reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Luty 2013

Gosiu nie mam pojęcia nie chorowałam tu na pęcherz:no:
dziś odwiedziłam trzy koleżanki a tu dzwoni czwarta że rodzi:szok: poczekałyśmy na męża i pojechali do szpitala skurcze co 7 min:shocked2: narazie żadnych wiadomości. Już się nie mogę doczekać kiedy my tak zaczniemy jedna po drugiej :-D Zdrówka dziewczynki!!!!
 
reklama
Od dwóch tygodni nie wiem co się ze mną dzieje. Nie ma dnia żebym nie płakała po trzy, cztery, pięć razy... Bez przerwy mi coś nie pasuje, mam nerwy na wszytsko i wszystkich i odbija się to oczywiście na mężu który mnie nie rozumie bo mi nie przytaknie nie przytuli tylko zacznie wrzeszczeć i idzie a gdy już się podniosę w sobie i idę go przerosić za tą huśtawkę emocjonalną to jemu i tak to nie pasuje bo on ma "uczucia" i nie da się tego w sekundę wymazać. Wiem że mówię w takich chwilach gorzkie sowa ale nic na to nie poradzę. Jak już pomyślę to jest za późno. Dwa tygodnie huśtawki emocjonalne. Czasem to po prostu się nie cieszę z tego wszystkiego i myślę że lepiej było przed ciążą, a później oczywiście myślę że jak mogłam tak myśleć. Tłumaczę Mężowi że to nie moja wina to moje zachowanie ae jak przychodzi co do czego to krzyczy i ucieka a ja płaczę. Jestem zła że na to wszystko patrzy Antek. Mam już po prostu serdecznie dość wszystkiego. Czuję się w takim emocjonalnym dole. Nie wiem kiedy ostatnio przeżyłam coś "szczęśliwego". Mój jedyny pomysł na jaki właśnie wpadłam to wydrukowałam kilka poradników dla męża gdzie piszą o wyrozumiałości, wybaczaniu, przytulaniu, wspieraniu, wycieraniu łez i pozwoleniu sie wypłakać, tłumaczą że to wina tych (głupich) hormonów i że trzeba zacisnąć zęby i to znieść i chociaż żona warczy trzeba być miłym. Popodkreślałam mu to co ja osobiście czuję i mam nadzieję że chociaż to przeczyta. I że chociaż to pomoże... Kurcze ja naprawdę już nie wytrzymuje ze samą sobą. Prowokuje takie kłótnie o byle głupoty....
 
Od dwóch tygodni nie wiem co się ze mną dzieje. Nie ma dnia żebym nie płakała po trzy, cztery, pięć razy... Bez przerwy mi coś nie pasuje, mam nerwy na wszytsko i wszystkich i odbija się to oczywiście na mężu który mnie nie rozumie bo mi nie przytaknie nie przytuli tylko zacznie wrzeszczeć i idzie a gdy już się podniosę w sobie i idę go przerosić za tą huśtawkę emocjonalną to jemu i tak to nie pasuje bo on ma "uczucia" i nie da się tego w sekundę wymazać. Wiem że mówię w takich chwilach gorzkie sowa ale nic na to nie poradzę. Jak już pomyślę to jest za późno. Dwa tygodnie huśtawki emocjonalne. Czasem to po prostu się nie cieszę z tego wszystkiego i myślę że lepiej było przed ciążą, a później oczywiście myślę że jak mogłam tak myśleć. Tłumaczę Mężowi że to nie moja wina to moje zachowanie ae jak przychodzi co do czego to krzyczy i ucieka a ja płaczę. Jestem zła że na to wszystko patrzy Antek. Mam już po prostu serdecznie dość wszystkiego. Czuję się w takim emocjonalnym dole. Nie wiem kiedy ostatnio przeżyłam coś "szczęśliwego". Mój jedyny pomysł na jaki właśnie wpadłam to wydrukowałam kilka poradników dla męża gdzie piszą o wyrozumiałości, wybaczaniu, przytulaniu, wspieraniu, wycieraniu łez i pozwoleniu sie wypłakać, tłumaczą że to wina tych (głupich) hormonów i że trzeba zacisnąć zęby i to znieść i chociaż żona warczy trzeba być miłym. Popodkreślałam mu to co ja osobiście czuję i mam nadzieję że chociaż to przeczyta. I że chociaż to pomoże... Kurcze ja naprawdę już nie wytrzymuje ze samą sobą. Prowokuje takie kłótnie o byle głupoty....

