reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Maj 2012

Anik trzymam kciuki za rozkręcenie akcji:) Jak Krzysiu chce już wyjść to niech wychodzi:) Chociaż mógłby trochę na tatusia poczekac:)


Carmella cieszę się, że u Marcelka lepiej i trzymam kciuki, żebyście w piatek mogli już go zabrać do domku:)
 
reklama
Widzę, że po szturmie na małżonków teraz nastała pora na mycie okien:)) hehe - ciekawa jestem która się na bieganie po schodach zdecyduje - bo ja jak wczłapie na to swoje 3 piętro to potem oddycham jak nosorożec i nie za bardzo widzę jak można w 9 miesiącu po schodach biegać;))) Dziecko przyjdzie jak będzie jego czas, niepotrzebnie sie tylko denerwujecie moim zdaniem, ale jak kto woli.

Co do ginka na NFZ, nawiązując do tego co pisałaś Azula, to powiem tak: w ciążę zaszliśmy samodzielnie, ginek nie pomagał, ciąża przebiegała poprawnie, wiadomo - z ciążowymi dolegliwościami ale to norma przecież, dziecko i tak i tak się w końcu urodzi i jakiś ginek tu raczej będzie tak czy tak więc jestem zadowolona, że w ten oto sposób zaoszczędziliśmy ok 1000 zł na wizyty, i nasze dziecię będzie za to miało coś dla siebie a nie ginek będzie miał na nowe designerskie firanki do łazienki. Zwłaszcza to zagęszczanie wizyt w ostatnim trymestrze - to jest zwykłe wyciąganie kasy od ciężarnych. Zauważcie jedno - to jest ogromny biznes - wszystko co dla dziecka jest drogie, w stosunku do swej zwykłej wartości - bo dla dziecka sie nie żałuje... Do czasu - przy trzecim ponoć nie ma już problemu z ubieraniem synka w różowe buciki:))) Ja już chyba za stara jestem, żeby się nad wszystkim tak rozstrząsać. No i jeszcze jeden temat - szpital - nie nastawiajcie sie na pobyt w SPA - my tam idziemy urodzić albo ratować zdrowie nasze i dziecka - naprawdę w obliczu tego co się na porodówce wydarzy mam w nosie co mi tam do jedzenia dadzą... Ale ja jestem mało delikatna i nie rozpieszczona (rodzina wojskowa od pokoleń i w każdą stronę, mama księgowa, tez w wojsku) - tak zwana twarda babka a mój L często na mnie mówi Racjonality, tak więc inaczej widze wiele rzeczy niż otoczenie:)

Flaurka, zgadzam się - ja też nie jestem wybredna i wszystko zjem, co mi dadzą. Tylko, że do tego szpitala w którym byłam mam z domu mnóstwo km i nie ma opcji, żeby mi ktoś codziennie jedzenie dowoził. Zjadałam dzielnie wszystko, co było do jedzenia i byłam głodna jak mysz kościelna. Przez te kilka dni byłam ciągle głodna. Owszem mąż mi przywoził jedzenie, jak tylko mógł, ale nawet nie było gdzie przechować, bo lodówki nie było, a w szafce się psuło. wywalałam wędlinę po paru godzinach, bo było ciepło i po prostu się psuła. Można robić skromne jedzenie w szpitalu i byłoby dobrze, ale z tego, co nam dawali to było dla mnie zdecydowanie za mało, żeby się najeść. Porcja to porcja. Ja nie oczekuję w szpitalu spa, ale przynajmniej żeby nie cierpieć z głodu. Jeszcze jak miałam te pomiary cukru, to nie wolno mi było po posiłku jeść przez dwie godziny. biorąc pod uwagę, że nie najadałam się, a potem 2 godziny nic, to ciągle tam byłam głodna. Tak chyba być nie powinno? i tu nie chodzi o rozpieszczenie, bo ja wybredna co do jedzenia naprawdę nie jestem i jadłam nawet tą okropną zupę mleczną...
 
Wróciłam z pobierania krwi, wyniki jutro, ciekawe jak tam moja hemoglobina..? Pani pobierająca krew już mnie poznaje, pyta o Lenkę i wie, że czekam na Maciusia - miłe to
biggrin.gif
Powiedziała mi dzisiaj, że chłopcy to się na świat nie spieszą i sama syna przenosiła 10dni, a ja mam wg niej brzuch wysoko i tydzień co najmniej w ciąży jeszcze pochodzę, a mnie się już mega nisko wydaje, więc nie kumam jak z tym brzuchem jest.
Mama wyjechała, ale siostra dała się namówić i o 13.15 przyjeżdża, więc jakby się coś działo to Lenka opiekę zapewnioną ma
happy.gif

Lecę się szykować, bo na 12:00 mamy spotkanie w sprawie szeregówki, a później towar muszę z firmy odebrać i siostrę z PKS-u.

