w nawiązaniu do tematu ograniczania.
Zastanawiam się: wszędzie i wszyscy mówią kawa, cola a co z czarną herbata tam też jest kofeina. Wszyscy ją pijemy w ilościach nie małych a co najzabawniejsze podajemy ją małym dzieciom od praktycznie urodzenia.
Ja osobiście staram się jeść i pić to co uważam za zdrowe, według wiedzy jaką posiadam na dzień dzisiejszy. Moja rodzina czyli ja, mąż i dziecko bardzo mało używamy soli, nie używam przypraw typu Vegeta, kostki rosołowe. Moje dziecko jeszcze nigdy nie piło coli, i tego pochodnych napojów. Nie pijemy "soków" z kartona. Jurand nie pił nigdy czegoś co nazywa się kubuś. Pije wodę. Po drugim roku życia zaczęłam pozwalać mu pić czasem coś innego. Po drugim roku życia zjadł coś słodkiego i była to gorzka czekolada.
Z Jurandem nie było trudno, bo on dopiero poznawał smaki, gorzej było ze mną czy z mężem. Musieliśmy uczyć się pić wodę, jeść bez soli, gotować bez soli. Gotowanie jest świetne bez soli, bo wystarczy odpowiednia kombinacja ziół a nie można rozpoznać czy jest sól czy jej nie ma. Mój mąż często dosala sobie z solniczki, a ja mam za to tak, że każda kuchnia jest dla mnie za słona.
No i nie ma paranoi u nas, żebyście nie pomyślały. Bo jemy czasem fast foody, bardzo lubimy zamawiać pizze osiedlową. Jurand po ukończonych 2 latach, też zaczął jeść powoli śmieciowe jedzenie. Ilości jakie jemy wydają mi się rozsądnymi, choć znam osoby, które jeszcze mniej mają takiego jedzenia. A i praktycznie wcale nie smażymy. Jurand rok temu, czyli miał 2,5 roku jak zjadł coś smażonego pierwszy raz. Nie smakowało mu i nie smakuje
.
Takie żywienie staram się kontynuować od pierwszej ciąży i teraz praktycznie nic nie muszę zmieniać. Jedynie co zmieniłam, to nie piję kawy, nie piję alkoholu, i nie palę fajek (to najgorsza moja zmora). Herbatę czarną bardzo kocham więc jak będzie zimniej to pewno się pokuszę o kubek z cytryną. Wiem, że są bez kofeiny, ale jeszcze w Polsce nie znalazłam.
Proponuje wam jeszcze w ciąży ograniczyć sól do ilości jaką potraficie znieść.