reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majóweczki 2020

Któraś z was doznaje takiego odczucia, że gdy siada to czuję delikatne ukłucie podbrzusza. Ja miałam podobne uczucie gdy miałam owulację że nie mogłam gwałtownie usiąść bo nagle czułam że mnie rozrywało w środku i podobnie jest teraz choć nie jest to ból. Ostatnio miałam usg oraz badanie dopochwowe i wszystko jest ok tylko tak się nad tym zastanawiam czy jest to normalne?
 
reklama
Któraś z was doznaje takiego odczucia, że gdy siada to czuję delikatne ukłucie podbrzusza. Ja miałam podobne uczucie gdy miałam owulację że nie mogłam gwałtownie usiąść bo nagle czułam że mnie rozrywało w środku i podobnie jest teraz choć nie jest to ból. Ostatnio miałam usg oraz badanie dopochwowe i wszystko jest ok tylko tak się nad tym zastanawiam czy jest to normalne?
Ja tak czasami mam jak zbyt gwałtownie chce wstać albo się przekręcić na inny bok :p
 
Dziewczyny. Natchnęło mnie na przemyślenia. Czy Wy tłumaczycie wszystko swoim dzieciom zgodnie z rzeczywistością? Czy jak temat jest potencjalnie za trudny to skracacie do wersji 'bo tak'?
Byłam dzisiaj na basenie. Jest matka i córka lat około 4. Zdejmuje klapki pod prysznicem a matka krzyczy że ma założyć spowrotem. Ona się pyta po co? A tamta 'zakładaj!'. I tak kilka razy. Matka się wkurzyła totalnie. I mówi bo tak.
Ja nie wiem. Jesteśmy z partnerem oboje wykształceni, chcielibyśmy żeby nasz syn również wyszedł na ludzi. Tłumaczymy mu prawa fizyki, atmosferyczne, ciągi przyczynowo skutkowe. O grzybicy stóp też bym mu wytłumaczyła. A ma dopiero nieco ponad dwa lata. Wiem że ma z mózgu kisiel w większości zagadnień i to takie trochę jak grochem o ścianę. Ale wiem że wiele też z niego dociera i widzę że potrafi z wielu rzeczy wysnuć wnioski.
Czy rodzicom nie zależy by ich dzieci były mądre? Czy chodzi tylko o to by się podporządkować starszemu bo starszy tak mówi to jest święte. Ja traktuje syna jak równego sobie. Jest dla mnie odrębną jednostka która trzeba dobrze przygotować do życia. A nie jako coś własnego, co ma się mnie słuchać i mam być jego guru i kimś bez kogo w życiu sobie nie poradzi.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Bo nie da się ukryć że na pewno łatwiej jest żyć z dzieckiem któremu można wszystko podyktować i wymagać by we wszystkim się słuchał i robił co chcemy.
 
Jeszcze jest druga sytuacja która mnie bardzo smuci. Dzieci wpatrzone w telefon. Bez kontaktu z rzeczywistością. W różnym wieku. Głównie dla wygody rodziców. Okropne to jest że rodzic nie kompletnie nie wie o swoim dziecku które nos ma tylko w telefonie. Ma owszem czas by posprzątać, by dobrze wyglądać, by się np rozwijać. Ale jak dla mnie dzieci się ma po to by rozwinąć ich ciekawość, stworzyć pole do rozwoju nowej ciekawej jednostki, nauczyć żyć z ludźmi i dla ludzi. A z nosem w telefonie nie da się nauczyć nic. Widzę coraz częściej takie sytuacje. Mam je nawet w najbliższym otoczeniu :(
Ja wiem że dorosli też często są wpatrzeni w telefon i to też wynika z przykładu danego z góry. Mimo wszystko dorośli uzywają częściej telefon do zalatwienia czegoś i tego zupełnie nie neguję bo świat poszedł do przodu. I jeśli dziecko ma coś poznać dzięki internetowi to super. Ale zazwyczaj to głupie klikanie w bezsensowne gierki...
 
Koni a ja zauważyłam że po pierwszej fali prenatalnych zrobiło się dużo spokojniej, postów też jakby mniej(?)

