anik.
Mama Krzysia :)
annte - kochana, Twój opis dnia to tak jakby mój... Wiem, że nie raz święcę się dostępna na fb czy tu na forum - tak, tak, włączę i nagle Pyza woła, karmienie, przewijanie, zabawa, obiad, a laptop włączony... Bo nie zdążyłam pozamykać stron. Wstaję rano, robię kawę, usypiam Krzysia, staję na środku pokoju i nie wiem, co robić - sprzątać, wstawić pranie, zacząć szykować obiad, czy siąść na tyłku i dychnąć... Kawę zwykle piję zimną, latam pomiędzy kuchnią a pokojem (obieram ziemniaki i segreguję pranie) a jednym okiem zapuszczam żurawia na bb ( no niestety, ale mnie też coś od życia się należy...). I dopiero było rano, a już jest 23 i powinnam położyć się spać, a nie oglądać film... Nie raz bywa, że teść mruczy pod nosem o brudne naczynia w kuchni (bo ja się nie rozerwę)... Maciek od 10 do 18 pracuje, a niejednokrotnie po 18 jedzie jeszcze na spotkanie z klientem... Co z tego, że pracuje w domu? Przecież nie mogę mu wcisnąć dziecka w ręce, kiedy jest w pracy - siedzi zamknięty w pokoju, my w drugim i dziękuję... Do tego dostał drugą pracę (na szczęście też w domu, mało wyjazdowa), plus spotkania KTO, czasami jakiś koncert (więc próby itd.) - samotność dobija czasami. Nie jesteś z tym sama 
Ostatnia edycja: