Martynia- dobrze, że przypomniałaś mi o tym jabłeczniku, przepis jest już w odpowiednim wątku;-)
Ewwe- ja tak na szybko i smacznie: gotuję jakiś makaron typu muszelki, sprężynki, czy w jakiś innych kształtach, mięso mielone podsmażam, dodaję słoiczek koncentratu pomidorowego i/lub jakiś gotowy sos do spaghetti i jeszcze z 5 minut przesmażam. Potem mieszam wszystko w jednej wielkiej misce (makaron i to mięcho w sosie), wykładam do naczynia żaroodpornego, wierzch posypuję startym żółtym serem jak mam w domu i podaję od razu, albo potem można odgrzać w piekarniku i jest taka niby zapiekanka
Albo sałatka: też z makaronem
makaron tortellini ugotować, pomidory pokroić w kostkę, szczypiorek posiekać, wymieszać to wszystko z majonezem albo jogurtem naturalnym (ja wolę majonez) no i sól pieprz
Co do szkoły rodzenia to raczej się nie będziemy zapisywać… dzieckiem i tak opiekujemy się instynktownie, jest moja mama, jest przyszła teściowa, można trochę poczytać. A w sytuacjach stresowych takich jak poród czy gdy coś dzieje się z dzieckiem to pierwsze co lekarz, szpital i już wtedy się nie myśli, co mówiła położna. W pewnym stopniu jest to przygotowanie psychiczne do porodu i macierzyństwa, ale jakoś u siebie nie czuję takiej konieczności. Może jak będzie bliżej porodu to zmienię zdanie, ale na razie o tym nie myślę.
Mój też patrzy na mnie jakby chciał mnie zjeść
i często tak od tyłu podchodzi, przytula się i swoje ręce na mój brzuch kładzie
milutkie to jest
seks- heh, przez ostatnie 3 tygodnie tylko raz… na szczęście przytulanie, buziaki, pieszczoty nie zaginęły jeszcze
A mnie po mandarynkach chyba pogoniło :-( wczoraj zjadłam parę, wieczorem czułam jak mnie w jelitach kręci i bulgota, a dzisiaj ledwo do kibelka zdążyłam. A takie dooobre były:-(
dzisiaj już wymoczyłam stopy i zrobiłam z nimi porządek, zupa jest z wczoraj, muszę się tylko spakować bo jadę wieczorem do mojego bo w sobotę idziemy na Andrzejki