little_nina
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Październik 2011
- Postów
- 636
gia - w normalnej rodzinie dałoby się dogadać, ale u mnie nie.. my mieszkamy na górze, dziadki na dole, piec jest w garażu obok dziadków. jak Misiek chodził palić na początku to zaraz jak wyszedł wpadali i wszystko przestawiali - łącznie z węglem w piecu. teraz żadne z nas nie chodzi, tylko okazjonalnie, byłam rano, nastawiłam, spaliłam śmieci (taka ze mnie eco mama) i jak wyszłam na górę (mamy kuchnię nad garażem) to usłyszałam skrzypienie drzwiczek od pieca, czyli już grzebali. żadne tłumaczenia nie pomagają - widzisz, palili, że się prażyliśmy, mówiłam, prosiłam, krzyczałam - to dostałam - 15st.
Ha! nie tak dawno, bo wczoraj wieczorem babka zrobiła wielkie oczy jak powiedziałam, że nie daję Hani czekolady. wszyscy w szoku poza mną i Miśkiem, A! i jeszcze Bartkiem, bo powiedział, że Hania jest za mała..
A próbowałaś wytłumaczyć że od takich wahań temperatury dzieci Ci chorują? Jakoś wpłynąć na sumienie dziadków, nawet jeśli wyolbrzymisz sytuacje?
Kugela, a zagrozić, że wiecej go nie zobaczą, nie jesteś w stanie im zaufać i w ogóle, skoro mają takie pomysły?
Ja też musiałam o wiele rzeczy walczyć, np. o zakładanie Młodemu czapeczki przy 30 stopniach na zewnątrz. Straszyłam, groziłam i pokazywałam efekty- teraz wszyscy są w szoku że miałam rację