Hormony, jasne że hormony (zawsze mogę na nie zwalić
), a W. nie odczuwa, tzn. sarkam od czasu do czasu, trochę w żartach, ale staram się na nim nie wyładowywać za moje nerwy (mimo, że go ostatnio prosiłam 3 godziny, żeby powiesił pranie, a był zajęty oglądaniem BAJEK
). Troszkę mi dzisiaj humor poprawił rano, bo ubierał się do pracy, a że ostatnio mu dogadzam, to brzuszek mu się powiększył. Mówię więc: "Ryba, grubyś!". A on: "no przecież ciąża!"
Zapominajka, te Twoje dobre rady są cudowne, ale chyba nie do zrealizowania (nienawidzę kąpieli, wolę prysznic
). Tzn. trochę są. Mojej szefowej dzisiaj nie ma, więc będę w pracy ze swoim laptopem. Zamierzam wziąć sobie bezprzewodowego neta i sobie z Wami trochę poklikać. Znalazłam ostatnio CUDOWNĄ Matkę Sanepid (blog!). Pisze np. tak:
"- Od czterech lat nic tylko kupy! Kupy i siki. Na okrągło.- pomyślałam, siedząc na brzegu wanny i spłukując z czerwonej pieluszki w stokrotki urobek Córki Drugiej. “Jeśli nie użyjesz tej gumki, będziesz miał/miała przesrane przez dwa lata” - tak powinno brzmieć hasło reklamowe firmy produkującej prezerwatywy. Ja bym się wystraszyła. Ale teraz są przecież jednorazówki!"
Ta kobieta przywraca mi wiarę w niematkopolkowe macierzyństwo
A wracając do tematu: jak będę w "pracy", to sobie poczytam "Pięćdziesiąt twarzy Greya", bo ściągnęłam ebooka.
Wieczorem po powrocie do domu nowy odcinek "Walking dead" (albo "Downton Abbey" - wczoraj zaczęłam panikować, gdy jedna z bohaterek ZMARŁA NA RZUCAWKĘ :|). Na jutro się umówiłam z koleżanką do czytelni. I to najlepsza moja decyzja od wczoraj, bo wiem, że sama bym się nie zmobilizowała, a tak to podejdziemy przed wykładem (Biblioteka obok wydziału) i chociaż porobimy fotki rzeczy, które są nam potrzebne. Tak brzmi dobry plan!
A, i wczoraj obejrzeliśmy wieczorem całkiem zabawny film. "21 Jump Street" - amerykańska komedia o dwóch młodych policjantach. Głupawa, ale momentami bardzo zabawna. Pomyślałam nawet, że gdy rechoczę jak żaba, to mój Dzieć ma trampolinę w brzuchu