Matko As co to za szkoła? Ja na WTZ-ach u siebie miałam chłopaka (dorosłego) z autyzmem. Różne rzeczy się działy i różne były sytuacje. Pozostali uczestnicy (osoby z niepełnosprawnościami sprzężonymi, w tym upośledzeniem umysłowym od lekkiego do znacznego) zgłosili się do mnie (psychologa), że boją się "nowego kolegi". Usiedliśmy sobie więc wszyscy razem i omówiliśmy sytuację. Rozmawialiśmy o tym czym jest autyzm, jakie mogą się pojawić zachowania, jak reagować, a przede wszystkim jak pomóc "nowemu" żeby czuł się z nami dobrze. I okazało się, że większość bądź co bądź upośledzonych osób zrozumiała. Dalej odczuwali lęk w niektórych sytuacjach ale wiedzieli jak reagować i jak pomóc.
Z tego co piszesz to sprawa dla mnie jest prosta- za wszelką cenę chcą doprowadzić do tego, że zabierzecie Kubę z tej szkoły. Bo im będzie tak łatwiej. tylko Kubie łatwiej nie będzie, ale to przecież nie ich problem.
Strasznie mnie denerwują takie sytuacje. Chociaż muszę szczerze przyznać, że zachowania rodziców też bywają różne. Mam podopieczną z zespołem Pradera- Williego. W skrócie bardzo mocnym (zainteresowane sobie doczytają) są to osoby z zaburzonym ośrodkiem sytości w mózgu, których życie zafiksowane jest na jedzeniu. Owa podopieczna w związku z tym przejawia zachowania agresywne, impulsywne itd. Kiedy próbuję rozmawiać z matką zawsze słyszę, że dzieci z tą chorobą tak mają. I wszystko się zgadza- ja to rozumiem i staram się zapobiegać. Ale ilekroć matka przychodzi ją odebrać to pierwsze pytanie nie dotyczy tego, co robiła na zajęciach tylko co dzisiaj jadła. Więc jak ma się nie fiksować na jedzeniu? Matka przyniosła mi książkę o tej chorobie do przeczytania- pozaznaczała mi fragmenty, które jej zdaniem "usprawiedliwiają" zachowania jej córki. Ale zrobiła to bardzo wybiórczo. Pominęła zupełnie część dotyczącą pracy z taką osobą.
Temat rzeka niestety. Ale o tym As doskonale wiesz.
Wracam do sprzątania. Na razie ogarnęłam okna i podłogę w kuchni.
Z tego co piszesz to sprawa dla mnie jest prosta- za wszelką cenę chcą doprowadzić do tego, że zabierzecie Kubę z tej szkoły. Bo im będzie tak łatwiej. tylko Kubie łatwiej nie będzie, ale to przecież nie ich problem.
Strasznie mnie denerwują takie sytuacje. Chociaż muszę szczerze przyznać, że zachowania rodziców też bywają różne. Mam podopieczną z zespołem Pradera- Williego. W skrócie bardzo mocnym (zainteresowane sobie doczytają) są to osoby z zaburzonym ośrodkiem sytości w mózgu, których życie zafiksowane jest na jedzeniu. Owa podopieczna w związku z tym przejawia zachowania agresywne, impulsywne itd. Kiedy próbuję rozmawiać z matką zawsze słyszę, że dzieci z tą chorobą tak mają. I wszystko się zgadza- ja to rozumiem i staram się zapobiegać. Ale ilekroć matka przychodzi ją odebrać to pierwsze pytanie nie dotyczy tego, co robiła na zajęciach tylko co dzisiaj jadła. Więc jak ma się nie fiksować na jedzeniu? Matka przyniosła mi książkę o tej chorobie do przeczytania- pozaznaczała mi fragmenty, które jej zdaniem "usprawiedliwiają" zachowania jej córki. Ale zrobiła to bardzo wybiórczo. Pominęła zupełnie część dotyczącą pracy z taką osobą.
Temat rzeka niestety. Ale o tym As doskonale wiesz.
Wracam do sprzątania. Na razie ogarnęłam okna i podłogę w kuchni.