Cześć dziewczyny.
Nie wiem jak Was z pogodą ale u mnie masakra. Nie dość że plucha to jeszcze temp waha się w granicach 0 i wszystko zamarza i jest lodowisko. Dziś byłam w labo i zostawiłam auto na zakazie bo stwiedziłam że z dwojga złego wole mandat niż iść po takim chodniku i wywinąć orła. Na szczęście obyło się bez mandatu
Tak jak mówiłam byłam w labo zrobić mocz i morfologie no i tą nieszczęsną glukozę 75g. Nie było tak źle. Wypicie spoko. smakuje jakby lizaka z odpustu rozpuścić w ciepłej wodzie. Pierwsze 40 minut było mi troszkę słabo, duszno i zmulona byłam jakbym 4 tabliczki czekolady zjadła na raz i poszła jeszcze na karuzele. Później już było ok. Najgorsze że przy pobieraniu krwi nie mogły sobie dać rady i wyglądam jak laleczka voo doo. Na lewej ręce mam ślady po czterech nieudanych próbach a na prawej dwa krwiaki.bo dwa razy pobrały mi z jednej żyły i trzeci raz obok i wszystko mi sie mimo uciskania rozlało w krwistą plamę. Myślałam że do domu nie dojadę bo tak mnie ręka bolała że biegów nie mogłąm wrzucać.
Co do spania też mam jedną koleżankę która w ciazy na brzuchu spała...
. Ja staram się na lewym boku ale i tak jak zasypiam to się kręce i śpie na prawym, lewym, na wznak. Nie staram się specjalnie tego pilnować.
Jeśli chodzi o wychowanie i darcie się w marketach o zabawki to różnie bywa. Chociaż nie mam swoich dzieci to mam duże doświadczenie w wychowywaniu bo 10 lat pracowałam jako niania i miałam dzieci w różnym wieku od 3 miesiąca do 6 roku życia. Dzieci wchodzą po kolei w te bunty 2,3 potem 4 latka itp, każdy ma inny temperament, każde radzi sobie z emocjami w różny sposób, niektore łatwo się złoszcza innym da się jeszcze wytlumaczyc coś, czasem jest to też troszkę wina rodziców, ale jak widzę dziecko które coś wymusza płaczem i kładzie się na ziemi albo właśnie chce się zgubić
to nie oceniam bo powodów może być wiele, oczywiście może być tak że mamusia rozpieszcza gówniarza, wychowuje "bezstresowo" i mały robi z nią co chce, wchodzi na głowę, ale zazwyczaj jest tak że każdemu może się zdarzyć. a dziwnych wytłumaczeń i opowieści o dzieciach mam mnóstwo. kiedyś wam poopowiadam co tez moi podobieczni wymyślali
Jesli chodzi o moją pracę to znalazłam nową
u męża w firmie pracowała dziewczyna która urodziła dziecko ( teraz ma 6 miesiecy) a ponieważ jej teść jest współwłaścicielem interesu to ona siedzi w pracy z tym dzieciaczkiem ( jest to praca przy zapisywaniu klientów na daną godzinę na naukę jazdy na nartach i pobieranie opłat) i potrzebuje żeby ktoś ją podmieniał, więc będę pracowała w szczycie sezonu narciarskiego czyli od około 20 stycznia pewnie do końca lutego, co drugi dzień po 10 może 12 godzin . Jakis grosz wpadnie, ja się nie będę nudziła, męża będę miała w sumie w zasięgu ręki, będe miała czas żeby odpocząć bo praca 4 dni w tygodniu i to jeszcze od 9 a jakby cos mi wypadło to tamta dziewczyna mnie zmieni
także jestem zadowolona. Oczywiście stres jest to pracy biurowej jeszcze nie miałam i muszę nauczyć obsługiwać sie kase fiskalną ale na pewno dam sobie radę i na wózek akurat uzbieram