Kora, wspomniałaś o tej galaretce, jakbym miała się na Ciebie z widłami rzucić Wychodzę z założenia, że lepszy kisiel / galaretka / budyń, niż sklepowe ciastka. Przy czym budyń najlepszy domowy... <3
Kessy, nie miej wyrzutów sumienia! Jeśli córa ma problemy metaboliczne, to w tym momencie TYLKO OD CIEBIE zależy, czy będzie tyć. Uwierz mi, nie powinnaś ABSOLUTNIE robić sobie wyrzutów, ABSOLUTNIE! Moja mama nie potrafiła mi odmówić, nikt wokół mnie nie potrafił i mając nastolatką, nie potrafiłam tego sama. Efekt? Mimo, że nie cierpiałam na żadną chorobę metaboliczną, miałam osiemnaście lat i ponad 100 kg wagi, bo NIKT MNIE NIE HAMOWAŁ, gdy byłam dzieckiem. Jeżeli TY nauczysz swoją córę, że po prostu jej czegoś nie wolno z powodu kłopotów ze zdrowiem, nie ryzykujesz, że gdy stanie się nastolatką, zacznie jeść bez opamiętania. Po prostu będzie wiedziała, że nie powinna.
nie cierpię budyniu
kessy, cytrynka ma rację... moja Zosieńka już wie, że jej niektórych rzeczy nie wolno, nie weźmie nic od obcego (wytresowaliśmy jak psa), a zawsze dodatkowo pyta, czy nie ma w tym jajek albo mleka od krowy... bo o alergii na soję czy orzeszki to jeszcze nie wie... za to bardzo lubi wszystkich częstować