reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Maj 2013 :):)

reklama
I pamiętajcie - nie dajcie nikomu całować dzieci w usta i same też się tego raczej wystrzegajcie :tak:

ooooo to to właśnie !!!! jestem straszną przeciwniczką całowania w usta dzieci!!! już zapowiedziałam to R. bo On nadal swojego 8 letniego syna całuje w usta!!! ja tego nie toleruję,dziecko to ma czółko do całowania!!! a jak mi jeszcze ktoś prosto po papierosie dziecko chce całować to wpadam w szał:angry:
 
ejj komuś też tak hormony świrują? Ja normalnie trzeci ranek z rzędu rycze jak bóbr, nic mi nie jest mam dobry humor ale nie mogę się przestać mazać jak popierdzielona :D

Ja to dziś mam...:crazy: wszystko mnie tak wnerwia że masakra... az poszlam na chlodzie na balkonie posiedziec zeby mi nerwy trochę zeszły. Nawet maz mnie dzis pytal rano co ja taka smutna bo zazwyczaj usmiech od rana do wieczora a dzis jak mialam wstac z lozka do lazienki to sie poplakalam ze nie mam sily :dry:

Dziewczyny nawet nie wiecie jak ja Wam dziękuje !!!! Myślałam że jak coś wydziwiam a jak wiem że większośc ma takie zdanie to kamien z serca mi spadł...
POstawnowione !!! Wszelkie odwiedziny przyjmujemy już w domu !!! W szpitalu jak najmniej !!!
 
Cytryna czytalas o tym,ze dobrze przekazac tetrowke z zapachem dziecka do domu zeby piesowaty przyswoil? :-D Ja specjalnie zapakowalam do mojej torby 2 bo reszte rzeczy bede miala dla Mlodej w szpitalu!W sumie nie wpadlabym na to ale gdzies sie przypadkiem zupelnym wyczytalam.

Flore bakteryjna bedzie miala u nas Mloda jak znalazl do przyswojenia!Rodzice,przedszkolna siostra,kot i pies. :-D Jak dla mnie najlepszym wyjsciem jest spacer z "zainteresowanymi".Nie beda dziecka przeciez spiacego z wozka na rece wyciagac :tak: Wozek z dzidziolem,ja i pies....echhh...to mnie przekonuje! W sumie jak Zuzol byl malenki to kot pilnowal dostepu do dziecka.Jak ktos sie zblizal to gryzl po lydkach :-D Pogryzl nawet pediatre i polozna.Polozna po 2 razie mowila zeby go zamykac hehe...ale w sumie zrezygnowalismy z jej odwiedzin bo klopotu z malenka nie bylo.
 
Mdła, wiem, wiem o piesowatym :-) Ubranko wzięte dodatkowe na zapas i pieluchy tetrowe i flanelowe nawet, niech nasiąkną zapachem dziecioka i niech psiunt wącha w domu i się przyzwyczaja do nowego członka stada :-D
 
ja uważam że jeśli sala szpitalna jest wieloosobowa to nikt z odwiedzających nie powinien wchodzić,albo sala odwiedzin albo korytarz,dlaczego ja mam się krępować wyjąć pierś bo przy sąsiednim łóżku goście siedzą,albo dlaczego mam się martwić o dziecko,bo goście są np.zakatarzeni,co się często zdarza:angry:
 
A u mnie leeeeeje :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: po wczorajszej pięknej pogodzie nie ma już śladu. A ja się wczoraj tak rozchodziłam i na dziś też miałam taki plan spacerowy .... a tu co LEEEJE :baffled:

Kaja a te przeniesienie do tej części dla rodzin to taka forma adaptacji???? co byście za dużego szoku nie przeżyli od razu w domu???;-);-);-)

Łooooo matko faktycznie ja też nie lubię jak ktoś mi dziecko całuje :baffled::baffled::baffled: Albo co gorsze jak karmią i oblizują łyżeczkę albo najpierw w buzi memlają jedzenie a potem to wkładają dziecku do buzi łłłłłeeeeeeeeeeee:baffled::baffled:
 
wiolonczela nie wiem :wściekła/y:cała ciążę liczyłam na cc, na usg chodziłam do lekarza ze szpitala który był za cc, ale jak go zapytałam ostatnio o to czy mnie poprowadzi do końca żeby mi tą cc zrobili w tym szpitalu to się wypiął że ma za dużo pacjentek i nie jest moim lekarzem prowadzącym :wściekła/y: więc teraz jest tak że moja diabetolog i gin mówią że raczej cc, ale ostateczna decyzja należy do tych w szpitalu, bo w sumie większych przeciwwskazań do sn nie mam... i będę jechać za tydz do szpitala i zobaczę jak się akcja rozwinie, czy ktoś coś postanowi czy każą mi czekać aż akcja sama się zacznie.... nie mam pojęcia....

nie wyobrażam sobie prób karmienia przy gościach, ani swoich ani z sąsiednich łóżek,
 
Ostatnia edycja:
jestem:-)
rehabilitantka pojechała, zostały nam jeszcze 2 spotkania ale to w czerwcu więc do porodu spokój:-)

wczoraj cały wieczór leżałam plackiem i próbowałam czytać swoje cialo... skurcze- nie skurcze więc myśclę że to B-H. przeżyłam noc bez IP a dziś sądny dzień- będę lżejsza o parę dkg jak mi moje bajery wyjmą, ale dopiero o 17.30. a może coś ruszy??:-) a jak nie to jutro idę na pierwszy wiosenny spacer! a właściwie jezienno-zimowo- wiosenny bo mam trochę zaległości w spacerowaniu!!:-D
 
reklama
powiem Wam że ja to nie rozumiem zamiłowania ludzi do szpitali,dla mnie to jest ostateczne miejsce gdzie idę z własnej woli,mama moja była w szpitalu i też nie poszłam,bo w ciąży nie chciałam ryzykować,a co dopiero do znajomych chodzi,ale pomijając już fakt stanu ciężarnej i dobra dziecka...leżałam 2 mc w szpitalu zakaźnym i nie mogłam pojąć czemu ludzie przychodzą w odwiedziny do takich miejsc gdzie choroby roznoszą się poprzez "prątki" a przychodziły całe rodziny,z dziećmi,siedzieli na sali gdzie było po 8 chorych:szok: ja przez dwa miesiące nie pozwoliłam nikomu wejść do szpitala,nikomu mnie odwiedzać,jeśli potrzebowałam żeby mi zmianę odzieży przywieźli to wychodziłam na ogród,z córką która akurat zaczynała pierwszą klasę w wieku 6 lat słyszałam się tylko przez tel i może dwa razy jak "uciekłam" do domu żeby doprowadzić się do ładu...wszystko da się przeżyć!!! i myśleć trochę


Kartagina zazdroszczę,mnie wczoraj lekarz pytał kiedy ściągamy i czy nic się nie dzieję,ale powiedziałam że jak zaplanowaliśmy tak za tydzień w czwartek zdejmiemy...ja dziś cały czas leżę tak mnie to spojenie boli
 
Ostatnia edycja:
Do góry