O, a właśnie! Mnie było TAK WSTYD, gdy do nas do mieszkania zaczęły się złazić prusaki... Mieszka u nas z klatce schodowej ze dwóch syfiarzy, takich typowych naprawdę, flejtuchy jakich mało. Raz na kilka miesięcy na parterze widuję te małe, biegające gówna i nigdy nie sądziłam, że dostaną się na TRZECIE piętro.
Dostały...
Wyobraźcie sobie moją panikę kiedy idę nocą do łazienki, zapalam światło, a tu mi spod nóg takie małe brązowo-czarne coś ucieka. W sumie widziałam z siedem sztuk, ale Chryste, nie spałam kilka dni z rzędu i trzymałam siuśki w pęcherzu, żeby tylko nie wstać w nocy do kibla. Ale w końcu zadzwoniłam do chłopa od dezynsekcji, wysmarował kąciki mieszkania żelem i mam spokój od 1,5 roku. Oby tak pozostało, bo nie zamierzamy wynajmować większego mieszkania przez następne 1,5 roku, znaczy dopóki dziecko nie podrośnie odrobinę. Powiem Wam, że wynajmujemy od znajomego sporą kawalerkę (prawie 40 m) w tak dobrej lokalizacji, że nie zamierzam ruszać stąd dupy. Pięćdziesiąt metrów od bloku mam przychodnię, przystanek tramwajowy i autobusowy, w odległości 1,5 kilometra są trzy hipermarkety, targowisko i rynek, na plażę prostą drogę... Chyba bym się zapłakała, gdybym miała mieszkać na innym osiedlu. Mam nadzieję, że dopóki dziecko będzie mieć roczek, znajdziemy coś dwupokojowego w najbliższej okolicy, bo nie wyobrażam sobie mieszkać gdzie indziej
lo matko, do plazy...ja chce plaze...
ile ja bym dala za plaze..
chociaz jak juz sie przeprowadzimy to bede miala w sumie calkiem blisko..
ale chce plaze dzisiaj, slonce, ciepla wode w morzu..
juz to mowilam dzisiaj S, ze jak sie dzieci urodza to ja jade..na Malediwy na dwa tygodnie a oni niech tu sobie radza
ALG, jezu jak mi przykro....
i witam nowalijki, prostaczka niewychowana
Ostatnia edycja: