Witajcie nieśmiało... przedstawię krótko moją historię. Lekarz zdiagnozował u mnie endometriozę i macicę z przegrodą/dwurożną. Nastraszył, że będzie ciężko z potomstwem. Endo będzie powodować problem z poczęciem, a macica będzie powodować poronienie. Dał 7 miesięcy starań, jeśli nic by nie wyszło to kazał się zgłosić. Byłam przerażona, że właśnie odebrano mi MOŻLIWOŚĆ bycia mamą. Zakładałam, że kiedyś tam będzie ciąża itd, ale nie spodziewałam się tego że będę musiała przyspieszyć swoją decyzję w ogóIe o fakcie starania się. Oto dziś ja, po pierwszym cyklu starań (starania zintensyfikowane, testy owulacyjne, suplementacja, byłam zdeterminowana) - UDAŁO SIĘ. Zrobiłam test od niechcenia - w sobote. Robiłam sobie tosty z szynką, śniadanko, myślałam jaki tu by serial włączyć, test zostawiłam w łazience, bez spiny totalnie za 3 minutki wróciłam, podniosłam test od niechcenia a tu 2 krechy jak byk. Według apikacji Flo to 4+4, natomiast beta z wczoraj to 608
Więc chyba coś jest na rzeczy! Czuje się ospała, wolniej myślę, rano czuje dziwny smak w ustach. i to tyle! Zapisałam się do ginekologa na 24.09 (czyli wg obliczeń 7+0), ciągle zastanawiam się czy to nei zbyt późno ale z drugiej strony nie ma co szaleć, jeśli ma się utrzymać to się utrzyma. Ciekawi mnie co na to moja macica z wadą, teraz to ona będzie decydentem co dalej. Wszystkim Wam zazdroszczę normalnych macic (jakkolwiek to nie zabrzmiało
) Szczerze to nie chce się nastawiać.