My walczyliśmy chyba do 2 z wrzaskami, potem już spała jak zabita do prawie 6, no i teraz coś kima, ale Fifi jest skutecznym budzicielem. Wbiega z impetem do sypialni, chce głaskać, skacze po łóżku, a na koniec włącza telewizor.
Co do zwierzaków, to jak tego kota coś trafi, to też już chyba nic nie chcę. Problem tylko. Ale moja mama była weterynarzem, co to chyba bardziej kocha zwierzęta niż własne dzieci i posiadanie zwierzyńca było nieuniknione. Jak byłam dzieckiem, to było fajnie, a potem tylko obowiązki, Jak już mieszkałam w Lublinie, to na każdy dłuższy weekend byłam ściągana do rodziców, bo oni wyjeżdżali, a ja miałam im piesków doglądać.
A ta kocica, co teraz mamy, to przybłęda, a taka podła, że hej. Można powiedzieć, że ja jej zwyczajnie nie lubię za te złośliwości. Ten kocur, co został uśpiony, o było fajne zwierzątko, taki piecuch przytulak, a ta wredota taka.