Ja dzisiaj odwaliłam. Zemdlilo mnie rano, a że młody chory to siedzę z nim w domu. Chciał umyć ręce. To nigdy nie trwa krótko więc ja mu włączam powoli wodę, on sobie stoi na stołeczku i "myje" ręce. Ja stwierdziłam, że na chwilę się położę i mi się przysnęło. To znaczy cały czas słyszałam co się dzieje ale już gdzieś tam odlatywalam. Stwierdzilam że już wystarczy, idę po niego z sypialni i szok. Przedpokój cały w wodzie. No to biegiem do łazienki, łazienka to już w ogóle cała w wodzie... Moje kosmetyki, które stały pod zlewem do tej pory się suszą, papiery toaletowe które były pod zlewem wszystkie do wyrzucenia. A synek sobie grzecznie stoi na stołeczku i nic go nie rusza. Zamknął odpływ, bo mam na kliknięcie. Musiałam jednak zasnąć skoro takie straty. Zużyłam 9 wielkich ręczników kąpielowych by to zebrać. Mam nadzieję że nie zalaliśmy sąsiadów. Matka roku. A po wszystkim jak już ogarnęłam to się porzygałam