Fakt, miałam takie wrażenie i momentami byłam zła. Nawet, w którymś poście pisałam, ze ma jakby olewcze podejście do pewnych rzeczy, ale pewnie wynika to z Jego doświadczenia, czego my akurat, młode przyszłe mamy nie potrafimy zrozumieć, bo się na tym nie znamy. Ale też czasami "dmucha na zimne". Dwa razy zatrzymał mnie w szpitalu jak przyszłam tam, bo coś się działo i akurat trafiłam na Jego dyżur. Wszystko na szczęście kończyło się dobrze.
Co do badań krwi, o czym wspominasz, też nie chcial mi zlecać co miesiąc, ale tylko dlatego, że wychodziły dobre i nie chciał mnie męczyć dojazdami.
Pamiętam też, jak przy pierwszej ciąży miałam nadciśnienie i od 8-ego mies. chciał bym przychodziła do Niego co 2 tyg i kontrolował mi ciśnienie (poza tym, że "kazał" mi to robić w domu 4 razy dziennie) oraz tętno płodu. Ale tylko na Goleszowskiej miał do tego dobry sprzęt.
W ogóle do mojej pierwszej ciąży, która była zagrożona, podchodził bardziej "po ojcowsku". Badania USG miałam robione częściej i badania były bardziej szczegółowe. A przy drugiej już nie było takich potrzeb. A poza tym jak byłam świeżo po USG i On widzial obraz i opis, to mnie już nie badał "ręcznie".
Myślę, że jest dobrym fachowcem i pomimo swoich problemów rodzinnych zachowuje dobry humor (choć nie zawsze).
Co do badań krwi, o czym wspominasz, też nie chcial mi zlecać co miesiąc, ale tylko dlatego, że wychodziły dobre i nie chciał mnie męczyć dojazdami.
Pamiętam też, jak przy pierwszej ciąży miałam nadciśnienie i od 8-ego mies. chciał bym przychodziła do Niego co 2 tyg i kontrolował mi ciśnienie (poza tym, że "kazał" mi to robić w domu 4 razy dziennie) oraz tętno płodu. Ale tylko na Goleszowskiej miał do tego dobry sprzęt.
W ogóle do mojej pierwszej ciąży, która była zagrożona, podchodził bardziej "po ojcowsku". Badania USG miałam robione częściej i badania były bardziej szczegółowe. A przy drugiej już nie było takich potrzeb. A poza tym jak byłam świeżo po USG i On widzial obraz i opis, to mnie już nie badał "ręcznie".
Myślę, że jest dobrym fachowcem i pomimo swoich problemów rodzinnych zachowuje dobry humor (choć nie zawsze).