Niestety niektórzy mężczyźni nie rozumieją, że jesteśmy w ciąży..że to hormony nas posuwają do niektórych rzeczy:-(Mój raz o tym zapomniał póki co, ale byłam okropna od 2 dni non stop
 
Cześć Dziewuszki!

eve - witamy z powrotem:-) dobrze, że już u Ciebie wszystko w porządku :-)

Ja od samego rana gonie- załapałam małą fuchę opieki nad dzieckiem i gonie dniami jak szalona :-)

Znowu mi smaka narobiłyście na pierogi ...Mam ochotę na pierożki z mięskiem:szok::-)
Grochówą też bym nie pogardziła ;-)

Dziewczynką obchodzącym rocznicę- spóźnione-ale szczere :-D- naajjjjjj,najjjjj,naaajjlepsze życzyonka:-D Samych pięknych kolejnych rocznic:-D
Chorym mamusiom- dużo zdróweczka:-) Nie chorujcie, bo to niezdrowo:no:;-):-)
I gratuluje pierwszych kopniaczków oczywiście :-D mała rzecz, a cieszy :rofl2:

Ehhh...Ale jesiennie się już robi:blink: Muszę pomyśleć o płaszczyku na jesień i buciorach....:confused2::dry:
Nienawidzę tego ubierania tych wszystkich rajstop, podkoszulków,golfów, swetrów, czapek, szalików.....bleee:wściekła/y:

Ściskam Wszyskie ! :-)
 
Ćwierć Nuta, moje jesienne buciki przyszły wczoraj- czarne botki z ćwiekami:-):-)

Powiem Wam, że coraz częściej boli mnie te spojenie łonowe:confused: Takie uroki ciąży, oby to nic poważnego

Dobranoc:)) Idę na seriale wieczorne z mężem:tak:
 
Ja tylko na chwilke, przywitac sie i zyczyc milego wieczoru:)
czekam na kolezanki, maja wpasc na ploty i przyniosa ciaaaaastooooo! serniko-makowiec, uwielbiam:))) czekajac na nie podgryzam rzodkiewke hehe, nie jest taka smaczna i ostra jak z wlasnego ogrodka, ale jesli sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma:)

Gosiu nie wiem czy juz cos kupilas, ja 2 lata temu mialam okropne problemy z pecherzem i leczylam sie granulkami ktore nazywaja sie- CYSTOPURIN, sa w saszetkach, rozpuszcza sie je w wodzie i pije, dla mnie rewelacja, ale nie wiem czy mozna je stosowac w ciazy, mysle ze tak bo glownym skladnikiem jest zurawina. Powinny byc tutaj w kazdej aptece:)

Wszystkim chorym zycze powrotu do zdrowia i poprawy nastroju:)))
 
Gosia B. - chciałabym mieć dobre dla Ciebie informacje, ale raczej nic z tego. Na pęcherz stosuję tutaj cysto purin - to takie saszetki do picia, ale przeczytałam teraz ulotkę i nie wolno tego podawać dzieciom poniżej 6 roku życia, a w ciąży potrzebna jest konsultacja z lekarzem, więc nie ryzykuj. Z domowych metod, to polecam pić bardzo dużo soku z żurawiny - nie przynosi szybko ulgi tak jak leki, ale lepsze to niż nic, kiedy leków nie można, tylko tego trzeba na prawdę dużo pić no i tak czy siak bez lekarza się nie obejdzie.

