justynaminka - moja Hania spi jak Twój Maluszek i jestem jej za to wdzięczna, więc troszkę się Tobie dziwię
na pocieszenie dodam, że Barti spał w nocy tylko kilka godzin i to na moich rękach - byłam nieprzytomna i to ze 2 miesiące.
co do dosładzania - ABSOLUTNIE NIE. dziecko nie zna smaku słodkiego rumianku, więc nic nie traci, a dodatkowo herbatka rumiankowa nie jest gorzka - spróbuj sama nie ma co przyzwyczajać dziecka do słodkiego smaku, bo później będzie cyrk przy warzywach. to samo z dosalaniem zupek, kiedy przyjdzie na nie pora - sól obciąża nerki Maluszka, więc nie warto, dziecku będzie smakowało bez soli, a później kiedy nie będzie wyjścia (Barti zaczął wywierać presję kiedy posmakował słonego pieczywa) to solić odrobinkę.
a jesli chodzi o oswajanie z wózkiem proponuję zacząć w domu żeby nie trzeba było się wracać po 5minutach, a wiem, że czasem wyjście to jak wyprawa na koniec świata.
nie mam na nic czasu.. Hanusia śpi mniej, Barti pyskuje i bałagani, a wszyscy wymagają ode mnie żebym czas wolny (mam go w ciągu dnia około godziny) poświęciła na sprzątanie (babcia narzeka na niewyprany dywan z klatki - wieeelki na całe schody i kawałek na podeście, a Pan i Władca na brudne okna). a niech sobie sami sprzątają, bo ja nie mam zamiaru oszaleć, albo zasprzątać się na śmierć!
na pocieszenie dodam, że Barti spał w nocy tylko kilka godzin i to na moich rękach - byłam nieprzytomna i to ze 2 miesiące.
co do dosładzania - ABSOLUTNIE NIE. dziecko nie zna smaku słodkiego rumianku, więc nic nie traci, a dodatkowo herbatka rumiankowa nie jest gorzka - spróbuj sama nie ma co przyzwyczajać dziecka do słodkiego smaku, bo później będzie cyrk przy warzywach. to samo z dosalaniem zupek, kiedy przyjdzie na nie pora - sól obciąża nerki Maluszka, więc nie warto, dziecku będzie smakowało bez soli, a później kiedy nie będzie wyjścia (Barti zaczął wywierać presję kiedy posmakował słonego pieczywa) to solić odrobinkę.
a jesli chodzi o oswajanie z wózkiem proponuję zacząć w domu żeby nie trzeba było się wracać po 5minutach, a wiem, że czasem wyjście to jak wyprawa na koniec świata.
nie mam na nic czasu.. Hanusia śpi mniej, Barti pyskuje i bałagani, a wszyscy wymagają ode mnie żebym czas wolny (mam go w ciągu dnia około godziny) poświęciła na sprzątanie (babcia narzeka na niewyprany dywan z klatki - wieeelki na całe schody i kawałek na podeście, a Pan i Władca na brudne okna). a niech sobie sami sprzątają, bo ja nie mam zamiaru oszaleć, albo zasprzątać się na śmierć!