Carmella - a Ty chodzisz do gin prywatnie czy na NFZ? Jak na NFZ (tak jak ja) to może sobie już położną środowiskową, żeby mieć w razie W kogoś "znającego się" na telefon dostępnego? Moja gin wyznaje zasadę, że im mniej mi mówi tym ja się chyba mniej denerwuję chyba i potrafi na pytania nie odpowiedzieć, choć i tak widzę u niej postęp, tak jakby z wiekiem ciąży zaczynała bardziej nas lubić

Telefon do niej mam, od położnej dostałam, ale i tak nie mam co dzwonić, bo włącza go tylko jak jest w pracy - w weekendy i po godzinach ma wyłączony

Mimo wszystko lubię kobietę bo ma trzeźwy stosunek do ciąży jako całości i studzi moje popędy do popadania w przesadyzm, co mnie rzeczywiście uspakaja. Ale jest mi lepiej odkąd mam swoją położną, która od razu zaznaczyła, że jak coś się dzieje to mam dzwonić a ona nawet i przyjedzie - i to wszystko w ramach NFZ....
Fiore - jak tam czytam o Tobie w ciąży to mi się narzuca analogia do Belli Swan, nie uważasz? Dziecko wysysa z Ciebie siły, sterczą Ci żebra, które teraz jeszcze połamała.... Czy Twój mąż czasem nie znika nocą, nie jest zabójczo przystojny i wściekle silny???

We Włoszech własnie mieszka ta najstarsza wampirza rodzina...

Żartuję - trzymaj się kupy
As - ewidentnie Twoja mała chce się szybciej rozpakować. Leż - bo jak coś się przyspieszy to i tak nie pomożesz synowi mając pod opieką wymagającego wcześniaczka. Trzymam kciuki żebyście poznali sie dopiero w maju.
Ja po upojnej bezsennej nocy, z chrapiącym słodko L u boku i rękami bolącymi juz od łokci - nie spałam do 4 przez ten ból, a już musiałam wstać bo zaraz przyjdą panowie od montowania rolet. Te ręce to tak głupio bolą że masakra - nie jest to silny ból, ale bardzo denerwujący, ciągły i męczący. Czytałam, że można to zoperować, oczywiście teraz ma sens tylko prywatny zabieg, bo na NFZ jak mi neurolog nawet da skierowanie to poczekam pół roku, co mija sie z celem, bo po porodzie samo ma przejść. Ale jako, że moja mama ma to samo, ale nie spowodowane ciążą, to wole z zabiegiem poczekać, bo najprawdopodobniej wcześniej czy później też mnie to dopadnie, ale już w wersji stałej, nie ciążowej. Więc w razie W będę miała jakieś nerwy w ręku do wycięcia. Bo zabieg nie działa na stałe, tylko na jakiś czas a potem to wraca... W każdym razie juz wiem na co czekam i co czuła moja mama długie lata...
Dziś mam kosmetyczkę a jutro ginkę - mam nadzieje, że potwierdzi mi chłopaka w brzuchu, ona jeszcze mi płci nie znalazła, więc udam jutro głupa, że nie wiem wciąż i niech szuka - nie będzie się sugerowała tym co wiem - a ja wiem, że raz dziewczynka a raz chłopak
Wczoraj w ramach SN poszliśmy na wycieczkę piesza po położniczym i roomingu. Oddziały wizualnie bardzo takie sobie przez co wiele dziewczyn decyduje się na poród w pobliskim Sulechowie lub Nowej Soli, gdzie są świeżo po remontach... Ale... W Zielonej Górze jest bardzo dobry oddział neonatologi, i mówiąc bardzo dobry, mam na myśli znakomity. Trafiają tu dzieciaczki nie tylko z województwa, czasem tez z pobliskiej Wielkopolski. A porodówka i patologia są na tym samym piętrze... I jak mając taką wiedzę rodzić gdzie indziej? W Sulechowskim szpitalu mam rodzinę - co prawda byłą, bo to rodzice mojego ex męża, ale mamy wciąż bardzo dobre relacje i oni troszkę tą moją ciążę też przezywają i mnie własnie ex-teściówka namawiała na poród tam, ale się nie zdecyduję i dziwię się dziewczynom z SR, które wybierają i tak Sulechów.
A jak oglądaliśmy wczoraj sale porodowe to akurat były porody dwa. Nic nie widzieliśmy ale za to słyszeliśmy... Ja zaczęłam podmakać w oczach, kilka dziewczyn też, a kilku przyszłych tatusiów za to dostało małpiego rozumu i zaczęli się wygłupiać, śmiać, żartować, że oprócz piwa do porodu trzeba wziąć zatyczki do uszu... Mój L stwierdził, że to są własnie Ci, którzy nie powinni być przy porodzie, bo nie przeżywają tego a mogą więcej naszkodzić, jak się trzeba będzie nimi przejmować. Mój L pokazał mi tez gdzie zostawi auto jak pojedziemy rodzić i gdzie jak pojedzie po nas do szpitala. Na wypadek, gdyby w ramach akcji stał się mniej kontaktowy

A po wszystkim zabrał mnie na obiad. Mogłabym mu jeszcze z trójkę rodzić