Ostatnio pisałyście o krostkach. Wypatruję i wypatruję myśląc "kwestia czasu, mnie też dopadnie" szczególnie że mam cerę trądzikową od zawsze. Dzisiaj rano przy makijażu mnie oświeciło, pewnie teraz mnie znienawidzicie: chyba nigdy moja twarz nie była taka gładka. Jedno przebarwienie po syfku jeszcze się goi ale pozatym ani jednej kropeczki. Delektuję się tym:)

Jest spokojniej, ja jeszcze nie chwalilam sie moimi wynikami badan prenatalnych, poniewaz musialam troche to przetrawic i sie uspokoic... USG wszystko ok przeziernosc karkowa w normie 1,70 mm kosc nosowa widoczna, ma wszystko zoladek, nerki itp wszystko w normie jednak test PAPP-A wyszedl nie najlepiej... ryzyko trisomi 21 1:199 mam wysokie wolne beta HCG bo 242,70 IU/I ktory odpowiada 6,478 MoM PAPP-A 1,980 IU/I ktory odpowiada 0,840 MoM. Troche sie martwie rozmawialam juz z dziewczynami na innej grupie i mnie uspokoily troszke ale tylko troszke... nie zdecyduje sie na amniopunkcje poniewaz nawet jesli jest chore to nie zdecyduje sie na jej usuniecie [emoji4] musze zyc do 17 grudnia (badanie prenatalne połówkowe) w malym stresie [emoji20] chociaz zastanawia mnie czy na taki wynik nie ma wplywu to ze niespelna rok temu mialam usuwany jajowod z ciaza pozamaciczna, i bralam przez miesiac duphanson. Juz sama nie wiem!
 
Ostatnia edycja:
Któraś z was doznaje takiego odczucia, że gdy siada to czuję delikatne ukłucie podbrzusza. Ja miałam podobne uczucie gdy miałam owulację że nie mogłam gwałtownie usiąść bo nagle czułam że mnie rozrywało w środku i podobnie jest teraz choć nie jest to ból. Ostatnio miałam usg oraz badanie dopochwowe i wszystko jest ok tylko tak się nad tym zastanawiam czy jest to normalne?
Ja tak mam przy wstawaniu...ale nie jest to delikatne a mega silne, jakby jajnika
 
Dziewczyny. Natchnęło mnie na przemyślenia. Czy Wy tłumaczycie wszystko swoim dzieciom zgodnie z rzeczywistością? Czy jak temat jest potencjalnie za trudny to skracacie do wersji 'bo tak'?
Byłam dzisiaj na basenie. Jest matka i córka lat około 4. Zdejmuje klapki pod prysznicem a matka krzyczy że ma założyć spowrotem. Ona się pyta po co? A tamta 'zakładaj!'. I tak kilka razy. Matka się wkurzyła totalnie. I mówi bo tak.
Ja nie wiem. Jesteśmy z partnerem oboje wykształceni, chcielibyśmy żeby nasz syn również wyszedł na ludzi. Tłumaczymy mu prawa fizyki, atmosferyczne, ciągi przyczynowo skutkowe. O grzybicy stóp też bym mu wytłumaczyła. A ma dopiero nieco ponad dwa lata. Wiem że ma z mózgu kisiel w większości zagadnień i to takie trochę jak grochem o ścianę. Ale wiem że wiele też z niego dociera i widzę że potrafi z wielu rzeczy wysnuć wnioski.
Czy rodzicom nie zależy by ich dzieci były mądre? Czy chodzi tylko o to by się podporządkować starszemu bo starszy tak mówi to jest święte. Ja traktuje syna jak równego sobie. Jest dla mnie odrębną jednostka która trzeba dobrze przygotować do życia. A nie jako coś własnego, co ma się mnie słuchać i mam być jego guru i kimś bez kogo w życiu sobie nie poradzi.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Bo nie da się ukryć że na pewno łatwiej jest żyć z dzieckiem któremu można wszystko podyktować i wymagać by we wszystkim się słuchał i robił co chcemy.
Podpisuje się pod tym co piszesz [emoji7]
 
Któraś z was doznaje takiego odczucia, że gdy siada to czuję delikatne ukłucie podbrzusza. Ja miałam podobne uczucie gdy miałam owulację że nie mogłam gwałtownie usiąść bo nagle czułam że mnie rozrywało w środku i podobnie jest teraz choć nie jest to ból. Ostatnio miałam usg oraz badanie dopochwowe i wszystko jest ok tylko tak się nad tym zastanawiam czy jest to normalne?

Też tak mam przy zmianach pozycji gwałtownie. Np jak wstaje lub siadam czy się kłade. Z różnym natężeniem bólu

Dziewczyny. Natchnęło mnie na przemyślenia. Czy Wy tłumaczycie wszystko swoim dzieciom zgodnie z rzeczywistością? Czy jak temat jest potencjalnie za trudny to skracacie do wersji 'bo tak'?
Byłam dzisiaj na basenie. Jest matka i córka lat około 4. Zdejmuje klapki pod prysznicem a matka krzyczy że ma założyć spowrotem. Ona się pyta po co? A tamta 'zakładaj!'. I tak kilka razy. Matka się wkurzyła totalnie. I mówi bo tak.
Ja nie wiem. Jesteśmy z partnerem oboje wykształceni, chcielibyśmy żeby nasz syn również wyszedł na ludzi. Tłumaczymy mu prawa fizyki, atmosferyczne, ciągi przyczynowo skutkowe. O grzybicy stóp też bym mu wytłumaczyła. A ma dopiero nieco ponad dwa lata. Wiem że ma z mózgu kisiel w większości zagadnień i to takie trochę jak grochem o ścianę. Ale wiem że wiele też z niego dociera i widzę że potrafi z wielu rzeczy wysnuć wnioski.
Czy rodzicom nie zależy by ich dzieci były mądre? Czy chodzi tylko o to by się podporządkować starszemu bo starszy tak mówi to jest święte. Ja traktuje syna jak równego sobie. Jest dla mnie odrębną jednostka która trzeba dobrze przygotować do życia. A nie jako coś własnego, co ma się mnie słuchać i mam być jego guru i kimś bez kogo w życiu sobie nie poradzi.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Bo nie da się ukryć że na pewno łatwiej jest żyć z dzieckiem któremu można wszystko podyktować i wymagać by we wszystkim się słuchał i robił co chcemy.
Lepiej wytłumaczyć chociaż czasem na bardzo proste pytania ciężko odpowiedzieć.
Np. Czemu P jeździ na wózku? Czemu P nie ma nóg? Czemu P ma opatrunek? Czemu P śpi na ławce?
 
Dziewczyny. Natchnęło mnie na przemyślenia. Czy Wy tłumaczycie wszystko swoim dzieciom zgodnie z rzeczywistością? Czy jak temat jest potencjalnie za trudny to skracacie do wersji 'bo tak'?
Byłam dzisiaj na basenie. Jest matka i córka lat około 4. Zdejmuje klapki pod prysznicem a matka krzyczy że ma założyć spowrotem. Ona się pyta po co? A tamta 'zakładaj!'. I tak kilka razy. Matka się wkurzyła totalnie. I mówi bo tak.
Ja nie wiem. Jesteśmy z partnerem oboje wykształceni, chcielibyśmy żeby nasz syn również wyszedł na ludzi. Tłumaczymy mu prawa fizyki, atmosferyczne, ciągi przyczynowo skutkowe. O grzybicy stóp też bym mu wytłumaczyła. A ma dopiero nieco ponad dwa lata. Wiem że ma z mózgu kisiel w większości zagadnień i to takie trochę jak grochem o ścianę. Ale wiem że wiele też z niego dociera i widzę że potrafi z wielu rzeczy wysnuć wnioski.
Czy rodzicom nie zależy by ich dzieci były mądre? Czy chodzi tylko o to by się podporządkować starszemu bo starszy tak mówi to jest święte. Ja traktuje syna jak równego sobie. Jest dla mnie odrębną jednostka która trzeba dobrze przygotować do życia. A nie jako coś własnego, co ma się mnie słuchać i mam być jego guru i kimś bez kogo w życiu sobie nie poradzi.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Bo nie da się ukryć że na pewno łatwiej jest żyć z dzieckiem któremu można wszystko podyktować i wymagać by we wszystkim się słuchał i robił co chcemy.
Ja uważam, że mamy zwyczajnie coraz głupsze społeczeństwo i ludzie nie wiedzą jaki jest sens wychowania dzieci i co jest w tym najważniejsze. Podejrzewam, że Pani na basenie mogła również sama nie wiedzieć czemu nie wolno chodzić na boso, ale tak słyszała więc koniec i kropka dziecko ma się słuchać.
Co do tego czy to łatwiejsze? Może na początku tak, ale późnej przynosi odwrotny efekt.
 
reklama
Ja mam tak samo.
Zawsze gdy siadam zbyt energicznie lub gwałtownie.
Któraś z was doznaje takiego odczucia, że gdy siada to czuję delikatne ukłucie podbrzusza. Ja miałam podobne uczucie gdy miałam owulację że nie mogłam gwałtownie usiąść bo nagle czułam że mnie rozrywało w środku i podobnie jest teraz choć nie jest to ból. Ostatnio miałam usg oraz badanie dopochwowe i wszystko jest ok tylko tak się nad tym zastanawiam czy jest to normalne?
 
Do góry