Ciekawe, że zawsze tu taka cisza w ciągu weekendu, czyli wtedy jak ja mam najwięcej czasu. A później przychodzi poniedziałek, przez 2 dni nie wchodzę na forum i nagle nie wiem skąd robi się 20 stron nieprzeczytanych postów.
Ha! Ja tak sobie właśnie patrzyłam na swój suwaczek i nie mam pojęcia, czemu tego wcześniej nie zauważyłam, ale on pokazuje złe dane.
Nie mam pojęcia skąd mi się tam wzięły 3 dodatkowe dni i czemu ich nie zauważyłam.
Ja na razie nikomu o ciąży nie mówię, ciągle jeszcze za bardzo się boję, że coś będzie nie tak. Jak usłyszę bicie serduszka, to dowie się najbliższa rodzina i przyjaciele, a jak szczęśliwie uda mi się dotrwać do 13 tygodnia, to nawet sobie fotę z usg na fejsa wrzucę, a co!
Dziewczyny, bierzcie swoich chłopów w obroty! Mój jest przyzwyczajony, bo to on w domu wykonuje większość obowiązków (gotuje, zmywa naczynia, robi i wiesza pranie), więc u nas nic się szczególnie nie zmieniło (teraz doszły mu zakupy, żebym ja nie dźwigała). Ale gdyby facet wrócił do domu i miał pretensje, czemu obiad jeszcze niegotowy, to chyba bym zatłukła na miejscu!!! Robert raczej chucha i dmucha teraz na mnie jeszcze bardziej, bo jeszcze bardziej niż ja martwi się o tę ciążę. I jest naprawdę kochany - kilka razy dziennie mamy "obcałowywanie brzuszka".
Piszemy też wspólnie pamiętnik ciążowy - piszemy o objawach, naszych odczuciach i obawach. Myślę, że to fajny pomysł, bo nie dość, że będzie świetną pamiątką, to jeszcze bardzo zbliża. Też się czasem kłócimy, ale wtedy to już na całego, bo oboje mamy bardzo wybuchowe charaktery i pojęcie "ciche dni" u nas w ogóle nie występuje. Ale właśnie wspaniałe jest to, że odkąd zobaczyliśmy dwie kreski na teście nie kłóciliśmy się ani razu - mamy teraz wspólny cel. :-)