reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Maj 2013 :):)

witam

u nas troche lepiej z chorobami, A. juz w poniedzialek pojdzie do przedszkola, bo w domu wariuje

ja jestem zmeczona i niewyspana, bo maluchy wariuja w nocy i zamiast spac wstaja i wrzeszcza (zwlaszcza I. )....a moj malzonek (po calej przespanej nocy)mowi, ze on taki spiący...szkoda gadac

Filipia-u nas kolki A.....po badaniu moczu okazaly sie zakazeniem drog moczowych....antybiotyk podzialal i wtedy sie uspokoila...wczesniej spala tylko na rekach (nic nie moglam zrobic)...no ale blizniakow nie bylo jeszcze

nie wiem co wiecej mam pisac....13.02 zaczynam 2 semestr w szkole....a to akurat A. urodziny (w Walentynki)...musze jakos sie zorganizowac...a checi brak

pogoda jesienna...deszcz na zmiane ze sniegiem, temp na plusie, bloto, chlapa....koszmar
 
reklama
Camel, ja książki nie miała w ręku odkąd na świecie jest Zośka... A, nie, skłamałam, książki jeszcze dłużej, bo ostatnio czytałam na czytniku;) Muszę się za coś w końcu wziąć, bo mam zaległości;)

Elajar, w poniedziałek gnam z sikulami do analizy, ale te wieczorne cyrki, to raczej kolki. Zaczynają się po kąpieli i trwają do 23-24 czasem dłużej. I to nie jest marudzenie czy płacz, to jest krzyk, wrzask, pisk. Masakra. Nie mogę patrzeć jak mi się dziecko męczy, bo my to już chyba się przyzwyczailiśmy. Teraz też się wydziera u M. na rękach. Przysnęła na chwilę po karmieniu i dawaj znowu...
 
Filipiamama Wiem co czujesz, bo ja podobny scenariusz przeżywałam jak Marcin się urodził... Z tymże on nie spał do 10, tylko do 4 rano... Z czasem na szczęście było znacznie lepiej. Jeszcze trochę - dasz radę. Dobrze, że masz chociaż oparcie w swoim mężu, bo mój nawet nie słyszał jak mały się darł... Z wielką łaską czasem wstał, by mi go podać. I jeszcze stwierdzał, że on go nie lubi i na pewno u niego na rękach się nie uspokoi. Ja miałam wrażenie, że Marcin albo spał albo płakał (darł się). Bezsilność dopadała okrutna. To wszystko minęło.

A co obecnie czytacie?

A macie jakiś pomysł na Walentynki?
 
Ostatnia edycja:
Witajcie,
wczoraj byłam wystraszona, a mnie nie jest łatwo wystraszyć. Młoda miała wysoką gorączkę a my termometra niet. Ale w końcu go kupiliśmy. No i wracając, przez cały dzień z gorączką taką dochodzącą do 39,6. Żal mi jej było. Potem starszak zasypiając wył bo albo coś go bolało (łapał się za ucho), albo przyśniło. No i już tak profilaktycznie podałam mu ibuprofen. Na szczęście przespał całą noc do 4 rano, obudził się z głodem i poszedł dalej spać. Za to młoda przez większość nocy przerywała mi sen marudząc. Chyba czeka nas wizyta u lekarza.


Filipia, a Ty karmisz mlekiem? Może coś jej szkodzi w Twojej diecie? Naprawdę Ci współczuję.

Witch, witaj. Ja ostatnio czytam Słowa Światłości Sandersona, chociaż czytam to złe słowo. Pochłaniam. A na walentynki... jeśliby się udało to chciałabym odesłać dzieci do babci, zrobić wykwintny obiadek i wypasiony tort. Ale to wszystko zależy od tego czy się w trakcie znów nie pokłócimy i nie będzie cichych dni.
 
Hej, ho;)
My chyba musimy coś przeorganizować z Zośki spaniem. Zasnęła nam w końcu po północy, obudziła się przed 7 i poszła dalej spać, do 11. Już nawet wkroczyłam do sypialni z Filipem, a ona dalej się nie chciała obudzić. Nawet jak nie ma kolki, to spać nie chce. Niby fajne takie luźniejsza poranki, ale wieczorów z mężem mi brakuje...

Ja przerwałam czytanie któregoś tam tomu Gry o Tron, a czeka coś Lackberg, nawet nie pamiętam co, chyba dwie ostatnie książki i ostatnia książka Cobena. Kiedy przeczytam, nie wiem...

