halfalive
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Czerwiec 2019
- Postów
- 418
a byłaś już na wizycie?Tak owszem duża, ale z tego co patrzę w widełki, to się mieszczę w tych ramach
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
a byłaś już na wizycie?Tak owszem duża, ale z tego co patrzę w widełki, to się mieszczę w tych ramach
Zanim zaszłam w ciążę i zaczęłam interesować się tematem ciąży i porodu, uważałam, że na pewno nie dam rady urodzić naturalnie, a cesarskie cięcie ma więcej zalet.Ma wpływ, oczywiście - czasami negatywny i czasami pozytywny.
Wiele mechanizmów których brak byłby negatywny, szczęśliwie da się obejść - jak choćby zasiedlenie pp dziecka florą matki - można to zrobić wacikiem, stymulacja - odpowiednią pielęgnacją. Jednocześnie unikamy wielu zagrożeń SN (lub jego próby) wzmożonego napięcia mięśniowego i innych. Coś za coś, ale bez wątpienia idealny poród fizjologiczny jest dla dziecka lepszy niż cc.
Z zastrzeżeniem, że mówimy o idealnym scenariuszu. Tak samo dla zdrowia kobiety. Fizycznego. A jeśli mówimy o zdrowiu ogólnym to dla każdej znasz bilans zysków i strat przechyli szale na korzyść SN albo CC
A jakbyś rodziła w szpitalu to w takim wypadku zrobili by ci cc?@Munro
Dzisiaj dopiero odpisuję, bo znalazłam chwilę z moimi urwisami a więc uważam, że poród domowy jest nieodpowiedzialny, bo sama taki przeżyłam w pierwszej ciąży, do dzisiaj mam wyrzuty sumienia z tego powodu. Ciąża idealna, dziecko zdrowe, ja zdrowa, do szpitala jedyne 30 minut (co mi się wydawało wtedy blisko), miałam opłacone 3 położne, lekarza na telefonie, dodatkowo, dodatkowo przyjechał mniej więcej po 10 godzinach porodu, twierdząc, że wszystko ok. W domu przenośne usg, ktg. Przed porodem dużo ćwiczyłam, medytacja, piłka, oddech... Wydawało mi się, że wiem wszystko i jestem przygotowana. Od początku porodu szło opornie i bardzo bolało, mimo wszystkich moich technik relaksacyjnych, miałam potworne bóle krzyżowe. W trakcie porodu moja kość ogonowa zaczęła się przesuwać, nie mogłam wytrzymać z bólu. Położne stawały na głowie. Skurcze były bardzo silne a rozwarcie szło opornie. Po wizycie lekarza, który twierdził, że wszystko ok, krzyczałam z bólu, nie panowałam nad tym kompletnie. Po 18 godzinach porodu tetno dziecka zaczęło spadać. Szybki telefon do lekarza - 30 minut to za długo do szpitala, mogą wezwać karetkę, będzie tylko nieco szybciej. Okazało się, że dziecko nie było odpowiednio wstawione w kanał rodny, ja miałam już bóle parte od dwóch godzin, a główka dziecka napierala na moją kość. Położna powiedziała wprost - albo zgodzę się na 'wypchnięcie' dziecka, albo nie obiecuje, co będzie dalej. Zgodziłam się. Jedna położna od dołu wstawiała dziecko w kanał rodny, a dwie naciskały na brzuch. Dziecko wyszło z krwiakiem na głowie, nie płakało, jak się później okazało miało zachlystowe zapalenie płuc. Ja popękana szyjka macicy, złamana kość ogonowa, popękałam tak, że przez pół roku nie mogłam normalnie usiąść.
Czy ktoś zawinił? Nie. To było nie do przewidzenia. Stąd moja opinia - takie porody są nieodpowiedzialne, bo nie przewidzisz wszystkiego.
I to jest wyjaśnienie. A nie rzucenie sprawy w eter.@Munro
Dzisiaj dopiero odpisuję, bo znalazłam chwilę z moimi urwisami a więc uważam, że poród domowy jest nieodpowiedzialny, bo sama taki przeżyłam w pierwszej ciąży, do dzisiaj mam wyrzuty sumienia z tego powodu. Ciąża idealna, dziecko zdrowe, ja zdrowa, do szpitala jedyne 30 minut (co mi się wydawało wtedy blisko), miałam opłacone 3 położne, lekarza na telefonie, dodatkowo, dodatkowo przyjechał mniej więcej po 10 godzinach porodu, twierdząc, że wszystko ok. W domu przenośne usg, ktg. Przed porodem dużo ćwiczyłam, medytacja, piłka, oddech... Wydawało mi się, że wiem wszystko i jestem przygotowana. Od początku porodu szło opornie i bardzo bolało, mimo wszystkich moich technik relaksacyjnych, miałam potworne bóle krzyżowe. W trakcie porodu moja kość ogonowa zaczęła się przesuwać, nie mogłam wytrzymać z bólu. Położne stawały na głowie. Skurcze były bardzo silne a rozwarcie szło opornie. Po wizycie lekarza, który twierdził, że wszystko ok, krzyczałam z bólu, nie panowałam nad tym kompletnie. Po 18 godzinach porodu tetno dziecka zaczęło spadać. Szybki telefon do lekarza - 30 minut to za długo do szpitala, mogą wezwać karetkę, będzie tylko nieco szybciej. Okazało się, że dziecko nie było odpowiednio wstawione w kanał rodny, ja miałam już bóle parte od dwóch godzin, a główka dziecka napierala na moją kość. Położna powiedziała wprost - albo zgodzę się na 'wypchnięcie' dziecka, albo nie obiecuje, co będzie dalej. Zgodziłam się. Jedna położna od dołu wstawiała dziecko w kanał rodny, a dwie naciskały na brzuch. Dziecko wyszło z krwiakiem na głowie, nie płakało, jak się później okazało miało zachlystowe zapalenie płuc. Ja popękana szyjka macicy, złamana kość ogonowa, popękałam tak, że przez pół roku nie mogłam normalnie usiąść.
Czy ktoś zawinił? Nie. To było nie do przewidzenia. Stąd moja opinia - takie porody są nieodpowiedzialne, bo nie przewidzisz wszystkiego.
Tak, oczywiście wyszłabym z tego jeszcze bardziej poturbowana, ale myślę, że z dzieckiem byłoby lepiej.A jakbyś rodziła w szpitalu to w takim wypadku zrobili by ci cc?
A późniejszy poród szpitalny był piękny? Bo rozumiem, że rodziłaś w szpitalu drugie dziecko?Tak, oczywiście wyszłabym z tego jeszcze bardziej poturbowana, ale myślę, że z dzieckiem byłoby lepiej.
I oczywiście, nie neguje, że są piękne porody domowe, bo wiadomo, że w domu jest zupełnie inaczej, ale poród to proces, który jak widać może się w trakcie mega zmienić. U mnie w rodzinie dużo dziewczyn rodziło w ten sposób i byłam przekonana, że u mnie też tak będzie. A to stało się dla mnie traumą. I tak bardzo nie chciałam do szpitala, a o ironio sprawiłam, że trafiliśmy tam na dwa tygodnie przez stan dziecka i mój. Do dziś siedzi mi to w głowie.
To u mnie wychodzi wg moich obliczeń, że w 5tc+3 miałam betę te ponad 9000.Wszystko tzn ? Może być sam pęcherzyk,
Ja w 5t2d miałam 10 tys a wątpliwe by serduszko było juz