siedzą... ech... :/ zrobię tą wigilię kiedyś, za parę lat, ale nie teraz... w sumie to my chodzimy zawsze do dziadków i w ramach wdzięczności raz mogę zrobić Wigilię u siebie, ale fakt ze szwagrem to porażka i zupełnie już wszystko pogrzebane.
Co do Sylwestra, to w zeszłym roku pojechaliśmy na spontana do Zakopanego, w drodze dzwoniłam i szukałam noclegu, dojechaliśmy gdzieś na 20.00 w 31.12 i wyjechaliśmy popołudniu następnego dnia. Było fajnie, ale krótko :/ a w tym roku... nie wiem... nikt nas nie zaprasza, każdy liczy, że my zrobimy u siebie, ale już raz robiłam i do tej pory mam dość. Był jeden kolega, który cały wieczór był niezadowolony, nie chciał tańczyć, a o 4,00 jak już każdy chciał iść to on nagle chciał się bawić, wkurzył mojego M, bo coś powiedział na nasz temat i tak się zakończyła impreza. Więc teraz albo posiedzimy sami w domu przed tv, albo coś innego wykombinujemy, ale imprezy u siebie robić nie będę
sprzątanie jest najgorsze :/ dlatego ja wigilii nie zrobię dopóki nie kupimy zmywarki
a co do imprez, to najlepsza impreza na jakiej byłam to nasza parapetówa
o matko, ale się działo
ale to chyba całe osiedle wiedziało że się dzieje
poranek nie był już tak optymistyczny i te widoki, ale wspomnienia są nieziemskie
i pomimo tego sprzątania z chęcią bym to powtórzyła
A mnie wczoraj zasiliła siostra (majówka 2007:-)).
Wiecie, że ona od ponad 6 lat wszystko dla mnie trzyma? Okazało się nawet, że spacerówkę Peg Perego zbunkrowała na poddaszu
no to jak moja siostra
ona rodziła w grudniu 5 lat temu, a mam ciuszki, wózek 2w1 i pełno innych rzeczy
nawet wanienkę
a my dzisiaj byliśmy opróżnić moje biuro, bo stwierdziłam, że bez sensu żebym co miesiąc za wynajem płaciła jak teraz i tak pracuję z domu... więc przeniosłam już wszystko do domu, a z wynajmu biura rezygnuję
wolę te kilka stów miesięcznie na dziecko odkładać niż na darmo płacić
ale trochę bolało jak się wynosiłam, jednak dużo pracy i serca włożyłam w to żeby to wyglądało, jak wygląda... no ale trudno
od tego dźwigania tak mnie podbrzusze rozbolało, że nie mogę sobie znaleźć wygodnej pozycji. ale tak masakryczny ból, że szkoda gadać... wzięłam kąpiel, leżałam chyba pól godziny w wannie i trochę przeszło, ale jednak nadal boli. :/
aa... co do kontroli z ZUS, to moja koleżanka która pracuje w ZUS mówiła jak to wygląda - to komputer losuje, kto będzie miał kontrolę. więc nie stresować się
a tak to nic, poza baaardzo pracowitym weekendem.
miłej nocki wam życzę
dobranoc :*