Mój dzień również zaliczony do tych udanych, mimo tego że jestem strasznie zła na siebie za wybór lekarza który prowadzi moją ciąże i jednocześnie wściekła, że nie zmobilizowałam się, żeby go zmienić gdy jeszcze miało to sens. Mianowicie sytuacje z dzisiaj..
wyniki z krwi i wymaz odebrany reakcja lekarza? - wyniki dobre, koniec kropka, żadnych objaśnień że coś trzeba poprawić mimo tego że niektóre mam na granicy normy.
później mówi mi że dziś to tylko słuchamy serduszka, pytam jej czy możemy zrobić usg bo dawno nie miałam robione i chciałabym wiedzieć czy mała rozwija się prawidłowo, jaką ma wagę, położenie itd.. - reakcja? nie widzę potrzeby.. czuje że zaczyna się we mnie gotować powoli.. ale zaciskam zęby, kładę się na tą leżankę słucham cudownego bicia serduszka małej księżniczki uspokajam się, po czym szanowna pani mówi mi, że możemy zrobić usg żeby zobaczyć jak mała jest położona, zapala się światełko nadziei że czegoś więcej się dowiem.. przechodzimy do pomieszczenia z usg, czego się dowiaduje? tak mała leży główką w dół (potwierdziła mi mojej przypuszczenia) a dalej słyszę : "więcej rzeczy się nie dopatruje bo nie jestem specjalistą" powiem Wam, że mnie zamurowało, wkurzyło.. tak mnie zatkało że nawet nie byłam jej w stanie tego skomentować rzuciłam tylko głupie spojrzenie.. nigdy więcej nie udam się do takiego lekarza, który jest tylko od zbadania na fotelu, przepisania tabletek i wystawienia l4. No jak to lekarz ginekolog może się nie znać.. ręce mi opadły, jestem taka głupia że wcześniej nie zauważyłam, że ją to cała ciąża guzik obchodzi..
będę umawiać się na prywatną wizytę, do lepszego lekarza.. bo chciałabym coś wiedzieć.. a tu nawet nie wiem jak wygląda moja szyjka, gdzie łożysko, nie wspominając o wymiarach dziecka..
mam ogromną ochotę walnąć się w głowę za swoją głupotę, płakać mi się chce..