Paula - fajnie, że wymiana się udała. Szczerze to żaden z tych wózków mnie nie uwiódł, bo jeden toporno-zimowy a drugi pospolity i turkus, a ja akurat tego koloru nie lubię, ale o gustach się nie dyskutuje;-) Najważniejsze, żeby dzidzi się wygodnie jeździło a mamusi prowadziło;-)

Carmella - fajnie, że małemu się poprawia, &&& aby szybciutko wyszedł do domku

majorka - ja bym sobie wózka kupować nie dała, sama wolałabym wybrać, ale mnie trudno dogodzić, bo ja lubię mieć takie rzeczy, których u innych na ulicy nie spotkam;-)
 
Oj Katasza wczoraj to normalnie skakałam ze szczęścia jak powiedzieli ze mi zamówią atlantica :-D:-D:-D

Przy Julci 4,5 roku temu miałam ten czołg w starszej wersji i koszmarnie go wspominam... Raz że żeby skręcić trzeba unieść przód do góry a jak leży już około 7-8kg bobas to wyczyn, dwa że kółko było jakoś wypaczone i cały czas ściągało mnie na prawą stronę... więc walka była cały spacer!!! :wściekła/y: Więc jak miała 4 miesiące to przesadziłam ją w parasolkę. ochhh jak lekko się szło... :-D


she też liczyłam na to że dadzą kaskę, chociaż połowę... ale jak to mówią "umiesz liczyć, to licz na siebie" :-D


Generalnie to prócz większych rzeczy jak wanienka i materac (i innych koniecznych drobiazgów) nie kupiłam nic... nawet jednej pary bodziaków, więc uparłam się na ten wózek i koniec. I będę go miała hehe...

Pojazd super:) poprzedni massakra.....:no:
 
Witajcie:-) Ja dziś w kiepskim nastroju bo i kiepsko się czuje i mam nadzieję, że to jednak nic się nie zaczyna dziać bo to trochę za wcześnie:-( Weny na pisanie nie mam więc przepraszam ale nie będę dziś wybitnie aktywna:-(
Za wszystkie potrzebujące mocne kciuki &&&&&&&&&&&&&&&&
 
Widzę, że po szturmie na małżonków teraz nastała pora na mycie okien:)) hehe - ciekawa jestem która się na bieganie po schodach zdecyduje - bo ja jak wczłapie na to swoje 3 piętro to potem oddycham jak nosorożec i nie za bardzo widzę jak można w 9 miesiącu po schodach biegać;))) Dziecko przyjdzie jak będzie jego czas, niepotrzebnie sie tylko denerwujecie moim zdaniem, ale jak kto woli.
Dokładnie,jak nie jest jeszcze czas to ciężko przyspieszyć. Ja cos na ten temat wiem. Natasha sie urodziła 12 dni po terminie. Ja już tydz przed terminem dzień w dzień TŻ na łóżkowe igraszki namawiałam i czasem i 2 razy dziennie było bara bara a młoda nic. On mi już nawet powiedział,że on nie czuje,że ja się z nim kocham tylko,że na siłe to jest bo poród chcę wywołac-głupio mi sie wtedy zrobiło bo trochę w tym racji miał...
Okna też myłam,podłogi na kolanach,po schodach biegałam,spacery zaliczałam codzień bardzo długie. No wszystko robiłam,mega wysiłki,jadłam ostre,ananasy,no cuda,jaja wyczyniałam a młoda uparta była i na nic były te moje wszystkie starania jak jej się na świat nie spieszyło,tak jej było dobrze i przytulnie u mamusi w brzuszku,że postanowiła te 12 dni dłużej posiedzieć. Jeden plus z tego był taki,że jak na codzień ze mnie sraszna balaganiara i lubię mieć artystyczny nieład w chacie to wtedy nasze mieszkanko lśniło czystością-był błysk normalnie-jak nie u nas ;-)
Teraz już sie nie będę wygłupiać i starać się robić cokolwiek aby przyspieszyć bo wiem z doświadczenia,że to nie działa a tylko niepotrzebnie się człowiek nakręca.
 
Agasim, wiem o czym piszesz, sama niedawno w takim szpitalu byłam, na szczęście tylko dwa dni. I miałam ten luksus, że w toalecie był papier toaletowy.
Powiem Wam, że ja im więcej wiem o tych moich lokalnych szpitalach, tym bardziej jestem skołowana i nie wiem na który się zdecydować. Niby już byłam pewna i przekonana, a wczoraj położna zburzyła moje przekonanie. Ale dziś koleżanka powiedziała mi coś ważnego, że nie ważne warunki ważny personel i opieka. Ale skąd mam wiedzieć jaka jest opieka i jaki personel skoro jest tyle różnych opinii na temat wszystkich placówek. I dobre i złe. To najtrudniejsza decyzja jak dla mnie.

