A ja się trochę muszę wyżalić przed Wami. Wczoraj wróciłam z tego usg i taki mnie ból głowy złapał. Wczoraj byłam taka zadowolona z wizyty u ginekologa, że mi było obojętne czy mnie boli czy nie. Myślę, że to z emocji, jak już napięcie ze mnie zeszło to właśnie pojawił się ból i tak się bujam z nim do dzisiaj. Wzięłam dwa apapy, popiłam kawą i nic nie przechodzi.
Najgorsze ze mała tak histeryzuje i wiszczy przez te zęby, o wszystko się denerwuję, a mi już łeb pęka.
Teraz śpi, nie chcę myśleć co będzie jak wstanie, znowu jazda.
Najgorsze, że nie ma mi kto pomóc dzisiaj. Dzwoniłam do mamy czy nie mogłaby zająć się Kośką po pracy, ale nie może dzisiaj. A jak pomyśle o mężu to mnie aż trzęsie. Kolega go poprosił o pomoc i wróci później o 2 godziny. Szkoda, że jak my chcieliśmy, żeby nam pomógł to raptem ten kolega nie miał czasu. A mnie te 2 godziny by naprawdę zbawiły przy takim bólu. Najbardziej mi przykro, że mąż nie rozumie tego. Ja odbieram to tak jakby jakiś obcy facet (dla mnie prawie obcy) był ważniejszy od tego, że naprawdę go potrzebuję.