Wikasik - spokojnie - wiem o co chodzi, sama mam młodego sępa w domu - a o cyca, a to na ręce, a to pielucha, a to spacer, a to "sam nie wiem co ale zajmij się mną mamooooo" a do tego jeszcze sama musze coś zjeść, wykąpać się, ogarnąć mieszkanie, z dorosłymi porozmawiać, żeby ludzkiej mowy nie zapomnieć... generalnie jest wesoło, ale jak to dobrze, że nie trzeba do pracy chodzić
Ale nie narzekam, deprecha minęła, teraz jestem szczęśliwa, związek mój kwitnie, dziecię zdrowe. Na ta chwilę mogę uznać, że minęłam się z powołaniem, i zamiast "robić karierę zawodową" powinnam z 10 lat temu zacząć dzieci tworzyć
Zaraz obiad i kolejna tura z wózkiem pod parasolką - nie należę do masochistek, nie lubie po deszczu chodzić (choć włosy mam wtedy cuuudne - afro mi się robi wręcz
)), ale jak mam w perspektywie wieczór z niedospanym w dzień dzieckiem to wole się poumęczać w dzień - młody śpi w wózku zawsze, chyba, że matka się zatrzyma, jak np. znajomego spotka, tudzież w kolejce do kasy stoi, to się budzi, ale wciąż jest grzeczny i widać, że mu dobrze na dworze, tak więc dzień w dzień 2x2h galopu z wózkiem, ale za to wieczorem on nie jest taki zmęczony i łatwiej zasypia - zanim zaczęłam podwójne spacery to 2 razy mu się zdarzyło, że nie spał od 14 aż do nocy i wtedy nie mógł zasnąć w ogóle - raz walczyliśmy do 24, a raz aż do 2.00 - był tak zmęczony, że z tego zmęczenia nie mógł zasnąć, płakał wciąż, co zasnął to się budził po 5 minutach - masakra - jak chodzimy duzo na dwór to spi od 9 do 9 z przerwami na papu, a czasem mi się uda go jeszcze po 9 położyć i mam czas dla siebie do 12, czyli do spaceru
))