Walentynki... hmmm... marzenie... muszę zapytać Zośki;)

Aneta, karmię piersią, staram się uważać na dietę, ale też się zbytnio nie ograniczam, raczej jestem zdania, że nie ma czegoś takiego jak dieta karmiącej, ale na wszelki wypadek obserwuję ;)

My dziś, mimo przeziębienia stadnego postanowiliśmy się wybrać na spacer. 15 minut w słoneczku i w końcu czuję, że żyję. Katar nie odpuścił, ale jakiś optymizm powrócił;)
 
Cześć dziewczyny.
Co tu dzisiaj tak mało wylewnie?
My juz z powrotem na Śląsku. Młody biedny w samochodzie myślał że jedzie do drugiej babci, po przebudzeniu zaczął wywoływać jej imię, a byliśmy już 200 km od domu :/ Przykre to.
O chorobie m.wole nie mówić na ogólnym forum. Jest nieciekawie. Poprzednie nieskuteczne leczenie trwało 16 tyg i tak go nie sponiewieralo jak to po 3 dniach. Przestał gorączkowac ale teraz cały w pokrzywce. Wygląda jak Indianiec.

Mam problem z Młodym. Wychowawczy żeby nie było. Jak nie chce wykonać co go proszę albo jak mu na coś nie pozwolę od razu wpada w złość, krzyczy nie nie nie i wali ręką w co popadnie. Meble podłogę mnie...a jak go wezmę na ręce żeby go zabrać z danego miejsca dostaje po prostu w łeb.
Karce go za to, mówię że nie wolno, że mam go nie bije i on tez nikogo nie może, że to boli i ze mi przykro ale skutku nie widzę. Jeszcze się po płacze i focha ze dostał opier.
Co z tym robić? Jak się zachowywać? Matki pomocy
 
Hej, hej.
Ale ja jestem przeziębiona, ale mnie męczy. Nie powiem, że chora, bo gorączki nie mam, ale ledwo żyję. Dzieciory śpią, to mam chwilkę się pozbierać. Fifi nadal 37 z groszami cały czas, glut do pasa i kaszel. Zośkę na szczęście odpuściło.

Ewcia, ja Ci nie poradzę, bo sama ostatnio czuję się bezradna wobec Filipa. Też odwala histerie, ale na szczęście nie bije. Chyba zdaje sobie sprawę, że nie wolno, bo widzę, że czasem się zamierza, ale tak niepewnie i w końcu uderzy obok, ale też nie mocno, bo parę razy walnął tak w stół, że aż go zabolało i się nauczył.
 
Ewcia, moje tak się zachowują. To kolejny etap, które nasze dwulatki muszą przejść. Tylko spokój i konsekwencja, a czasem humor mogą Cię uratować. Mogę Ci powiedzieć na starszym, że dopiero niedawno przestał bić. Nawet młodą, która leje go i nie patrzy na nic. Myślę że z wiekiem mu to minie, tylko trzeba do tego cierpliwości i bez ustanku tłumaczyć i tłumaczyć że tak nie wolno robić.
Chociaż mąż młodego szybko oduczył gryźć bo był taki epizod, że gryzł jak mu się coś nie podobało. Trochę niepedagogiczna metoda, ale skuteczna - tak psy też uczy się nie gryzienia. Mąż jak był młody tak samo został oduczony przez starszego brata. Na młodą też przyjdzie pora bo też czasem młodego potrafi ugryźć.
 
O Mamusie, ale mnie głowa boli...
A nam Filip daje coraz bardziej popalić. Jeść nie chce, już go nawet zabieram do kuchni i pokazuje co by chciał, a on wszystko odsuwa łapką. Wpada w jakieś histerie z płaczem ogromnym, a przecież on nigdy nie płakał. Naśladuje Zosię, jak ona się drze, to i on się włącza. Mam wrażenie, że to z zazdrości, bo wczoraj dał się zabrać na spacer wózkiem, a w wózku on nie chciał jeździć już od paru miesięcy. Zośka jest wożona, to i on będzie jechał. A złośliwości? Normalka. Odwraca się i patrzy na mnie, a jak usłyszy nie wolno, to na pewno to zrobi z uśmieszkiem na ustach i bawi go, że go próbuję odciągnąć. Także chyba decyzja o żłobku jest bliżej niż dalej. Nie na cały dzień, ale od rana do południa chyba z bólem serca się zdecyduje. Po pierwsze, ja oszaleję z dwójką, a po drugie może się czegoś w końcu nauczy, bo ja nad nim zapanować nie potrafię.
 
reklama
Filipia, ja to wszystko przerabiałam. I to mija, naprawdę. Czasem tak potrafią się ze sobą bawić, że tylko siedzę i ich obserwuję. Normalnie sielanka. Co prawda i tak większość czasu się biją i wyją, ale to też jest wpisane w naturę rodzeństwa.
A żłobek może rozwinąć mocno Filipa, tylko... może być tak, że będzie ciągle chorował bo żłobki, przedszkole to wylęgarnie chorób. Chociaż nie zawsze.


No a ja siedzę na L4 z młodą.
 
Do góry