she_84
Fanka BB :)
sylwina, trzymam kciuki zeby wszystko poszlo po Waszej mysli. tak jak pisze zaneta, nie ma co sie martwic na zapas napewno ksiadz zrozumie Wasza sytuacje i udzieli chrztu dzidziusiowi
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Sylwina - nie martw się na zapas nie musi być źle. My chrzciliśmy Bartiego nie mając ślubu i nawet nie będąc zaręczeni. Oczywiście księża kolejno nas namawiali na ślub (nawet połączony z chrzcinami), wypytywali dlaczego nie, ale byliśmy uparci. musieliśmy podpisać oświadczenie, że zamierzamy się pobrać w najbliższym czasie i zarówno my jak i chrzestni musieliśmy podpisać, że przysięgamy wychowywać dziecko w wierze. oczywiście ominęłam wiadomość, że nie wierzę w Boga - tego było by za wiele. jedynie nie mogliśmy przyjąć komunii, bo "żyliśmy w grzechu", rozgrzeszenie dostaliśmy dopiero w spowiedzi dzień przed ślubem.
nie rozumiem dlaczego miało by nie być akurat ojca. jaka jego wina, że nie mają ślubu? może to kobieta nie chciała? miał ją zmusić? i w jaki sposób dziecko ma być winne "grzechowi" rodziców - przecież rodzi się niewinne i nie pcha się na świat jako "nieślubne".
Sylwina uważam że skoro planujecie ślubi macie teraz jakieś uzasadnione przeszkody to nie powinno być żadnego problemu, a nawet jeśli jakis ksiądz tego nie zrozumie to pójdziesz do innego i tyle. Na pewno chrzest będzie.Z powyższego artykułu " Taka nadzieja, może na przykład nie mieć podstaw jeżeli matka dziecka z własnej winy nie żyje w związku z ojcem dziecka (np. bo woli żyć z nim "na kocią łapę"). " A napisałąm że to że nie mamy ślubu nie jest naszym widzimisie tylko z przyczyn losowych nie zależnych ode mnie i mojego narzeczonego tego ślubu narazie fizycznie nie jesteśmy w stanie wziąć. Więc ślub w obecnej sytuacji może nastąpić dopiero za około dwa lata a dziecko tak długo na chrzest czekać nie mogę. Liczę jednak na wyrozumiałość księdza. Przecież dziecko nie jest winne takiej sytuacji jaką obecnie mamy a mamy ją niezbyt ciekawą i żadna z was zapewne nie chciałaby tego przechodzić.
Aha i nie chodzi tutaj o brak pieniędzy na ślub tak dla jasności.
zanetaa jestem podobnego zdania jak ty. mam nadzieję że będzie tak jak piszesz. to jest oczywiste że pomimo mojego grzechu jakiego jestem świadoma chcę dziecko wychować w wierze.
Tu masz sprawę czystą i bezproblemową .Z powyższego artykułu " Taka nadzieja, może na przykład nie mieć podstaw jeżeli matka dziecka z własnej winy nie żyje w związku z ojcem dziecka (np. bo woli żyć z nim "na kocią łapę"). " A napisałąm że to że nie mamy ślubu nie jest naszym widzimisie tylko z przyczyn losowych nie zależnych ode mnie i mojego narzeczonego tego ślubu narazie fizycznie nie jesteśmy w stanie wziąć. Więc ślub w obecnej sytuacji może nastąpić dopiero za około dwa lata a dziecko tak długo na chrzest czekać nie mogę. Liczę jednak na wyrozumiałość księdza. Przecież dziecko nie jest winne takiej sytuacji jaką obecnie mamy a mamy ją niezbyt ciekawą i żadna z was zapewne nie chciałaby tego przechodzić.
Aha i nie chodzi tutaj o brak pieniędzy na ślub tak dla jasności.
zanetaa jestem podobnego zdania jak ty. mam nadzieję że będzie tak jak piszesz. to jest oczywiste że pomimo mojego grzechu jakiego jestem świadoma chcę dziecko wychować w wierze.
I tu jest bardzo dobre pytanie.Sylwina uważam że skoro planujecie ślubi macie teraz jakieś uzasadnione przeszkody to nie powinno być żadnego problemu, a nawet jeśli jakis ksiądz tego nie zrozumie to pójdziesz do innego i tyle. Na pewno chrzest będzie.
Dziwię się osobą które deklarują swoją wiarę a nie chcą brać ślubu z jakis dziwnych, niewyjaśnionych przyczyn. Przecież to piękny sakrament....dziwię się tez ze ateiści chrzczą dzieci skoro nie wierzą...po co?