Jeju, Dziewczyny, stres taki, że dalej nie chce ze mnie zejść. Aż kupiłam sobie po wszystkim chamskiego rogala z lukrem i makiem i jadłam spacerując, żeby cukier nie był za wysoki
Jest maluch, tętno już 169 (ostatnio w 6+0 było 109), jest trochę mniejszy niż wynikałoby z wieku, dziś 8+0, a ma 13 mm, czyli takie 7+4, ginekolog powiedział, że to absolutnie żaden powód do zmartwień, mieści się w normie i że jest wszystko ok. Za to trochę się zmartwiłam bo jeden z moich mięśniaków prawie podwoił swój rozmiar i tu też ginekolog mówi, że luz, że mam go od wielu lat, mamy pewność, że jest łagodny, poza tym wypchnęło go na przód i jest teraz jak na talerzu więc to może być kwestia pomiarowa. Mięśniakowi też mierzył tętno, powiedział, że powodów do zmartwień nie ma żadnych...ale ja już się tak nakręciłam, że niełatwo mnie przekonać
Teraz muszę się odkręcić, nie analizować, zaufać lekarzowi i w przyszłym tygodniu idę na szybkie USG do niego, a. 4 listopada prenatalne
Powiedziałam mu, że może zapomnieć, że ja 4 tygodnie wytrzymam i za tydzień muszę przyjść hehe. Powiedział, że spoko i pod koniec października mogę też przybyć jak nie ogarnę psychicznie
Dobra, odważę się chyba wkleić zaraz pierwszą fotkę mojego malucha na grupę, chociaż takie niewyględne to zdjęcie
Im dalej w las tym większy stres. Trzymajmy się jakoś
PS. Dziewczyny, nie myślcie, że nasz stres jakoś super dziecku szkodzi, to powtarzane od lat nieprawdy. Badania naukowe tego nie potwierdzają, kobiety z krajów ogarniętych wojną mają bardzo zbliżony współczynnik poronień do innych krajów. Ja wychodzę z założenia, że skoro opcja "nie stresuj się" jest teraz niemożliwa to chociaż nie będę sobie wkręcać, że dziecku tym szkodzę. To już coś