Witajcie majóweczki
Piszę na szybko, bo czytam was póki co tylko na tel i widziałam, że się martwicie.
Od zeszłego tygodnia zmieniliśmy z pierworodnym adres zamieszkania na szpital specjalistyczny.
Z godziny na godzinę młody zaczął wypluwać płuca i okazało się, że rozwinął sobie dość poważne zapalenie oskrzeli.
Z powodu tego, że przez ten kaszel wymiotował wszystko, co starałam się mu wmusić do picia i jedzenia,<prawie jak mama kluskowa pare tyg temu> baliśmy się o odwodnienie.
Człowiek sobie kulturalnie pojechał po antybiotyk na POZ a tu mi dziecko na oddziale zamknęli...
No cóż, mus to mus, przynajmniej na rachunkach zaoszczędzimy
Dwa dni było niewesoło, ale ostatnio pierworodny razem z Frankiem <o rok starszy urwis> z pokoju, robią wszystko, by roznieść szpital, więc mamy nadzieję, że jutro nas wypiszą, zwłaszcza, że ordynator zaczyna mieć już dosyć odgłosów dobiegających z sali chłopaków
Życie towarzyskie teraz kwitnie, bo każdy chce zobaczyć pierworodnego w piżamce szpitalnej,a mały czuje się jak bohater powieści kryminalnych i jakby mu pozwolić, to by zaczął wywiadów prasie udzielać
A ja już mam serdecznie dosyć, bo samego go nie zostawię i śpie na rozkładanym fotelu ogrodowym, którym dysponuje oddział, jako pomoc dla matek...
Czasem K. mnie zmieni po pracy , więc jade do domu się wykąpać i zdrzemnąć, na nic innego nie starcza czasu.
Jedyne o dobre, to dzięki znajomościom z lekarzami, udało się małemu załatwić wszelkie mozliwe konsultacje jak już jesteśmy pod ręką.
Na okulistę czekalibyśmy normalnie z 6-7 miesięcy
, a tu prosze, jeden dzień i załatwione, to samo z laryngologiem.
Młody wzrok jak sokół, słuch niestety jeszcze lepszy, trzeba skończyć z nadzieją, że młody nie słyszy klnięcia po kątach
W poniedziałek mam to nieszczęsne badanie na obciążenie glukozą, i już mam powrót mdłości na samą myśl.
.Cóż, przeżyłam pierwszy trymestr, przeżyję i to, choć nie wiem, jak to przeżyje pani z laboratorium jak mi smak nie podejdzie :-)
Wybaczcie nie dam rady się do was wszystkich odnieść ale staram się wieczorami czytać na tel, ale nie zawsze się da.
Odnośnie jedynie wpisu Makao o Jasiu i jego wiedzy o zapłodnieniu
Jakoś we wtorek chłopaki zaczęli sobie gadać o klusce cynamonowej no i 6-letni Franuś zapytał, skąd kluska wzięła się u mnie w brzuszku.
No cóż, jako, że nie bardzo się nadaje do wyjaśniania zawiłości pożycia małżeńskiego powiedziałam tylko, że jak mamusia i tatuś bardzo się kochają i śpią w jednym łóżku, i jeśli chcą, to będzie dzidzia. W tym momencie zobaczyłam błysk w oku pierworodnego, a że znam go nie od dziś to wiedziałam, że ten mały łepek coś kombinuje
. Na efekty nie musiałam długo czekać. W środku nocy, próbując jakoś spać na wyrobionych sprężynach fotela poczułam, że moje dziecko wdrapuje mi się na kolana, wciska się pod kocyk, główkę układa na mojej szyji a rączkę na brzuch. Pomyślałam, że słodziak pewnie się chce poprzytulać, bo mu smutno...naglę słyszę konspiracyjny szept połączony z głaskaniem brzucha "no to od teraz jesteś moim dzieckiem"
taa... to tyle jeśli idzie o edukacje seksualną pierworodnego
Uciekam się wykąpać i spakować czyste piżamki.
Napiszę jak już nas wykopią z tego przybytku rozpusty yy to jest z przybytku szpitalnego.