Aaa to jednak jesteście
Rozumiem brak czasu i sił jak najbardziej, bo u nas w sumie też zależy od dnia marudy;-) Chyba, że mąż dopiero idzie na 16.30 do pracy, to mogę chwilę coś napisać na BB:-)
Ja tam nic nie mrożę...Nawet o tym nie myślałam w sumie
Jedynie co mam pomrożone, to pomidory swojskie i z nich mam przeciery;-) no i jeszcze natkę i seler
;-)
Mój Szymi robi postepy jedzeniowe- od paru dni wcina (dzięki Bogu;-)) surowe tarte jabłko i gruszkę
Ufff jak dobrze, że się przełamał, bo myślałam, że do końca życia owoce będzie jadł tylko ze słoików;-)
pediatra kazała jeśc więcej owoców i wycofać z menu marchewkę, bo biodczek strasznie się męczył robiąc te kupki
i rzeczywiście jest lepiej
No i nauczył się robić "Brrrr brrrrrr" i "maa maa"
Wiem, że to jeszcze nie takie "świadome" mama skierowane do mnie;-) ale cieszę się i tym
;-) I jak było tak jest- zębów brak
siedzieć nie siadamy jeszcze
Może więcej pełza i obraca się wokół własnej osi
;-)
dreamuś kochana nie jesteś sama w takich odczuciach..uwierz mi! czasami mi się wydaje, że nie znam swojego dziecka, boję się, że za mało je, czy dobrze robię w tym czy w tamtym...I jak słucham "rad" choćby mojej teściowej, to mnie...zalewa....
Ostatnio jak karmiłam Szymka kaszką na noc- to ja mu daje kaszkę łyżeczką, z miseczki- on tak wszystko je. A ona mi mówi, że udziwniam, bo powinnam mu robić kaszkę do butelki i on powinien przy tym zasnąć a ja go męcze jedzeniem z łyżeczki w krzesełku....
Powiedziałam tylko, że nie będę dziecka uwsteczniać w rozwoju, bo jest nauczone jedzenia łyżeczką i jak dla mnie jedzenie butelką w łóżeczku nie będzie służyć do usypiania i nie chcę go tego uczyć... nic się nie odezwała....Ale mnie tak wkurzyła, żeeee
To jest chyba moja sprawa jak wychowuje dziecko, no ale cóż.....
Zdrówka dla chorusków!!