Paula - fajnie, że możesz zamienić wózki.
Carmella - trzymam kciuki za Marcelka, oby w piątek był już w domku.

A ja bardzo bym chciała się do piątku rozpakować, ale czuję, że nic z tego nie będzie.

Pozdrowienia i miłego dnia.
 
kurde to nie ciekawie macie z tymi szpitalami, moim zdaniem każdy lekarz powinien traktować pacjenta z godnością tak samo jak pielęgniarki, po to oni są żeby pomagać ludziom a nie ich dołować. żeby w szpitalu sztućców nie dawali to dla mnie jakaś paranoja i papieru nie było haha człowiek jak jedzie do szpitala to wiadomo ze nie myśli o spa ale o godnych warunkach i godnym traktowaniu. no ale tak jest bieda aż piszczy w szpitalach, lekarze chcą podwyżki a pacjenci normalnego traktowania, może kiedyś tak będzie za czasów naszych dzieci ze to się zmieni na lepsze.

u mnie wszystko ok, dzisiaj jakas nerwowa jestem hehe i cały czas drze sie na małego, naszczescie pogonilam go do przedszkola wiec chwile mozna odpoczac, potem na 17 do poloznej wiec teraz pranie powiesze i wstawie drugie i znowu sie pozamulam a co mi tam :)
 
a najgorsze jest to, że w szpitalu w którym byłam ani opieka ani warunki nie były dobre (warunki dałoby się przeżyć jeszcze), no ale chyba idziemy do szpitala, żeby być pod fachową opieką, a na tą nie mogłam liczyć. No i traktowanie pacjenta jak mięso do przerobienia- tragedia. Brak komunikacji. Przecież jeśli coś się dzieje to matka pierwsza powinna wiedzieć, co się dzieje i po co coś jej podają. A tu dostałam antybiotyk dożylnie na przeziębienie dosyć silny, a zupełnie nie wiedziałam dlaczego, bo wyniki krwi i moczu niczego nie wskazywały, a ja nie czułam się przeziębiona. To samo z tym pomiarem glukozy. Przecież nie jestem upośledzona. Jeśli się coś robi, to dlaczego się tego nie uzasadnia, tylko robi się, żeby było co wpisać w kartę... Tak samo ktg na rozwalających się sprzętach. Dobra, nie ma lepszego sprzętu, coś się nie zapisało- to powinna powiedzieć, żebym parę minut odpoczęła, poszła sobie zrobić siku, przespacerowała się 5minut i włączymy od nowa. A nie tak wszystko na hura. A potem zdziwienie skąd taki wynik. To mnie rozbraja, a nie to, że papieru nie było. Po prostu nie traktuje się w szpitalu pacjentów jak ludzi... i to właśnie jest nie do zniesienia. Brak komunikacji i stresowanie pacjenta na maksa, a potem podawanie mu środków uspakajających, kiedy jest u kresu wytrzymałości. Nawet zwierząt sie tak nie traktuje.
 
reklama
Agasim - ja Ciebie za rozpieszczona osobę nie mam - wiem jakie jedzenie w szpitalach jest Twój opis jest zgodny ze znaną mi rzeczywistością (w styczniu miałam turnus), ale moja wypowiedź o czym innym traktuje - po co sie nakręcac - jest jak jest, w szpitalach nie ma luksusów - bo tak jest i narzekając i się nakręcając negatywnie na to nic nie zmienimy - mi chodfzi o to, że jak juz tam po dziecko pojedziemy to to wszystko nie będzie nic znaczyło i tak się lepiej nastawić. A że brzydkie łazienki i złe jedzenie? Jej - w hotelu jak za to płace to wymagam - w szpitalu płace za opiekę i tego wymagam - w Twoim opisie jedynie horror z ktg mnie przeraził, a prawda o szpitalnych luksusach i prowiancie nikogo chyba nie szokuje, a każda co ze szpitala wraca wydaje się zdziwiona i zszokowana;) Zapomniałam chyba wspomnieć, że w dzieciństwie jak nie było co z nami (brat i ja)w wakacje zrobić to tata brał nas na poligon i uwieżcie - jedzenie z żołnierskiej kuchni polowej to dopiero przeżycie;))) I zgadzam się z Antee i jej koleżanką w całej rozciągłości - nie ważne jak tam jest, ważne co potrafia i moga zrobić, byśmy zdrowi ze szpitala wyszli. Carmella tez miała gehenne w szpitalu, ale chyba teraz jak Marcelek zdrowieje to inaczej na to patrzy - dobrze wyposażony oddział noworodkowy i wykwalifikowana kadra - na to patrzę.
 
Do góry