Ja za to miałam dzisiaj masę przygód. Miałam stłuczkę - oczywiśnie nie z mojej winy... Jechałam do lekarza na wizyte o 11:50 i zajeżdżam pod praktycznie już przychodnie, ale po drodze było przejście dla pieszych no to się zatrzymałam i puściłam babkę co mi wylazła nagle a i z drugiej strony sedł pan listonosz i też go puściłam za co mi dziękował machając radośnie :-D ale równolegle do pasów była zaparkowany czarny pick up i zaczął cofać. Ja patrze, macham rękami z samochodu trąbię i cała przerażona patrzę, jak na moje drzwi najeżdża terenówka... normalnie byłam w takiej panice, że mnie to zmiażdży, że języka angielskiego zapomniałam... wysiadłam z samochodu, kierowca (dziadek ok 70 letni) nawet się nie pokwapił, żeby wysiąść, wysiadła za to jego chyba żona, bo też starsza babka i ona tylko tak patrzy na mnie, na samochód i znowu na mnie i samochód w końcu wycedziłam przez zęby że co oni wyprawiają, że jak mogli mnie nie widzieć, to babka się zacięła i powtarzała w kółko, że to nie ona była kierowcą! Ja już z tych nerwów ręce zaczęły mi się trząść a ona tylko, zapytała łaskawie "Are you all right?", a ja jej na to, że tak, ale jestem w ciąży i tyle zdążyłam powiedzieć, babka wsiadła do samochodu i odjechali. Ja cała w nerwach u lekarza, biedak nie umiał mnie uspokoić. Pierszy raz miałam taką sytuację. Spisałam numery rejestracyjne, a i kompletnie obca osoba też mnie zaczepiła, która była świadkiem zdarzenia, czy wszystko ok i dała mi na kartce numery rejestracyjne, jakbym z tych nerwów zapomniała zapisać.
Lekarz mnie zbadał powiedział, że jest stan zapalny gardła i prawego ucha, ale nie jest to groźne dla dziecka, dlatego wolałby mi nie przepisywać antybiotyku, tylko żebym wykurowała się przez weekend, nie wychodziła nigdzie piła dużo ciepłych napoi i grzała się w łóżku. Na moje ciśnienie zareagował, że jest ok :-D Po tej wizycie wzięłam męża i pojechałam na policję złożyć zawiadomienie, no i tam się już tym zajmą. Auto jest trochę zadrapane i drzwi lekko wgniecione, nie oczekuję Bóg wie czego, ale kurde, żeby kierowca nawet z samochodu nie wysiadł i sie nie zainteresował, a potem tak po prostu zwiał?? Ani przepraszam, ani pocałuj mnie w dupe.
 
Ja tylko na chwilke, przywitac sie i zyczyc milego wieczoru:)

Gosiu nie wiem czy juz cos kupilas, ja 2 lata temu mialam okropne problemy z pecherzem i leczylam sie granulkami ktore nazywaja sie- CYSTOPURIN, sa w saszetkach, rozpuszcza sie je w wodzie i pije, dla mnie rewelacja, ale nie wiem czy mozna je stosowac w ciazy, mysle ze tak bo glownym skladnikiem jest zurawina. Powinny byc tutaj w kazdej aptece:)

Wszystkim chorym zycze powrotu do zdrowia i poprawy nastroju:)))

o właśnie, o tym samym leku pisałam, tylko własnie nie wolno tego stosować w ciąży...
 
Haj lutufki!

Dziękuję wszystkim za miłe słowa! Potraficie podnieść na duchu!

Cortinko bejbe... Tobie szczególnie dziękuję za troskę o mnie ;** Mam nadzieję, że ABW nie obciążyło Cię jakimiś ogromnymi kosztami za daremne poszukiwania :-):-):-) Schowałam się! I to dobrze! Zresztą... nie wiem czy to na pewno byli oni, ale wydaje mi się, że ich widziałam! :-D Stali pod drzwiami mojego mieszkania i grali w "papier, nożyce, kamień" kto pierwszy szuka. Wygrał taki wysoki z bródką do pasa zaplecioną w warkoczyk. Koloru rudego :tak::tak: Tylko się pogubił w wyliczance, bo ciągle krzyczał: "pałka, zapałka, dwa kije! Kto się nie chowa ten... i co teraz chłopaki?" Tamci siurali po kończynach dolnych i nie chcieli mu pomóc. Ja wiem, że tam jest "kto się nie chowa ten kryje", ale nie mogłam się odezwać, bo wiedziałby gdzie się schowałam :cool::cool: Biedny płakał jeszcze długo po tym jak koledzy stwierdzili, że jest beksa i nie będą się z nim bawić. Szkoda mi go było, ale cóż... kryjówka to kryjówka :rofl2::rofl2::laugh2:

Gnidka współczuję przeżyć! Dobrze, że nic Tobie ani maleństwu się nie stało. Ściskam mocno i nie przejmuj się... takich chamów jest jeszcze wiele na świecie :dry::dry:

Poli pochwal się butkami!

Ćwierć Nuta rozumiem Twój ból... też nie cierpię się ubierać w milion pięćset sto dziewięćset warstw :wściekła/y: a jesień do tego zobowiązuje poniekąd. Na dworze zimno, a w mieszkaniach jeszcze tak znośnie więc o grubym swetrze nie ma mowy. I te wieczne oczka w rajstopach!!! GRRR... :wściekła/y::wściekła/y:

Ania wiedzę, że świniak się zaaklimatyzował. Oby tak dalej!

Marta-l super, że świnka wraca do zdrowia! Świetnie! Ty też od razu będziesz pewnie dużo spokojniejsza. Mam nadzieję ;*

Aniołeczek mi się bardzo często ostatnio zdarzają lekkie krwawienia z nosa. Nie żeby tam zaraz krew lała się strumieniami, ale mam wrażenie, że pękają mi naczynka krwionośne w nosie, bo ciągle na chusteczce ma krew. I niestety jest to przypadłość II trymestru :)

Gosia i Nacik jak tam? Lepiej się czujecie? Jak brzucholki?
Żanetko bardzo dziękuję za dopisanie Kubusia ;*

Nie pamiętam, która wspomniała o pierogach, ale serdecznie zapraszam ją teraz do mojej kuchni i proszę o przygotowanie ich. Mogą być z mięsem :-) Nie ma tak, że smaku narobicie, a potem się zmywacie jakby nigdy nic! Ja PROTESTUJĘ!! :cool:

Pisałyście też o swędzeniu brzucha i piersi. Podpisuję się pod tym "dolegliwościami" obiema rękami (chociaż umiem pisać tylko prawą), a jak będzie trzeba to i nogami się podpiszę! Zadrapać na śmierć się można. Smaruję, natłuszczam, oliwkuję (w sensie to wszystko to jedna czynność, ale tak dizajnersko przeze mnie opisana żebyście myślały, że tak strasznie dbam i fokle:cool2:) i to nic nie pomaga.

Takie pytanie dla wszystkich mam. Zamierzacie w domach używać tych nawilżanych gotowych chusteczek czy może raczej zwykłej przegotowanej wody, lekko podgrzanej i tych dużych płatków kosmetycznych? Każda z metod ma swoich zwolenników i przeciwników, a ja chciałabym się dowiedzieć jakie jest wasze zdanie na ten temat?


Osz kuropatwa... To się rozpisałam!
Weźcie mnie hamujcie czasem z tymi bazgrołami, bo aż wstyd. Niedługo mój wpis będzie zajmował całą jedną stronę na wątku.
Obiecuję poprawę! Kajam się :zawstydzona/y:

Buziolki w pępolki (które swoją drogą robią się coraz bardziej "wystające", prawda?) dla każdej z Was ;**
 
reklama
Nie pamiętam, która wspomniała o pierogach, ale serdecznie zapraszam ją teraz do mojej kuchni i proszę o przygotowanie ich. Mogą być z mięsem :-) Nie ma tak, że smaku narobicie, a potem się zmywacie jakby nigdy nic! Ja PROTESTUJĘ!! :cool:
To chyba o mnie chodzi :-( ajm sory, już lecę ci narobić pierożków :-)

A co do chusteczek to na wątku pielęgnacyjnym dziewczyny już coś nie co pisały.


Gnidka współczuję przeżyć. Normalnie niepiojente, że takie gamonie jeżdżą po drogach. Całe szczęście, że nic poważniejszego się nie stało
 
Do góry