Hej Dziewczyny,
bardzo nieśmiało, ale dołączę
Chciałam się przywitać jak będę miała większą pewność, ale jest mi trochę ciężko w tym oczekiwaniu, a podczytuję Was i widzę, że macie podobne górki i dołki. Może będzie mi łatwiej i raźniej z Wami
Jestem w 4+2, dziś byłam u mojego ginekologa, zrobił mi usg i chociaż nie udało się jeszcze uwidocznić pęchęrzyka to potwierdził, że w ciąży jestem, szyjka się zamknęła, macica wygląda jak we wczesnej ciąży i za 10 dni mam się pojawić znów, żebyśmy mogli zaobserwować pęcherzyk.
Trochę się boję (albo raczej na zmianę jestem w miarę spokojna i panikuję) bo mam 39 lat i to moja pierwsza ciąża. Mam cykle 24 dniowe i beta w 26 dniu wynosiła 264, w 27 popołudniu 392 (przyrost był ponad 90%), a dziś (30 dzień) 911, czyli przyrost niby w normie, ale tylko 74% na 48h i ponad 100% na 72h według kalkulatora. Zestresowało mnie to dość mocno + to, że brzuch boli mnie jakby mniej, praktycznie nie mam mdłości, jedynie piersi pobolewają i są lekko powiększone. Na ogólnym Dziewczyny mi piszą, żebym czekała cierpliwie do 7 tygodnia zamiast tyle analizować, ale no wiadomo....nierealne trochę
Jak sobie Was poczytałam i zobaczyłam ile razy beta robiłyście to od razu się lepiej poczułam, że nie jestem jedyna
Myślicie, że taki przyrost bety jest ok? Kalkulator pokazuje, że mieści się w normie, ale zastanawia mnie, że ona trochę zwolniła jednak. Postaram się już nie robić żadnych badań do następnej wizyty, na którą mam zlecone badania...ale ciężko bardzo. Przez pierwsze dni byłam spokojna i to wszystko chyba do mnie nie docierało...a teraz niestety naczytałam się jak ciężko jest donosić ciążę w moim wieku (żyłam do tej pory z jakimiś niedoszacowanymi danymi hehe) i lęk się wkradł.
Pozdrawiam Was wszystkie i ściskam Dziewczyny, którym tym razem się nie udało. Trzymajcie się